NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jest apel o wznowienie śledztwa w sprawie Jarosława Ziętary

Publikacja: 26.11.2021 g.11:59  Aktualizacja: 26.11.2021 g.12:53 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Dziennikarz Gazety Poznańskiej prawie 30 lat temu został uprowadzony i zamordowany. W poznańskim Sądzie Okręgowym toczą się dwa procesy dotyczące tej sprawy.
krzysztof kaźmierczak jarosław ziętara - Jacek Butlewski - Radio Poznań
Fot. Jacek Butlewski (Radio Poznań)

"Śledztwo powinno zostać podjęte ze względu na nowe okoliczności, jak i fakt, że tylko 10 lat zostało do przedawnienia tej sprawy" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań inicjator apelu do Prokuratora Generalnego Krzysztof Kaźmierczak.

Tutaj w tej sprawie jest wielki strach. Ja do dzisiaj spotykam, rozmawiając z ludźmi, którzy mają nawet szczątkową wiedzę, właściwie mają wiedzę, która racjonalnie patrząc, nie zagraża im, to te osoby także cały czas się boją. Są również takie osoby wśród dziennikarzy. Nie, tutaj nie nastąpiła jakaś nagła kumulacja. Po prostu doszliśmy do wniosku, że tych okoliczności wskazujących na to, że warto podjąć to śledztwo, zebrało się już na tyle dużo, że wystąpiliśmy z tym apelem do Prokuratora Generalnego

- wyjaśnia Krzysztof Kaźmierczak.

W liście jest także apel o odtajnienie materiałów tajnych służb specjalnych. Jarosława Ziętarę próbował zwerbować do pracy Urząd Ochrony Państwa.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Czy doczekamy się wreszcie wyjaśnienia sprawy porwania i zabójstwa dziennikarza Gazety Poznańskiej Jarosława Ziętary? W przyszłym roku minie 30 lat od tego wydarzenia, ale mamy być może nowe fakty i o tym z naszym gościem, który od lat walczy o skazanie morderców i zleceniodawców tego zabójstwa. Pan i kilka innych osób zaangażowanych w tę sprawę, w tym między innymi brat Jarosława Ziętary, wystosowaliście w tym tygodniu apel do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, to jest dlatego pretekst do naszej rozmowy, apel dotyczący wznowienia śledztwa. I ja mam takie pytanie, czy to jest akt rozpaczy jakiejś z państwa strony czy wskazanie - tu jest jeszcze wiele kart nieodkrytych na stole, które można w tej sprawie wyciągnąć?

Krzysztof Kaźmierczak: Można na to patrzeć zarówno w ten sposób, jak i w drugi. Z jednej strony jest to akt rozpaczy, ponieważ mija właśnie 30 lat i cały czas nie wszystkie osoby, które są winne doprowadzenia do tej zbrodni, zostały oskarżone, nie wszystkie osoby stanęły przed sądem, więc w tej sprawie jest to jakiś akt rozpaczy, że domagamy się podjęcia tego śledztwa i dokończenia tej sprawy, ale z drugiej strony jest też to całkowicie logiczne działanie wynikające z przebiegu procesu. Mianowicie podczas tych 6 lat, bo już proces Aleksandra G. trwa 6 lat, proces ochroniarzy trwa trzy lata, wychodzą na jaw różne okoliczności wskazujące na to, że na tej ławie oskarżonych powinno zasiąść więcej osób, są to zeznania świadków, które kumulują się, wskazując na to, że ludzie związani z dawnym holdingiem Elektromis, musieli mieć związek, wpływ na tę zbrodnię, zarówno brać udział w jej zlecaniu, podżeganiu do zbrodni, jak i umożliwieniu jej przeprowadzenia oraz pomagali w tym, żeby po porwaniu to zamierzone zabójstwo zostało zrealizowane.

Panie Krzysztofie, ja rozumiem to w ten sposób: jeżeli pojawiają się nowe zeznania, a słyszałem, że takich nowych świadków jest co najmniej trzech, którzy do tej pory nie byli w tych poprzednich śledztwach uwzględniani, to to uprawomocnia to, że to śledztwo, żeby to śledztwo zostało po prostu czy wznowione, czy może nie rozpoczęte od zera, bo jednak dużo wiemy w tej sprawie, ale żeby ruszyło z miejsca na nowo.

