NA ANTENIE: MAYDAY (2024)/IKARUS FEEL
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Kluby "Gazety Polskiej" zaprotestują w Warszawie. Jutro demonstracja "Nie wygasicie Polski"

Publikacja: 30.09.2021 g.10:48  Aktualizacja: 30.09.2021 g.15:19 Roman Wawrzyniak
Poznań
Kluby "Gazety Polskiej" z całego kraju będą protestować pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie przeciwko działaniom organów unijnych wymierzonych w Polskę.

Gościem audycji "Kluczowy Temat" był działacz "Solidarności", pianista i kompozytor Jan Martini, który mówił, że bezpośrednim pretekstem do protestu jest sprawa Turowa.

To grillowanie Polski jest już do znudzenia. Od paru lat nie podoba się Brukseli to, co robi rząd polski. Bezustanne są na temat Polski jakieś rezolucje, a teraz z wygaszaniem kopalni Turów to jest szczyt. Nie pierwszy raz w naszej historii zostaliśmy zaatakowani zarówno ze wschodu, jak i z zachodu no i oczywiście od środka. Ci zewnętrzni mają tutaj licznych pomagierów

- mówił Jan Martini.

Jan Martini podkreślił, że sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskich Rosario Silva de Lapuerta, która wydała decyzję o karze dla Polski w wysokości 500 tys. euro dziennie za niezamknięcie kopalni w Turowie, uwikłana była w finansowanie postępowej partii politycznej w Hiszpanii, która należy do EPP Donalda Tuska.

Cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat poniżej:

Roman Wawrzyniak: Rozmawiamy o planowanej na jutro przez Kluby „Gazety Polskiej” z całego kraju manifestacji w Warszawie. Gdzie będziecie protestować i dlaczego? Jaki jest powód?

Jan Martini: Powodów jest sporo. Naturalnym miejscem do protestu jest Warszawa. Jest to dla nas oczywiście duży kłopot, bo w Warszawie nasze środowiska nie są specjalnie silne i można liczyć tylko na przyjezdnych. Skąd się w ogóle wzięły Kluby „Gazety Polskiej”? Po wydarzeniu smoleńskim bardzo się zaktywizowały. To są starzy solidarnościowcy. Nie ma tam człowieka, który by nie był kiedyś w Solidarności. Chyba, że ci młodsi, niezbyt liczni. To jest niestety środowisko, które już w zasadzie kończy swoją aktywność społeczną i zawodową, dlatego wszelkie tego typu uliczne protesty będą miały chyba ograniczony zasięg, chociaż mam nadzieję, że na taką okazję to jednak będzie trochę ludzi. Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż Orban na Węgrzech. On w takim wypadku, kiedy były w bodajże w 2012 roku też potężne ataki ze strony Unii Europejskiej, to on był w stanie zorganizować milionową manifestację, na którą zresztą przyjechało ponad 10 tys. ludzi z Klubów „Gazety Polskiej”.

Czyli jakieś wzorce są.

Tak, ale to jest zupełnie inna skala. Często się spotyka takie porównywanie, że Orban to znacznie lepiej, a Kaczyński to nie... Przede wszystkim jest zupełnie inna sytuacja. Węgry nie graniczą ani z Niemcami, ani z Rosją. W dodatku nie jest to kraj aż tak istotny, jak Polska z punktu widzenia wszelkich możliwych agentur i interesów. To już zresztą Oleg Gordijewski powiedział, że agentura w Polsce, to jeszcze dotyczyło agentury sowieckiej, ale oni wciąż są, była trzecia, czwarta pod względem liczby. Liczniejsza była tylko w USA i w Niemczech, później była Francja i Polska ex aequo.

To pokazywało, jak ważnym dla sowietów krajem była Polska.

Tak. Dlatego Węgry to oni mogą częściowo odpuścić.

Mówiąc w skrócie, to obawia się Pan o frekwencję, która może nie być za duża, ale raczej zachęca Pan do takiego pospolitego ruszenia z kraju, także z Wielkopolski. Hasłem protestu mają być słowa: „Nie wygasicie Polski”. Ma on się odbyć pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie. Dlaczego tam i czego będzie dotyczył ten protest?

