NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy tolerancja oznacza akceptację?

Publikacja: 15.11.2017 g.12:11  Aktualizacja: 15.11.2017 g.17:11
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
pióro felieton esej - Fotolia
/ Fot. Fotolia

Czy tolerancja oznacza akceptację? Oczywiście że nie. Faktem jest niestety, że znaczenie słowa tolerancja uległo niebezpiecznemu rozmyciu. Tolerować oznacza tyle co akceptować, a to nie to samo. Erozja znaczenia tego słowa ma związek z dominacją ideologii poprawności politycznej, która zniszczyła ducha wolnej debaty. Ta ideologia po prostu zakazuje poruszać tematy, które uznaje za niewygodne. Na przykład, czy przyjmować nachodzców-muzułmanów, czy nie? Tak postawione pytanie uznawano przez lata na Zachodzie za przejaw wciąż obecnego poczucia wyższości Europejczyków, którzy nie potępili wystarczająco dobitnie swego kolonialnego imperializmu. Bezwarunkowe przyjmowanie uznano za oczywistą oczywistość, co oznaczało lekceważenie „zasady rzeczywistości”. Otwarcie granic miało być początkiem ery miłości kota z psem. Któż czasami nie wzdycha do takiego świata! Jednak wzdychać to jedno, a realizować go praktyce to nie to samo. Mądry człowiek będzie starał się rozpoznać, co w danych warunkach jest możliwe bez generowania konfliktów. 

Ideologia poprawności, będąc antydogmatyczna, bo uznaje wszystkie kultury za równe i nie pozwala na ich ocenę porównawczą, sama jest niebywale dogmatyczna w trzymaniu się tej absurdalnej zasady. Nie wolno oceniać, bo ocena to wejście na niebezpieczny szlak, który ponoć prowadzi do mowy nienawiści. Ten idiotyzm zagnieździł się w głównym nurcie myślenia, bo różni mandaryni z tytułami profesorskimi stosują moralny terror, posługując się tzw. krytyką podejrzeń i zawstydzeń. Ten dogmat dał o sobie znać, co symptomatyczne, w Deklaracji Zasad Tolerancji UNESCO. Mówi się tam: „Tolerancja to szacunek, akceptacja i docenianie bogatej różnorodności kultur naszego świata, naszych form wyrazu i sposobów bycia człowiekiem”. UNESCO twierdzi również, że „tolerancja to harmonia pośród różnic”. Tolerancja jest tu rozległą i rozproszoną wrażliwością, która automatycznie oznacza bezwarunkowy szacunek dla różnych poglądów i kultur.

„Harmonia pośród różnic”. Jak to poetycko brzmi! Otóż piszący te słowa przyjął a priori założenie, że jest to coś w zasięgu ręki. Ale proszę zauważyć, jak tę harmonię trudno zbudować już na poziomie małżeństwa, a co dopiero, gdy mamy do czynienia z całymi wielkimi kulturami o różnych religijnych i ideowych źródłach. 

Takie szlachetne moralne uogólnienie nic nie wnoszą do życia, bo nic nie znaczą i są nudne. Pełnią jednak inną funkcję. Pozwalają istnieć w sferze publicznej ludziom ambitnym, ale nie szczególnie rozgarniętym. Chowają się oni w tym dyskursie moralnym, by terroryzować otoczenie i zawstydzać brakiem wystarczającej gorliwości w pomnażaniu dobra na ich modłę. Mogą się w tym dyskursie schować bezideowi konformiści, którzy manipulują sferą publiczną, decydując o tym, co jest politycznie poprawne, a co nie. I generalnie islam tak, a chrześcijaństwo jako religia wybitnie restrykcyjna dla człowieka już nie, przy zachowaniu pozoru, że niczego się nie ocenia. 

To jest wykładnia słowa tolerancja według poprawności politycznej. A jak ona wygląda z punktu widzenia krytycznego racjonalizmu: Bycie tolerancyjnym nie oznacza bycie człowiekiem pozbawionym zdecydowania i woli wydawania sądów. Tolerancja wymaga odwagi, pewności siebie i poświęcenia dla wolności. Tolerancja sprzyja wolności sumienia i autonomii jednostki. 

Potwierdza zasadę nieingerencji w wewnętrzne życie ludzi, w ich wybory określonych przekonań i opinii. Głosi, że dopóki konkretne działanie nie szkodzi innym, a nie narusza ich moralnej autonomii, dopóty czyny wynikające z niezależności jednostki nie mogą być w zadem sposób ograniczane. Z tego punktu widzenia tolerancja reprezentuje obszar, w ramach którego przekonania i zachowania człowieka są wolne od instytucjonalnych wpływów i ograniczeń. Jest to stan nieobecności instytucji państwowych, instytucji przymusu, których władza nie rozciąga się na sumienia obywateli. To jest wielkie, jedyne w swoim rodzaju osiągniecie kultury zachodniej, które jest teraz niszczone. A sprzeciw wobec przyjmowania nachodźców nie ma nic wspólnego z brakiem tolerancji. Jest zabezpieczeniem wolności. Jest wyrazem wielce prawdopodobnego przypuszczenia, że brak decyzji w tej materii zaowocuje tym, że nasze dzieci i wnuki będą trzaskać czołem o asfalt. A tego jako wolni ludzie nie chcemy.

http://radiopoznan.fm/n/j3I82D
KOMENTARZE 5
Rozbawiony 25.12.2017 godz. 02:17
Było radio Merkury- Jest radio Poznań, byli dziennikarze- są partyjni propagandziści. Za takie "radio" dziękujemy!
Rozbawiony 25.12.2017 godz. 02:16
Było radio Merkury- Jest radio Poznań, byli dziennikarze- są partyjni propagandziści. Za takie "radio" dziękujemy!
hetman 888 24.11.2017 godz. 14:06
Dziekujác Panie Macieju za felieton rozszerzé Pana tezy. Durna czerwono-laicka poprawnosc wmawia nam ,ze dwaj panowie sypiajácy razem i posiadajácy kota to rodzina,a zyciem mozemy bawic sié jak pilká.Usuwac je w lonach matek lub skracac gdy przyjdzie choroba . Im wiecej tvn i jemu podobni forsuja taká glupoté tym glébiej spoleczenstwo siéga do swych korzeni w poszukiwaniu normalnosci w zgodzie z Bogiem i tradycjami. Prosze nie zrazac sie Panie Macieju durnymi uwagami niektórych .Polecam psalm 91 :) Milego dnia !!!
ziewak 15.11.2017 godz. 22:18
Zieeeeeeewam. I nie czytam tego
Roman 15.11.2017 godz. 17:38
Ale dlacZego to wypracowanie nazywa się felietonem? Nawet endeccy pałkarze przed wojna mieli więcej fantazji niż ten gimnazjalista