NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Patologia i niejasna pajęczyna politycznych powiązań - społecznik o wymianie stanowisk

Publikacja: 23.01.2023 g.13:59  Aktualizacja: 23.01.2023 g.14:35 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Patologia i niejasna pajęczyna politycznych powiązań. Tak o wymianie stanowisk w Radach Nadzorczych między samorządowcami mówił gość porannej rozmowy Radia Poznań. Chodzi o tak zwaną karuzelę stanowisk w miejskich spółkach.
pieniądze kasa  - Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Prezes wrocławskiej inicjatywy obywatelskiej pod nazwą "Akcja Miasto" dr Jakub Nowotarski nazwał to hipokryzją.

Włodarze dużych miast, którzy przez wszystkie przypadki odmieniają to, że są bastionami demokracji, sami demokratycznymi standardami pomiatają i to, co oni sami krytykują np. politykę rządzących, jeśli chodzi o politykę kadrową w spółkach Skarbu Państwa, robią dokładnie tak samo, tylko w trochę innej skali. Dla mnie to jest niezwykle oburzające. To jest niezwykła hipokryzja tak naprawdę

- mówi dr Jakub Nowotarski.

Powiązania kadrowe dotyczą nie tylko Wrocławia i Poznania, ale też np. Gorzowa i Sosnowca. Ludzie związani z włodarzami miast zasiadają w Radach Nadzorczych komunalnych spółek zaprzyjaźnionych samorządów.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś łącze się z Wrocławiem, z dr. Jakubem Nowotarskim - prezesem tamtejszej inicjatywy obywatelskiej pod nazwą "Akcja Miasto". Rozmawiamy o nierozerwanych więzach przyjaźni samorządowej. Chodzi mi oczywiście o mechanizm wymiany - już tak ukuta nazwa - stołek za stołek między samorządowcami. Dodajmy, zaprzyjaźnionymi - to ważne dopowiedzenie. W Poznaniu zrobiło się o tym głośno w ostatnich dniach tak naprawdę. Mieliśmy audycję z udziałem słuchaczy, sporo osób dzwoniło, dominowały bardzo zbulwersowane głosy, że taki proceder jest uprawniany. U was zdaje się, że ten proceder trwa już dłużej i chyba trochę przestaliście się temu dziwić.

Jakub Nowotarski: Ile trwa ten proceder, to my tak naprawdę nie wiemy. Wiemy, jak długo trwa debata publiczna na ten temat. Jest oczywiście tak, jak pan mówi, że to wywołuje bardzo duże poruszenie. My zaczęliśmy temat "stołek za stołek" od pokazania, gdzie pracuje Jacek Sutryk poza oczywiście wrocławskim ratuszem, ale jak się okazuje, pracuje w Tychach i Gliwicach, ale w zamian za to w Radach Nadzorczych spółek komunalnych we Wrocławiu pracują włodarze tych miast. Ten sam mechanizm jest piętro niżej na poziomie wszystkich trzech wiceprezydentów Wrocławia i tak naprawdę my ten temat długo trzymaliśmy w szufladzie, bo nie wiedzieliśmy jaki będzie odbiór społeczny. Czy to nie będzie tak, że my się po prostu czepiamy czegoś, że to jest tak, że my się domagamy niewiarygodnie wysokich standardów, ale okazało się, że nasze oburzenie podzielają mieszkańcy - zresztą tak samo, jak my, oburzeni tymi mechanizmami, że zamiast zatrudniać fachowców, to zatrudnia się po prostu kolegów po to, żeby zasilić portfele włodarzy miast, polityków, znajomych, swoich ludzi.

Panie prezesie, to już właściwie na pierwszy rzut oka wygląda słabo, jeśli chodzi o to crossowanie tych Rad Nadzorczych. Proszę mi wybaczyć, ale czy obrazi się pan, jeżeli powiem, że Wrocław się stał taką trochę nieformalną stolicą tej karuzeli? Bo tak naprawdę te wszystkie drogi, nitki, jak patrzę na różnych samorządowców w stolicy Dolnego Śląska, się spotykają.