Ja akurat tutaj bym nie przeceniał roli akurat tych świadków, o których mówi się, że nie zostali przesłuchani, przynajmniej jednego z nich. Nie chcę wchodzić tutaj w szczegóły.

Pewnie chodzi o Zdzisława K.

Natomiast nawet ci świadkowie, którzy byli słuchani przez prokuraturę w śledztwie 6 lat temu, gdy zakończono i skierowano sprawę Aleksandra G. do sądu, oni wtedy, w tamtym śledztwie krakowskim, przedstawili okoliczności, które zostały podczas procesu znacznie rozszerzone. Po prostu część tych świadków, która była przesłuchiwana przed sądem, powiedziała znacznie więcej oraz część świadków, którzy wydawałoby się, że nie mają jakiejś wiedzy większej, okazało się przed sądem podczas przepytywania dokładnego, że podają okoliczności. Tak, że tutaj takich wskazań za tym, by to śledztwo kontynuować właśnie w tym wątku innych osób związanych z zabójstwem jest wiele i ja już takie symptomy widziałem 3, 4 lata temu nawet.

Ja pamiętam, jak rozmawialiśmy bodajże w 2020 roku, wtedy pojawiła się taka postać Zdzisława K., dawnego przyjaciela Mariusza Świtalskiego, właściciela Elektromisu, który mówił, że wie dużo. Wtedy wypowiadał się dla różnych mediów. Pan mi wtedy mówił, że bardzo ostrożnie podchodzi do tych zeznań, ponieważ, to chyba nawet osoba, której orzeczono niepoczytalność i wtedy tak to wyglądało, ale teraz piszecie, że warto tych nowych świadków włączyć.

Znaczy ja do Zdzisława K. nadal podchodzę z takim samym dystansem, wobec tego, co mówi, mam wątpliwości. My w naszym wniosku o podjęcie śledztwa, nie wskazujemy personalnie żadnych świadków. Nie wskazujemy dokładnie o kogo chodzi. Generalnie wskazujemy na liczne okoliczności.

Pani Dolska mówiła nam o trzech osobach, przynajmniej trzech osobach.

Każdy z nas ma jakieś swoje spojrzenie. Ja mógłbym na tej liście dać 6, 7 osób, które przedstawiły podczas procesów okoliczności wskazujące na to, że są podstawy do podjęcia tego śledztwa. Tak, że mamy różne spojrzenia, natomiast łączy nas to, że uważamy, że to śledztwo powinno zostać podjęte ze względu na te okoliczności, jak i też fakt, że zostało już - ja uważam - tylko 10 lat do przedawnienia tej sprawy. W polskim systemie sprawiedliwości to wcale nie jest dużo. Procesy u nas do czasu uprawomocnienia potrafią trwać kilkanaście lat.

Bardzo gorzka uwaga, ale niestety celna i to faktycznie nie jest dużo. Natomiast dlaczego dopiero teraz ci świadkowie ujawniają, pojawiają? Czy po prostu przestali się bać?

Nie, nie, w tej sprawie jest wielki strach. Ja do dzisiaj spotykam, rozmawiając z ludźmi, którzy mają nawet szczątkową wiedzę, właściwie mają wiedzę, która racjonalnie patrząc, nie zagraża im, to te osoby także cały czas się boją. Są również takie osoby wśród dziennikarzy. Nie, tu nie nastąpiła jakaś nagła kumulacja. Po prostu doszliśmy do wniosku, że tych okoliczności wskazujących na to, że warto podjąć to śledztwo, zebrało się już na tyle dużo, że wystąpiliśmy z tym apelem do Prokuratora Generalnego.

Pojawia się tam także apel o to, aby włączyć to, czy też odtajnić materiały tajnych służb specjalnych i w ogóle cały czas jest temat niejawnej roli służb specjalnych i tych, które gdzieś tam działały przed 1989 rokiem i po 89 roku.