Bezpośrednim pretekstem jest sprawa Turowa. Natomiast to grillowanie Polski jest już do znudzenia. Od paru lat nie podoba się Brukseli to, co robi rząd polski. Bezustanne są na temat Polski jakieś rezolucje, a teraz z wygaszaniem kopalni turów to jest szczyt. Nie pierwszy raz w naszej historii zostaliśmy zaatakowani zarówno ze wschodu, jak i z zachodu no i oczywiście od środka. Ci zewnętrzni mają tutaj licznych pomagierów. Z kopalnią Turów to już jest coś tak niesłychanego, ale to ma szerszy kontekst. Nie wierzę, żeby to Czesi sobie wymyślili, bo z nimi można by się było jakoś dogadać. Jeżeli chodzi o miejscowych, to podobno 25 rodzin ma jakieś kłopoty z wodą. Przecież to można zrobić jakiś wodociąg za drobne pieniądze i dogadać się z samorządami. To jest od razu pretekst do jakichś większych historii.

W tym duchu wypowiada się też prezes Klubów „Gazety Polskiej” Ryszard Kapuściński, który w rozmowie dla portalu „niezależna” podkreśla, że jest konieczność rozpoczęcia protestu właśnie w związku z nieustannym nękaniem Polski przez Komisję Europejską i Trybunał Sprawiedliwości UE.

TSUE stał się narzędziem, szczególnie ta jedna pani sędzia z Hiszpanii – Lapuerta. Zresztą trudno ją nazwać sędzią, bo to jest prawniczka, ale pracowała w ministerstwie. W Hiszpanii nie mogłaby być sędzią, ponieważ Hiszpania ma dziwny wymóg, że sędzia nie powinien się angażować politycznie. W związku z tym, ona nie mogłaby byś sędzią w Hiszpanii. Natomiast w UE nie ma takiego wymogu, a wręcz przeciwnie chyba. Wygląda na to, że ona tam została oddelegowana. Pracując już jako sędzia, ona wpłacała jakieś pieniądze na miejscową partię postępową, która wchodzi notabene w skład EPP Donalda Tuska. To wszystko się łączy. Ona nie pierwszy raz, bo i w sprawie sędziów bardzo mocno interweniowała i w obronie „praworządności”, w tych wszystkich standardowych klimatach. Warto też wspomnieć kim jest pan premier Babisz. To jest oligarcha, który ma majątek znacznie większy niż Donald Trump, czy Mosze Kantor, a w dodatku nie wiadomo, w przeciwieństwie do tych poprzednich, to nie wiadomo gdzie on się dorobił i skąd ma te pieniądze. Założył tę partią ANO i wyszło po jakimś czasie, że był tajnym współpracownikiem służb komunistycznych, co wywołało wielkie oburzenie Czechów. Były wielotysięczne demonstracje wzywające go do ustąpienia.

Wraca Pan do sprawy Turowa, ale wiemy, że wybory w Czechach dopiero przed nami i wszystko wskazuje, że ta sprawa ma związek z Turowem.

To jest wszystko absolutnie powiązane. Najlepiej, że po tych wszystkich demonstracjach on i tak wygrał wybory. Podobno kontroluje 70 proc. mediów czeskich.

Czyli ma ogromny wpływ na to, co myślą Czesi, tak?

Tak. Ze względu na te wybory on jest takim twardym negocjatorem. Te ustalenia, które już były, to okazało się, że wyszły jakieś nowe. Nasza opozycja zarzuca nieudolność, a było już 15 spotkań i one są w zasadzie bezowocne. Trzeba poczekać do tych wyborów.

Jest jeszcze jeden wątek problemów na linii Polska-Bruksela. Rzeczpospolita donosi, że głównym problemem spornym pozostają obawy, że Warszawa nie chce uznawać prymatu prawa europejskiego nad krajowym. Mało tego, uzależnia się wypłatę środków na fundusz odbudowy tylko od tego, gdy stanie się jasne, że będziemy wypełniać orzeczenia TSUE, co jest chyba kolejnym problemem.