Jest ten akcent śląski bardzo mocny w tym wszystkim, ale Wrocław jest jednym z liderów, niestety. Moim zdaniem to jest tak naprawdę wstyd dla miasta, dla mieszkańców, że takie praktyki się dzieją. Co gorsza nasz prezydent Jacek Sutryk powiedział w wywiadzie dla jednego z lokalnych mediów, że on nie widzi problemu, że wszyscy tak robią. To jest całkowite odklejenie się, zatkanie uszu tak naprawdę na to oburzenie społeczne, z którym mamy do czynienia, ale jestem przekonany, że tutaj kropla drąży skałę, też czapki z głów przed mediami, bo lokalne media tak, jak Radio Poznań, duży wkład mają w to, żeby tego typu tematy nagłaśniać. Dla mnie to jest po prostu patologia. To jest jakaś niejasna pajęczyna politycznych powiązań. Nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, a pamiętajmy to są Rady Nadzorcze. To nie jest tak, że to są takie stołki do obsadzenia kolegami, to są bardzo ważne funkcje, które wynikają z ram prawnych. Rada Nadzorcza jest po to, żeby kontrolować działanie spółki, czy tam się wszystko dzieje zgodnie z prawem, czy pieniądze są dobrze wydawane.

Wrocław wzbogacił się w takim razie, to też jest wynik, bo teraz wszyscy w mediach próbujemy szukać, przeglądamy listy, patrzymy, gdzie, kto jest umiejscowiony i Wrocław wzbogacił się między innymi o doświadczenie prezes MTP Tomasza Kobierskiego. On jest w tej chwili w Radzie Nadzorczej Stadionu we Wrocławiu, a z kolei w Radzie Nadzorczej wrocławskich Inwestycji jest bardzo ciekawa postać Marcin Gołek. Słyszał pan o tym fachowcu?

Tylko od państwa.

To jest były asystent Jacka Jaśkowiaka, taki jego trochę nieformalny PR-owiec, teraz wiceprezes Poznańskich Inwestycji Miejskich. Dodam, że to jest jego pierwsza praca.

Niestety ja już jestem trochę przyzwyczajony do tych wszystkich patologii i do tego, że jedyny klucz rekrutowania ludzi na tak zwane stanowiska, to jest taki właśnie koleżeńsko-polityczny. Dla nas tutaj Jacek Sutryk zachowuje się tak samo, jak Jacek Sasin nie ma żadnej różnicy tak naprawdę.

Czy to poziom samorządowy czy to poziom ogólnopolski, to są te same mechanizmy, które są w tej chwili spotykane, tak pan mówi?

Niestety tak, oczywiście skala jakiś takich niejasnych układów, nepotyzmu w spółkach Skarbu Państwa jest znacznie większa, bo i spółek Skarbu Państwa jest więcej niż spółek komunalnych, ale tak naprawdę to się niczym nie różni. Zatrudniani są koledzy, zamiast zatrudniać fachowców, którzy powinni należycie nadzorować działalność spółek.

Ja o Marcinie Gołku mówię nie bez przyczyny, dlatego, że on ma się u was zajmować inwestycjami miejskimi. U nas się zajmuje między innymi remontami. Jakby pan był w  Poznaniu, nas odwiedził, to by pan zobaczył jak wyglądają remonty w Poznaniu. To może by pan w tym momencie docenił - mówię to trochę ironicznie - jaki fachowiec wylądował we Wrocławiu.

Nie znam jego działalności, nie znam jego kompetencji, ale proszę mnie nie zrozumieć źle, bo ja tego ruchu kadrowego nie usprawiedliwiam, ale tutaj przynajmniej mamy jakieś powiązania, że ten pan zajmuje się remontami, to jest w spółce od inwestycji, ale mamy przecież takie wygibasy, jak prezydent Sosnowca np. w Radzie Nadzorczej wrocławskiego ZOO.

To już kultowa postać i kultowa funkcja, w ogóle wrocławskie ZOO jest coraz bardziej kultowe. Już bynajmniej nie z powodu zwierząt.

