NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

O powrocie historii, najazdach wikingów i sierakowskiej Lady Makbet

Publikacja: 07.09.2017 g.12:00  Aktualizacja: 07.09.2017 g.11:46
Poznań
Rozmowa Macieja Mazurka z dyrektorem Muzeum Opalińskich w Sierakowie Robertem Jędrzejczakiem.
Muzeum Opalińskich Robert Jędrzejczak  - Maciej Mazurek
/ Fot. Maciej Mazurek

Muzeum Opalińskich w Sierakowie, w malowniczo położonym mieście na Pojezierzu Sierakowsko-Międzychodzkim, jest prężnie działającym ośrodkiem kultury. Sieraków słynie pięknego barokowego kościała. Dyrektor Muzeum Robert Jędrzejczak jest archeologiem z wykształcenia i miłośnikiem dawnych czasów. Pisze o historii. Zaraża otoczenie pasją do historii. Ściąga do Sierakowa wybitnych historyków. Organizuje sesje naukowe i warsztaty dla dzieci i młodzieży.

Maciej Mazurek: Czy obserwuje Pan odnowienie się zainteresowania generalnie historią a tym dziejami regionalnymi?

Robert Jędrzejczak: Zacznę od tego, że Muzeum jest małym ośrodkiem…

Ale pięknie położonym miasteczku Sierakowie, z Opalińskimi jako patronami w tle...

Opalińscy nie są niestety poprawnie polityczni, ponieważ kojarzą się oni głownie z postacią Krzysztofa Opalińskiego, który pod Ujściem w 1655 roku, przeszedł na stronę Szwedów, czyli zdradził.

Ale Sobieski późniejszy zwycięzca pod Wiednia i król polski Jan III Sobieski, także zapisał się na służbę króla szwedzkiego…

Zapominamy o Sobieskim, o Andrzeju Grudzińskim wojewodzie kaliskim i wielu innych, którzy przeszli na stronę Szwedów. Krzysztof Opaliński wkrótce potem zmarł we Włoszakowicach więc przyklejono mu łatkę arcy-zdrajcy. A potem Sienkiewicz opisał go w „Potopie”, a jaka jest siła oddziaływania jego „Trylogii” na świadomość narodową Polaków, nie muszę mówić. Pełnimy zatem trochę funkcje odczerniania rodu Opalińskich, bo to ród niezwykły dla Wielkopolski, dla Polski. Piotr Opaliński, ojciec Krzysztofa, czy Łukasz Opaliński (brat) to ludzie bardzo zasłużeni dla naszej Ojczyzny. A jeśli chodzi o nawrót poczucia narodowego czy zainteresowania historią, następuje to od kilku lat, jak mnie się wydaje. Widocznie ludzie szukają swoich korzeni, pozytywnych aspektów historycznych. A w Wielkopolsce mamy się czym chwalić. Mamy Powstanie Wielkopolskie roku 1806 i formowanie się podwalin pod Księstwo Warszawskie, jesteśmy pierwszymi ziemiami wyzwalanymi przez wojsko Napoleona, nie czekamy jednak biernie. Nasi przodkowie sami chwytają za broń i przeganiają Prusaków. Mamy Pracę Organiczną, która jest dla nas pewnym wzorem postępowania. Osobiście ta tradycja jest mi bardzo bliska. Jestem zwolennikiem spokojnego, przemyślanego odzyskiwania niepodległości, czyli dobrze przygotowanego działania, które ma przynieść efekt a nie zrywu hurra i hasła „A potem jakoś to będzie”. Jako Muzeum staramy się przywracać pamięć o tej tradycji, pokazywać historię bliższą i dalszą. W zeszłym roku udanym projektem było to, co przygotowaliśmy na obchody związane z rocznicą 1050-lecia chrztu Polski. Nasz projekt „Chrzest 966 – Idzie nowe!” znalazł się wśród 33 projektów z całego kraju dofinansowanych przez Narodowe Centrum Kultury. Wracając do wydarzeń z tym związanych, to co prawda Sieraków jest daleko położony od głównych ośrodków grodowych, takich jak Poznań, Giecz czy Gniezno. Działy się tam wielkie rzeczy, które miały jednak ogromny wpływ na ziemie Pojezierza Międzychodzko-Sierakowskiego. Nowa religia, nowa gospodarka, nowe struktury społeczne bardzo szybko dotarły do nas i ten plemienny teren okolic Sierakowa został szybko spacyfikowany i stał się częścią piastowskiego państwa.

Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa zmieniły się obyczaje. Zdrada małżeńska dokonana przez mężczyznę kończyła się przybijaniem moszny do słupa…

Chrobry w tym się specjalizował. Wybijanie zębów i inne tego rodzaju rzeczy były na porządku dziennym.

Eksponowanie tego, to afirmacja przemocy państwowej. Dla naszych liberalnych czasów to skandal!

Nie możemy patrzeć na historie ahistorycznie przez pryzmat naszej moralności. To dość częsty błąd. Jak prowadzimy zajęcia z dziećmi i młodzieżą, nasze żywe lekcje historii będące formą aktywnych zajęć edukacyjnych, to zawsze mówię słuchaczom, żeby nie myśleli sobie, że Mieszko I i Bolesław Chrobry to byli mili panowie. Musieli być to twardzi, sprawiedliwi, ale i okrutni mężczyźni, którzy siłą, mieczem i ogniem budowali podstawy nowego tworu, jakim było ich państwo. Jeśli chcieli coś stworzyć, co miało być silne i przetrwać nawałnice dziejowe, to musieli być takimi.

To mit zatem, że Polacy lubią sielanki jak zauważył ironicznie Mickiewicz...

Gdy jest sielanka, to stajemy się mało energiczni.

Odbywa się co roku turniej rycerski w Zatoniu Starym niedaleko Sierakowa. Ludzie marzą o feudalizmie, o opresyjnym systemie społecznym, wracają do czasów, które do niedawna uchodziły za synonim ciemnoty? Co się dzieje?

Nie można mówić, że ludzie marzą o opresyjnym systemie społecznym czy o feudalizmie. Marzą raczej o pewnych stabilnych filarach w świecie, który ich otacza. Wydaje mi się, że mamy błędne pojęcie o tych minionych wiekach. Prosty przykład: w chwili obecnej pracownik pracujący w korporacji płaci większe podatki i ma mniej dni wolnych niż średniowieczny chłop. Chłop w średniowiecznej Anglii miał do przepracowania 60 dni w ciągu roku, aby zapłacić za mieszkanie i podatki . Gdy je przepracował, to był całkowicie wolny od wszelkich zobowiązań wobec pana i państwa. Współczesny pracownik musi przepracować od 80 do 90 dni.

Feudalizm był lżejszy niż obecnie praca w korporacji?

To brzmi dość zaskakująco. Sądzimy, że tego chłopa wyzyskiwano. Owszem, ale miało to miejsce później - w XVI i XVII wieku, wraz ze zmianą stosunków społecznych i gospodarczych. W średniowieczu nie było tak źle. Ludzie szukają, gdy są trudne czasy, a moim zdaniem mamy trudne czasy, wartości, które dają poczucie bezpieczeństwa. Potrzebna jest wolność, każdy ma prawo do wyrażania siebie, ale w pewnych normach i granicach. Bez naruszania pewnych ogólnych zasad, Może szuka się tego w rycerskich czasach, a może we wcześniejszych lub późniejszych. Jest w tym pewna magia, w tym powrocie do historii?

Potrzeba mitu?

Tak. Potrzeba oderwana się od tej rzeczywistości, którą mamy i którą kreują media. Wojna polsko-polska, wydarzenia związane z ekspansją islamu w Europie, emigranci, codzienna walka o byt, problemy gospodarcze i wiele innych spraw wywołują wrażenie chaosu. Stąd wiele osób szuka stałych wartości.

Słyszałem, że kiedyś dość regularnie do Sierakowa przypływali Wikingowie i zdobywali pana Muzeum…

Organizowaliśmy w Sierakowie festiwale wczesnośredniowieczne, na które przybywali pasjonaci wczesnego średniowiecza z całej Polski. To były bardzo udane spotkania. W pewnym momencie zaczęły imprezy te nas jednak przerastać. Przy środkach, które mieliśmy mogliśmy ugościć około 250 rekonstruktorów. Nie mieliśmy możliwości kontynuowania w naszym małym muzeum festiwalu o większej skali. Wikingowie nie pływają już Wartą. Odpłynęli na Wolin, bliżej swojej ojczyzny Skandynawii. Obecnie na Wolinie odbywa się największy festiwal w Polsce, jeśli chodzi o wczesne średniowiecze. W Wielkopolsce taki festiwal jest także organizowany w Lądzie i Grzybowie koło Wrześni.

Rzeczywistość wirtualna wytwarzana przez media nie wystarcza ludziom. Oglądanie filmów o Wikingach to za mało. Sami tworzą inscenizacje i teatralizują historię...