Tak. To jest jawne bezprawie. Kilka państw w Unii wyraźnie powiedziało, że ich konstytucja jest wyższa nad konstytucją europejską.

Ale Polsce tego nie wolno.

Tego właśnie nie wolno. To jest kolejny pretekst. Myślę, że chodzi o wstrzymanie tych funduszy. Nasza opozycja na to liczy, że one zostaną zamrożone, że rząd się wywróci, oni dojdą do władzy i wtedy te fundusze zostaną odmrożone. Oni liczą, że Polska nie straci, tylko poczekają na lepsze czasy, bo boją się, że to jest fundusz wyborczy PiS.

Na dziś przypada kolejny termin orzeczenia w tej sprawie Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, ale niewykluczone, że ten termin zostanie znowu przełożony. Znalazłem też ciekawą wypowiedź Krzysztofa Wyszkowskiego, działacza Solidarności, a propos państwa jutrzejszej manifestacji w Warszawie. Mówi ona dla portalu „niezależna” tak: „To jest obowiązek także wszystkich ludzi Solidarności. Wkrótce się okaże, kto jest po stronie Solidarności, a kto po stronie ZOMO.” Mocne i jednoznaczne słowa. Mówi tam też o Millerach, Cimoszewiczach i podobnych PZPR-owcach i o przeciwstawianiu się ich narracji.

Już dawno się okazało, kto stoi po stronie ZOMO. Natomiast o Millerach i Cimoszewiczach... To jest śmieszne, że ludzie, którzy w systemie komunistycznym byli wysokimi funkcjonariuszami, są teraz pierwszymi i najważniejszymi demokratami.

Uczą demokracji innych. Próbują przynajmniej.

No właśnie. To mi się bardzo podobało, jak kiedyś Oleksy perorował gdzieś i mówił, że demokracja nie polega na tym... demokracja polega na tym... Jak oni szybko się nauczyli. Teraz są rzeczywiście demokratami pełną gębą. Nie można powiedzieć, że nie. Ludzie Solidarności im nie wierzą.

Podsumowując temat demonstracji, którą jutro organizujecie pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie, to ona rozpocznie się o godz. 12 pod hasłem „Nie wygasicie Polski”. Na koniec poproszę o krótką refleksję i wspomnienie, bo zmarł Jerzy Targalski, bardzo ważna postać życia publicznego. Pan był we wtorek na jego pogrzebie. Jak Pan wspomina dr. Targalskiego?

To jest może taki slogan, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale tym razem to rzeczywiście jest potężna wyrwa. Mało jest tak dogłębnych znawców problematyki Europy Wschodniej, Środkowej i krajów postsowieckich i Rosji przede wszystkim. To niesamowity człowiek, poliglota, człowiek-encyklopedia. Jak prowadził zajęcia z Litwinami, to po litewsku z nimi egzamin przeprowadzał, innym razem po estońsku. On znał praktycznie wszystkie języki krajów dawnego bloku sowieckiego. Wymagał u siebie w Ośrodku Studiów Wschodnich na uniwersytecie, że każdy, kto tam przychodzi, musiał zadeklarować którego języka ma się nauczyć. Ale nie jakieś banalne języki typu angielski, francuski, niemiecki, ale właśnie musiał się nauczyć po estońsku, węgiersku itd. On to wszystko wiedział, czytał te wszystkie gazety... Dopiero teraz się dowiedziałem na pogrzebie, że on z tego co przeczytał, to składał raporty do kontrwywiadu i wywiadu. Napisałem taką notkę „Ekspert niewykorzystany”, bo wydawało mi się, że to jest głos wołającego na puszczy.

Jakiś ślad po nim został.

Tak, ale przede wszystkim to, że kształcił ludzi na uniwersytecie ze wszystkich krajów, bo nie tylko Polaków.

http://radiopoznan.fm/n/Web3L9
KOMENTARZE 0