No właśnie rozlewa się taka fama o Wrocławiu, bardzo negatywna. Na czele tego wszystkiego stoi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, bo to on jest architektem tego systemu, to są jego decyzje, ale nic sobie z tego nie robi. Ja nawet na niego wnioskowałem, bo jako obywatel mam takie prawo. Mamy Kodeks Postępowania Administracyjnego, tam jest napisane, że każdy obywatel może zaproponować dowolnemu urzędowi w Polsce jakąś poprawę działania. To ja zaproponowałem: proszę zrobić konsultacje społeczne dotyczące tego, w jaki sposób pan decyduje o obsadzaniu ludzi i dostałem w odpowiedzi pismo z Urzędu Miasta Wrocławia, że takiego obowiązku nie ma, więc konsultacji nie będzie. To jest ten poziom, niestety politycznie. Nie ma w tym wszystkim interesu społecznego, nie ma myślenia o tym, czego myślą mieszkańcy. Po prostu jest ta niejasna polityczna pajęczyna i na razie niestety tego się pan prezydent trzyma.

Ja kilka dni temu miałem okazję pytać o to także prezydenta Jacka Jaśkowiaka, był u mnie tutaj w studiu w porannej rozmowie i jego zdaniem ta wymiana jest zasadna, ponieważ mówił o tym, że to jest korzystanie z kompetencji osób, które robią coś dobrze i to jest dla niego dowód, że Tomasz Kobierski i Marcin Gołek zasiadają w tych Radach Nadzorczych, że mamy wykwalifikowanych fachowców, wykwalifikowane osoby. On poczytywał to sobie jako pozytyw. Jak pan to skomentuje?

Słyszałem też, że wypowiadał się o Izabeli Pieniążczak, która jest z Biura Prezydenta, z Urzędu Miejskiego Wrocławia, jest na stanowisku dyrektorskim.

I ona jest u nas.

Mówił, że trzeba stawiać na ludzi młodych. To są przecież kpiny w żywe oczy ze słuchaczy, z mieszkańców Poznania, mieszkańców Wrocławia. Przecież prezydent Jaśkowiak doskonale wie, o co w tym wszystkim chodzi, że to jest stołek za stołek i mam wrażenie, że boi się skonfrontować z prawdą. Skoro udziela takich wymijających odpowiedzi i nie traktuje po prostu mieszkańców poważnie.

W takim razie proszę mnie oświecić, kim jest Izabeli Pieniążczak, która w tej chwili zasiada w poznańskiej spółce Terlan grupy Aquanet, w Radzie Nadzorczej?

Ja tak do końca nie wiem, wiem jakie piastuje stanowisko, jest zastępcą dyrektora ważnego biura - departamentu prezydenta. Jest zaufaną osobą Jacka Sutryka, bo blisko współpracują. Co dokładnie robi, tak dokładnie nie wiadomo. W mieście można usłyszeć, że zajmuje się częściowo wizerunkiem pana prezydenta, bo Jacek Sutryk jest niezwykle aktywny w mediach społecznościowych. Twierdzi, że samodzielnie wszystkie profile prowadzi, co oczywiście jest nieprawdą, pomagają mu w tym urzędnicy, publikuje 5-6 postów dziennie na Facebooku, To oczywiście wymaga olbrzymiego wysiłku. Myślę, że to jest jedno z jej zadań, ale też pojawia się na zdjęciach, na jakiś ważnych spotkaniach typu kolegia prezydenckie, więc jest zaufaną osobą, a jako zaufana osoba została wynagrodzona wycieczkami do Poznania, nie wiem czy raz na kwartał, czy jak często i na pewno kilkadziesiąt tysięcy złotych w skali roku ma więcej.

A czy to prawda, że ona brała udział w tym słynnym testowaniu sałatek, jeśli chodzi o wrocławski Aquapark, bo tam powstała Rada Programowa? Bo to jest też taki ewenement na skalę ogólnopolską, bo nie słyszałem, by w takich firmach, podobnie jak w TBS-ach czy w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji potrzebna była Rada Programowa. Zdaje się, że wy macie kilka, czy mieliście kilka takich kwiatków?

