NA ANTENIE: SLOW IT DOWN (2012)/AMY MACDONALD
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy PiS jest antyeuropejski?

Publikacja: 17.09.2018 g.12:30  Aktualizacja: 17.09.2018 g.11:38
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
Europarlament - Unia Europejska - Szymon Mazur
/ Fot. Szymon Mazur

Jedną z najbardziej jaskrawych manipulacji totalnej opozycji jest narracja, że PiS jest partią wrogą Europie, że chętnie by Polskę z Unii Europejskiej wyprowadził. Nie jest to prawda. To że politykom PiS-u nie podoba się Europa budowania przez brukselskich biurokratów pod czułą kuratelą Niemiec nie oznacza, że Europa im się nie podoba w ogóle. Dotyczy to nie tylko jednej partii z Polski. Dotyczy to już wielu krajów Europy, w których rosną siłę „populistyczne”, „faszystowskie” partie. Dlaczego rosną?

Na to pytanie obecna elita europejska odpowiedzi nie szuka, tylko krzyczy, że „faszyści u bram”, co oznacza powielanie kalki mentalnej z lat trzydziestych ubiegłego wieku, stworzonej, o ironio, przez propagandzistów Stalina. Faktem, że Unia Europejska przeżywa poważny kryzys a jest to kryzys zaufania. Brexit a także wybory w Grecji, Danii, Szwecji, we Włoszech pokazują, że dystans między obywatelami a brukselskimi elitami zwiększa się z każdym miesiącem. Dlaczego? Swietnie to ujął Henri Malosse, francuski polityk i działacz gospodarczy, w latach 2013-2015 przewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, w rozmowie z Aleksandrą Rybińską („wSieci”, 27.08-02.09.2018). Europejskie elity zdają sobie sprawę z tego kryzysu, ale odpowiedzią jest więcej tego samego. Każda krytyka traktowana jest jako przejaw populizmu. W każdym systemie demokratycznym obywatele mają prawo krytykować sposób w jaki są rządzeni. Nie jest żadnym populizmem krytykowanie doktryny globalistycznej. Unia Europejska i jest to bardzo ważne stwierdzenie Malosse’a, przypomina dziś technokrację usiłującą się dopasować do zjawisk zachodzących na rynkach finansowych.

Proces decyzyjny stał się tak złożony, że został zdominowany przez biurokrację a celem każdej biurokracji jest reprodukcja czyli własne przetrwanie. Ponadto wewnątrz tej biurokracji dominują ci, którzy są za otwartymi rynkami bez ograniczeń, co nie leży w interesie Europejczyków. Ponieważ biurokracja jest niedemokratyczna nie jest otwarta na krytykę. Jej cel to budowa nowego Euro-Sojuza. A to będzie wzmagało opór, który może doprowadzić do załamania się projektu europejskiego. Krytyka PiS-u nie dotyczy zatem krytyki istoty projektu tylko jego realizacji przez europejską biurokrację.

Jest coś jeszcze o czym należy wspomnieć. Ten projekt europejski czyniący z liberalnej demokracji dogmat, lansowany głównie przez Niemcy i Francję skrywa pod pozorem europejskości narodowe egoizmy tych najsilniejszych krajów Unii. Oznacza to, że klasyczna, narodowa uwzględniająca wektory geopolityczne polityka wcale się nie skończyła, mimo zaklęć, że żyjemy w epoce post-polityki. Nie można lekceważyć zasady rzeczywistości, czyli nie brać pod uwagę narodowych partykularyzmów budując Unię Europejską. Można śmiało stwierdzić, że właśnie ci którzy lekceważą zasadę rzeczywistości w pierwszym rzędzie przyczyniają się do osłabiania Unii Europejskiej. Ideologiczne, dogmatyczne zaczadzenie spowodowało u brukselskiej biurokracji utratę kontaktu z rzeczywistością, co zawsze bywa groźne. Zrozumiałe, że broni ona swojej pozycji i władzy posługując w tym celu wolnościową i humanitarną retoryką. Ale nawet najszczytniejsze hasła i slogany to tylko maska, za którą kryje się twarda i brutalna polityka i interesy.

http://radiopoznan.fm/n/bZ7jOb
KOMENTARZE 4
Komentator 27.10.2018 godz. 14:06
Rację ma Autor. O czym można przeczytać np. w komentarzu pt. "Poznańskie „ocieplanie” prawicy":

„Chcemy złagodzić, ocieplić wizerunek PiS. Nie możemy budować zbyt agresywnego obrazu partii, popadać w radykalizm” - ogłaszał ponad 10 lat temu Michał Kamiński, ówczesny "genialny spin doktor" Prawa i Sprawiedliwości. Choć sam architekt strategii ocieplania już dawno pożegnał się ze swoją partią, to jego wizje – przynajmniej wśród części działaczy ugrupowania - wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Na przykład w Poznaniu.

- Naszym obowiązkiem było sięgnąć po kandydatów, którzy bezpośrednio z naszym stronnictwem nie są związani - tymi słowami Tadeusz Dziuba, szef Prawa i Sprawiedliwości w Poznaniu uzasadniał, dlaczego w wyborach na prezydenta miasta jego partia poparła bezpartyjnego przedsiębiorcę, Tadeusza Zyska.
Ocieplające wizerunek partii działania musiały zrobić na mieszkańcach miasta duże wrażenie. Bezpartyjny kandydat PiS unikał wszelkiego radykalizmu. Prowadzenie kampanii wyborczej powierzył byłemu spin doktorowi. Platformy Obywatelskiej. Deklarował się jako zwolennik „kompromisu aborcyjnego”. Zapewniał nawet, że nie ma nic przeciwko tablicy upamiętniającej zwalczającego Żołnierzy Wyklętych, komunistycznego ideologa („jako naukowiec był to wybitny człowiek”) Zygmunta Baumana. Jakie miały być efekty takiej kampanii?
„Nie wykluczam swojej wygranej w pierwszej turze” - ogłaszał trzy dni przed wyborami Tadeusz Zysk.
Wynik wyborów okazał się jednak inny. Kandydat wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość przegrał już w pierwszej turze. Nie poparli go sympatycy innych partii. Zebrał mniej głosów niż poznańscy kandydaci PiS do rady miasta.
Piotr Tomczyk
hetman888 20.09.2018 godz. 07:37
Przypominam Ci Romanie,że nazwiska piszemy z dużej litery,chyba,że brak ci argumentów i postanowiłeś "dokopać " Panu Maciejowi pisząc jego nazwisko z małej...
Roman 19.09.2018 godz. 20:16
Napisze to co zwykle. Może kiedyś jakiś prezes tego radia przeczyta i pojmie, ze pan mazurek wbrew tytułowi rubryki nie napisałaś nigdy felietonu i nie rozumie czym jest ta forma literacka.
hetman888 18.09.2018 godz. 14:41
To,że niepodobaja nam się z żoną pewne sprawy w domu czy zachowanie naszych dzieci nie oznacza,ze chcemy rozwodu lub umieścic dzieci w domach dziecka.Chcemy zmian i naprawy. Dobrze,ze mamy PIS,który reaguje stanowczo na każdą próbę opluwania Polski w Europie. Dobrze też ,że mamy węgierskich przyjaciół i,że są kraje typu Czechy , Bułgaria,Austria,Włochy które coraz bardziej podzielaja nasze widzenie Europy.