NA ANTENIE: NASZ OSTATNI TANIEC (SWING)/LOMBARD
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Władza procedur i religia pierwotna

Publikacja: 13.10.2017 g.11:37  Aktualizacja: 13.10.2017 g.11:37
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
islam religia mekka modlitwa imam - Ali Mansuri [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons
/ Fot. Ali Mansuri [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons

Nihilizm i pustka duchowa społeczeństw Europy zachodnich w zestawieniu z siłą islamu pozwalają przypuszczać, że islamizacja Europy Zachodniej to proces nieuchronny, który się dzieje na naszych oczach, choć bywa „przezroczysty”. 

Jak napisał Józef Maria Bocheński, nieomylnym znakiem rozkładu danej cywilizacji są dwa fakty: kobiety nie chcą rodzić dzieci, a mężczyźni bronić podstawowych zasad i wartości tej cywilizacji. Problem z islamem nie tkwi w islamie, tylko w Europejczykach, którzy nie wiedzą kim są, mają kłopoty z własną tożsamością. Jak reaguje muzułmanin, gdy obraża się Mahometa? Jakie jest przeznaczenie kobiet islamskich? Wszystko jest uregulowane w religii prawa. Tymczasem sceptyczna kultura zachodnia uczy tylko wątpienia we wszystko i kwestionowania wszystkiego. 

Gdy brak poczucia sensu staje się bolesny, dojmujący, to silna, naturalna religia staje się kusząca. Religia, która organizuje życie, a tym samym nadaje mu sens. Nierzadkie są przypadki przechodzenia na islam młodych ludzi. Coś podobnego mieliśmy już w Europie. Nihilizm Republiki Weimarskiej przekształcił się w nazizm.

Chrześcijanie często z pozycji protekcjonalnych są skłonni oceniać „doktrynę” islamu, a z drugiej strony przerażenie słabnięciem wiary praktyk religijnych powoduje często u chrześcijańskich duchownych podziw dla muzułmańskiej pobożności. Nieporozumień co do wzajemnych relacji islamu do chrześcijaństwa jest co niemiara, u chrześcijan rzecz jasna. Prostoduszni i sentymentalni chrześcijanie nie przyjmują do wiadomości, że istotą tej religii jest podbój. Spotykałem się też dość często z opiniami ateistów o atrakcyjności tej religii, gdyż jest ona realistyczna i nie żąda od człowieka niemożliwego. Ma islam pewien rys hellenistyczny, który może dobrze współgrać z procesami oligarchizacji życia społeczno-politycznego. Istnieje zatem w islamie pewna pokusa. Wybitny francuski znawca tej problematyki Alan Besancon w tekście napisanym w 2004 roku, zauważył, odwołując się do historii, że „kiedy kościół nie wie już, w co wierzy, ani dlaczego w to wierzy, ześlizguje się niezauważalnie ku islamowi. W ten sposób postąpili w krótkim czasie i na masową skalę egipscy monofizyci, syryjscy nestorianie, donatyści w Afryce Północnej czy hiszpańscy Arianie”.

Islam przewidział dla chrześcijan i żydów wspólną kategorię prawną tzw. „Ludu Księgi”. I nie chodzi tu o Biblię i wspólnego dla trzech religii proroka Abrahama, co jest jednym z największych nieporozumień, tylko o to, że chrześcijanie i żydzi mogą się ubiegać o status „dhmimi”, co oznacza mniej więcej, iż mogą zachować życie i dobra oraz nie oczekiwać śmierci czy oddania w niewolę, co jest obiecane kafir poganom i ateistom. Kwestia, kto taki status uzyska, to sprawa uznaniowa. O tej pokusie islamu piękną książkę napisał Michel Houellebecq pt. „Uległość”. Jego diagnoza stanu duchowego Francji nie pozostawia złudzeń.

Patrząc panoramicznie, trudno nie zauważyć, że cywilizacja europejska na własne życzenie jest w kleszczach. Z jednej strony zagraża jej coś - jak zauważył trafnie Wawrzyniec Rymkiewicz - ultranowoczesnego, czyli władza techniki, władza procedur technologicznych. Widać to w sposobie funkcjonowania państw i instytucji. Ważne są bezosobowe procedury, a nie autorytet osoby. Ważne są regulaminy, a nie decyzja jednostki. Ważne jest to wszystko, co niesie ze sobą techno-polityka, co niosą ze sobą komputery. To jest nowa forma sprawowania władzy nad człowiekiem, która nie potrzebuje osoby, która nie potrzebuje jednostki. Natomiast z drugiej strony w Europie jest już od dawna i będzie coraz bardziej potężniejsza formacja duchowa pierwotna, archaiczna religia prawa, czyli islam, w którym też nie ma miejsca na jednostkę. Co wyniknie z tej relacji pomiędzy władzą procedur, władzą technologii, a narastającą obecnością religii pierwotnej? To pytanie otwarte. Ale trudno nie zauważyć, że są to czynniki można by rzec kompatybilne.

http://radiopoznan.fm/n/2GTNFJ
KOMENTARZE 2
hetman 888 18.10.2017 godz. 18:40
w miejsce duchowego ugoru wejdzie islam. W europie zachodniej juz rzádzi.Tylko nasza niezlomna wiara i konsekwencja moze uchronic nas od utraty wlasnego kraju i tozsamosci.
Wielpol LI 16.10.2017 godz. 19:56
Problem chyba polega na tym, że chrześcijaństwo jest trudną religią jednostki ludzkiej podniesionej do godności boskości. Religia chrześcijańska nie jest ludziom dana, ale zadana. Skoro Europejczycy nie chcą podejmować tego zadania i idą na „łatwiznę” antytezy (jałowa krytyka wszystkiego), to gubią tożsamość i dają pole formom prymitywnym. Do takich form należy apoteoza postępu społecznego, który staje się swoiście kompatybilny z apoteozą masy społecznej, jaką jest islamizm. Niepojęta wrogość postępaków do kulturowego chrześcijaństwa jest niestety większa niż strach przed totalizmem islamskim.