NA ANTENIE: I KNOW THERE'S SOMETHING GOING ON/FRIDA, PHIL COLLINS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

O niepodległości, wolności i oligarchii

Publikacja: 16.11.2017 g.13:13  Aktualizacja: 16.11.2017 g.13:01
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
flaga polski polska - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

Trudno nie wyrazić zdumienia obrotem dziejów, który to obrót wytworzył taką sytuację, że możliwa była odbudowa polskiej państwowości po I wojnie światowej. W listopadzie 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli. Rozpadły się jak domek z kart jako efekt I Wojny światowej trzy cesarstwa. W dwóch, Niemieckim i Rosyjskim, wybuchła rewolucja, a trzecie Austro-Węgierskie po prostu się rozpadło. Wytworzyła się w Europie Środkowej próżnia, którą wypełniła między innymi Polska. Stało się to jednak możliwe tylko dzięki pracy wcześniej wykonanej przez środowiska niepodległościowe. Ten splot sprzyjających Polakom okoliczności pokazuje, że historią nie rządzą jakieś stałe prawa, jak chcieli to widzieć różnych odcieni marksiści, tylko przypadek i szansa. 

Po Powstaniu Styczniowym (1863-1865) wydawało się, że jakakolwiek myśl o wolności narodu to mrzonka. Sprawa polska przestała być problemem europejskim na przeciąg przeszło pięćdziesięciu lat. A klęska Powstania wywołała na okres jednego pokolenia reakcje przeciwko wszelkim porywom zbrojnym. Kiedy jednak nowe pokolenie urodzone po Powstaniu dochodziło już swoich lat dwudziestu i trzydziestu, idea walki zbrojnej o niepodległość odżyła na nowo. Uporczywość, z jaką elity narodów biją się o niepodległy byt, jest zastanawiająca. Rzuca to światło na naturę narodów i kondycję ludzką. Demokracja w obrębie państwa narodowego w tradycji zachodniej w najpełniejszy sposób zabezpiecza wolność jednostki pisała w „Korzeniach totalitaryzmu” Hannah Arendt. 

Ważne jest zastrzeżenie, wobec ciągłej pedagogiki wstydu obecnej w naszej przestrzeni publicznej, że Polacy to nacja wyjątkowa w sensie negatywnym. W podobnej sytuacji braku niepodległego bytu było wiele narodów europejskich w XIX wieku i te narody również odzyskały niepodległość i były w tym dążeniu bardzo zdeterminowane. Czy były wyjątkowe? Każdy na swój sposób. Ale generalnie nie. Specyfika polska polegała na tym, że upadek państwa nastąpił w wyniku agresji trzech sąsiadów, agresywnych scentralizowanych monarchii, w których posłuszeństwa wymuszano za pomocą nachajki i knuta. Była to sytuacja bardzo trudna, podobna, w jakiej dziś znajdują się Kurdowie. 

Zawsze denerwowało mnie podkreślanie wyjątkowości polskiego doświadczenia historycznego tak w sensie negatywnym jak i pozytywnym. W negatywnym, że Polacy to durnie potrafiący wymachiwać tylko szabelką lub pozytywnym, że Polacy to cud-malina, mówiąc kolokwialnie. Obydwie opinie chybione. Natomiast jest coś specyficznego nie tyle w samych Polakach, bo z tym bywa różnie, (jak w każdym narodzie są czarne owce), co w sile przyciągania cywilizacji polskiej, która ceni przede wszystkim wolność. To dlatego polskość przyciąga. A czyż może być coś cenniejszego w życiu człowieka jak wolność? I czy monarchie oparte na rządach despotycznych mogły pozwolić na taki wolnościowy eksperyment przy swoich granicach? Polskość była atrakcyjna. Spolonizowały się za jej sprawą elity litewskie i ruskie. W XVII wieku był czas, że na Kremlu mówiono po polsku. Dla wielu dysydentów już w ZSRR, polska kultura była pośredniczką w ich zainteresowaniach Europą. Kiedy w Anglii i Szkocji formowano zarysy ideologii liberalnej po koniec XVII wieku, w Polsce 10-12% populacji cieszyła się pełną wolnością, czyli liberalizm był praktykowany. Na Zachodzie Europy nikt o takich wolnościach nawet nie marzył. Anglicy słusznie są dumni, że swojej Magna Charta Libertatum, która została uchwalona w 1215 roku. Ale dotyczyła ona wąskiej elity, nawet nie całej szlachty. 

Jest też taki stereotyp, że ta wolność szlachecka zdegenerowała się, przechodząc w stan anarchii i że to wina jest polska. Głębsze przyjrzenie się temu, co działo się w decydującym XVII wieku wymusza większą powściągliwość w ferowaniu jednoznacznych wyroków. Część historyków zwraca uwagę na zapaść demograficzną, która spowodowała, że licząca 10 mln ludności Rzeczypospolita na początku XVII wieku, u końcu tego stulecia liczyła tylko 6 mln. Ubytek był rzędu 40% spowodowany czynnikami naturalnymi, co miało ogromny wpływ na polityczną siłę państwa i sprzyjało procesom dezintegracji. 

Ta zaczynająca się w XVII wieku dezintegracja związana była z procesem oligarchizacji władzy. Ówczesna oligarchia to magnateria. To, co działo się w III RP, to powrót władzy oligarchii z anarchią, z korupcją i klientelizmem. Odsyłam do prac świetnego historyka Antoniego Mączaka.  

Każde państwo demokratyczne, by było funkcjonalne, musi być silne. Musi być silne, choć ograniczone. To się nie może podobać oligarchii o międzynarodowych wpływach. Szuka się zatem, gdzie się da przejawów faszyzacji Polski, aby deprecjonować wolę narodu budowy takiego właśnie prawdziwie niepodległego państwa, państwa które nie będzie żerowiskiem dla silnych.

http://radiopoznan.fm/n/86hmyh
KOMENTARZE 0