Rzeczywistość wirtualna stwarza samotność. Siedzimy w domu. Mamy możliwość podróżowania przy pomocy tabletu czy komputera. Ale nic nie zstąpi kontaktu osobistego, bezpośredniego, wymiany doświadczeń, spotkań i dyskusji. Całkiem inaczej poznaje się historię, doświadcza się jej przez aktywne zaangażowanie, właśnie przez jej współczesną, jak pan to nazwał teatralizację. Nie zapomnę dyskusji o Mieszku I przy ognisku w udziałem znakomitych polskich mediewistów, tę jedyna w swoim rodzaju atmosferę, inną niż na sali wykładowej. Było trochę w tym romantyzmu...

Na szczęście wielkie dziejowe burze omijały Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie?

To prawda ale nie końca. Oprócz wielkich wydarzeń historycznych staramy się pokazywać nasze lokalne historie. Mieliśmy gorsze momenty dziejowe: wiek XVIII, najazdy i przemarsze Rosjan, Sasów czy Szwedów. Konfederacje Barską, przegraną bitwę o Sieraków w 1813 podczas odwrotu Wojsk Napoleońskich spod Moskwy czy wielki pożar miasta w 1817 r. Nieszczęsna wizyta Konfederatów Barskich była niestety nieprzyjemna…

Drewitz? (oficer pruski, najemnik nas służbie rosyjskiej skuteczny i okrutny w zwalczaniu Konfederacji Barskiej w Wielkopolsce - dop. autora)

Myślę, że mieszkańcy Sierakowa byli przychylnie nastawieni do Rosjan i Drewitza. Związane to było z wcześniejszą postawą Konfederatów, bo j wkroczyli oni do miasta, to potraktowali oni Sieraków jako miasto wrogie i zażądali kontrybucji. Nie otrzymawszy jej, wybatożono burmistrza i rajców. Burmistrz był Polakiem ale prezentował władze miejscowe, które nie sprzyjały powstańcom. Sieraków w swej historii nie posiada tylko trudnych okresów ale są i złote czasy. To założenie miasta przez Maćko Borkowica, to rządy Górków i Opalińskich. Wielkie rody, wielkie postacie – w końcu mamy dwie królowe z linii sierakowskiej Opalińskich – Katarzynę, królową Polski, małżonkę Stanisława Leszczyńskiego oraz Marię Leszczyńską – królową Francji, małżonkę Ludwika XV.

Wracając do trudnych lat, spory polsko-polskie nie zaczynają się od „Okrągłego stołu”. Źródło tkwi głęboko w historii Polski?

Zawsze mieliśmy problemy z sąsiadami (śmiech). Jak jest tylu chętnych do zagarnięcia naszych ziem, to naturalnie zawsze znajdą się również skłonni do zdrady. To uniwersalna norma dotycząca nie tylko Polaków. To bieg historii tworzy charakter narodów.

O źródłach współczesnych sporów tkwiących głęboko w historii pisze Jarosław Marek Rymkiewicz...

Mamy na przykład spór między rodami Grzymilitów i Nałęczów, po śmierci Ludwika Węgierskiego, wojnę domową w Wielkopolsce na dużą skalę. Jest to mało znany fakt historyczny.

To złudzenie, że polska historia jest mniej dramatyczna niż duńska, angielska czy francuska?

Oczywiście. Są w niej historie godne pióra Szekspira. Także w tej historii regionalnej. Jesteśmy Europejczykami niczym różniącymi się specjalnie od innych nacji. Lud warszawski wieszając zdrajców podczas Insurekcji Kościuszkowskiej, czerpał wzorce od ludu Paryża, ogarniętego wtedy rewolucją. Mamy również w tej historii regionalnej niezwykłe kobiety. Na przykład Barbara z domu Breza z Chalina. Ta dama z XVII wieku jest sprawczynią śmierci kilku mężczyzn. Zamordowała swego męża strzałem z krócicy. Teścia otruła częstując go kurczakiem a z jej powodu, w różnych okolicznościach śmierć poniosło jeszcze kilku panów. Był również i zajazd na dwór w Chalinie taki jak w „Panu Tadeuszu”, gdy miarka się przebrała i próbowano wyegzekwować prawo. Tam się cuda działy. Szło jak zwykle o majątek. Mamy zatem swoją sierakowską Lady Makbet.

Rozmawiał Maciej Mazurek

http://radiopoznan.fm/n/TPmKps
KOMENTARZE 0