Ja bym chętnie porozmawiał o tym, jak Wrocław sobie świetnie radzi np. z transportem zbiorowym albo z czystością powietrza czy innymi działaniami środowiskowymi i co Poznań może z tego wziąć, ale niestety na tych polach Wrocław nie jest sławny w Polsce, jest sławny, bo była Rada Programowa w Aquaparku. Czy Izabela Pieniążczak jadła tę sławną sałatkę, testowała osobiście, to nie wiadomo, a nie wiadomo dlatego, bo spółka te informacje ukrywa. Ja sam wystąpiłem o informację publiczną, poprosiłem o odpowiedzi na szereg pytań: kto zasiadał w tej Radzie Programowej, za ile, czyją decyzją, gdzie są protokoły, co ta rada tak naprawdę robiła - spółka mi na to nie odpowiedziała i oczywiście skierowałem sprawę do sądu, ale zanim zobaczymy wyrok, to pewnie będzie trzeba chwilę poczekać, ale takie są właśnie standardy demokratyczne i to jest naprawdę sedno tej sprawy, że włodarze dużych miast, którzy przez wszystkie przypadki odmieniają, że są bastionami demokracji, sami demokratycznymi standardami pomiatają i to, co oni właśnie sami krytykują np. politykę rządzących, jeśli chodzi o politykę kadrową w spółkach Skarbu Państwa, robią dokładnie tak samo, tylko w trochę innej skali. Dla mnie to jest niezwykle oburzające. To jest niezwykła hipokryzja i liczę, nie ukrywam, na jak najszybsze zmiany.

Ale być może to słowo, którego nadużywają politycy na różnym szczeblu: zaufanie, że trzeba mieć w Radach Nadzorczych ludzi, do których trzeba mieć zaufanie. Mówił to także Jacek Jaśkowiak w tej rozmowie sprzed paru dni.

Ale widzi pan, mieliśmy w tym Aquaparku tę Radę Programową, tam zasiadało kilkanaście osób po 2 tysiące złotych miesięcznie i prawie nic nie robili poza testowaniem sałatek i dziś nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie to, że jeden z zasiadających tam, wpisał to w oświadczenie majątkowe. To był sekretarz miasta Wrocławia. My do niego dotarliśmy i powiedzieliśmy światu, że istnieje coś takiego, jak Rada Programowa. Zanim to powiedzieliśmy, zapytaliśmy wszystkich dookoła, dziennikarzy, polityków. Nikt o tym nie wiedział. To było wręcz idealnie zamiecione pod dywan. Wystawał tylko ten sekretarz miasta i teraz mówię o tym, bo po to jest Rada Nadzorcza, żeby powiedzieć w takiej sytuacji: zaraz, zaraz po co my mamy tę Radę Programową, przecież to są publiczne pieniądze. Nie możemy się na to zgadzać, ale jeżeli w Radzie Nadzorczej zasiadają tylko krewni i znajomi królika, to potem się okazuje, że a to wiadomo, to Rada Programowa.

Może w takim razie te Rady Nadzorcze nie powinny funkcjonować, bo u nas jeden z radnych z jednego z klubów powiedział, że być może to Rady Gmin, Rady Miast powinny nadzorować w takim razie spółki miejskie, skoro i tak w Radach Miejskich są urzędnicy miejscy.

We Wrocławiu to by nie zadziałało, bo tak naprawdę każdy z radnych może wejść do dowolnej spółki miejskiej i poprosić o dowolne dokumenty, ale niespecjalnie praktykują tego typu działania. Rada też ma, nie wiem, jak jest w Poznaniu, jaki jest układ sił, ale we Wrocławiu większość ma klub Jacka Sutryka. Radni miejscy są całkowicie zmarginalizowani. Ja w tym wniosku, o którym wspominałem, o konsultacjach społecznych, proponowałem też, żeby przy nominacjach do Rad Nadzorczych prezydent Wrocławia zasięgał opinii, rekomendacji Rady Miejskiej, ale np. przy większości trzech czwartych głosów. Głosowano by wtedy na ekspertów, a nie na przypadkowych ludzi.

http://radiopoznan.fm/n/c7N0Gx
KOMENTARZE 0