W niedzielę nad Sekwaną, druga, rozstrzygająca tura wyborów, w której zmierzą się była szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen i centrysta Emmanuel Macron. Faworytem sondaży jest Macron.
W opinii Łazarza Grajczyńskiego, dziennikarza i analityka zajmującego się tematyką międzynarodową, kandydatce twardej prawicy trudno będzie odrobić straty do rywala. Ma na to zbyt mało czasu. Gość dzisiejszej rozmowy w Radiu Poznań przypomniał także, że symbolem tegorocznej kampanii stała się fabryka sprzętu AGD w Amiens, która przenosi się za rok do Polski. „Dla Le Pen był to argument potwierdzający, że to efekt globalizacji i utrzymywania w Unii Europejskiej takiego porządku, przez który Francja traci swój potencjał przemysłowy. Macron w odpowiedzi stwierdził, że winna temu nie jest sama Unia tylko kraje, które naruszają zasady UE” - mówił Łazarz Grajczyński zwracając uwagę, że od oskarżeń Polski i Węgier o stosowanie dumpingu gospodarczego Macron przeszedł do oskarżeń pod adresem całego polskiego systemu politycznego.
Jego zdaniem z perspektywy Polski żaden z tych kandydatów nie jest dobry, choć Macron będzie zapewne bardziej stabilny i przewidywalny. Grajczyński zwrócił jednak uwagę na specyficzną politykę międzynarodową prowadzoną przez Marine Le Pen. - Jeden z doradców Le Pen stwierdził, że będzie ona próbować budować sojusze z konkretnymi państwami. W gronie tym nie wymienił Polski. Wskazał natomiast na Portugalię, Włochy, Hiszpanię Finlandię i Austrię. Kluczem doboru jest w tym przypadku krytyka porządku niemieckiego w Europie - zauważył analityk. Z kolei Macron postrzegany jest jako zwolennik ścisłej współpracy Francji z Niemcami w ramach duetu decydującego faktycznie o najważniejszych kwestiach dotyczących Unii Europejskiej.