Tak, to jest bardzo istotna okoliczność, bo wśród zeznań świadków, które nie były brane pod uwagę w śledztwie albo też może, które w ogóle nie pojawiły się w śledztwie, są te wskazujące na to, że tutaj niewątpliwie służby specjalne w jakiejś mierze posługiwały się Jarosławem Ziętarą. Mianowicie przekazywały mu nie tylko informacje, ale też pomagały mu w tym jego śledztwie dziennikarskim, które doprowadziło do jego zabójstwa i w tej sytuacji materiały służb specjalnych nie tylko dotyczące samego Jarosław Ziętary, ale także tych ludzi, których on tropił, firm, holdingu Elektromis, ludzi związanych z dawnym Elektromisem, te materiały operacyjne Urzędu Ochrony Państwa - to była instytucja istniejąca przed ABW - one na pewno mogłyby pomóc w tym śledztwie w sprawie Ziętary. Żadnych takich materiałów prokuraturze niestety nie udostępniono, mimo że takie apele pojawiły się w trakcie trwania krakowskiego śledztwa. Tak, że to jest także elementem naszego apelu, żeby te materiały służb specjalnych ujawnić, one na pewno mogłyby być w jakimś stopniu przydatne w tym śledztwie w sprawie Jarka.

Prokurator Generalny ma taką moc, jest władny doprowadzić do tego?

Prokurator Generalny nie ma takiej mocy bezpośrednio, natomiast może wnioskować, jest członkiem rządu i może wnioskować. To jest kompetencja, myślę, premiera, raz już do takiej sytuacji doszło, gdy walczyliśmy o wznowienie tego śledztwa po latach. W 2011 roku odtajniono fragment akt dotyczących samego werbowania, prób werbowania Jarosława Ziętary do UOP, na wniosek premiera przez komisji do spraw służb specjalnych do tego nie odtajnienia, ale udostępnienia prokuraturze akt doszło. Myślę, że to jak najbardziej jest możliwe także i jest uzasadnione teraz.

Przypomnę, że toczą się w tej sprawie, około tej sprawy dwa procesy. To jest namawianie do zabójstwa dziennikarza i podżeganie. Tu został oskarżony były senator i biznesmen Aleksander G., ale także o uprowadzenie i przekazanie mordercom. Tutaj dwóch ochroniarzy poznańskiego biznesmena Mariusza Świtalskiego odpowiada, ale ja pana zapytam tak, gdyby pan był sędzią, proces się toczył i miał pan w rękach wszystkie papiery, zeznania, wszystko to, co pan także prywatnie robił, to całe pańskie wieloletnie śledztwo, nie miałby pan wątpliwości, kto kazał porwać i zamordować, już też bezpośrednio, kto zamordował Jarosława Ziętarę?

To znaczy odnośnie tych, którzy odpowiadają za podżeganie, uważam, że obok Aleksandra G. powinny zasiąść jedna, dwie, a może trzy osoby.

Jeżeli powiem Mariusz Świtalski, usłyszę z pańskich ust: powinien?

Ja nie podaję tutaj żadnych nazwisk ze względu na ostrożność procesową. Odczułem na własnej skórze to, że jestem w zainteresowaniu środowiska ogólne odpowiedzialnego za zabójstwo Ziętary. Jeden z tych ludzi wytoczył mi proces z osławionego artykułu 212. Tak, że ja żadnych nazwisk nie będę przedstawiał. Natomiast ogólnie mówię, że środowisko związane z holdingiem Elektromis, to są ludzie, którzy powinni zarówno w procesie dotyczącym podżegania, jak i w procesie dotyczącym realizacji zabójstwa, także powinni zasiadać na ławach oskarżonych.

A ja ze swojej strony pozwolę sobie przypomnieć starą prawniczą zasadę, że "ten uczynił, czyja korzyść" i pewnie to też wiele mówi. Jeszcze jedna rzecz, inny rodzaj, chociaż nie do końca pańskiej działalności, postanowił pan wydać specjalny kalendarz poświęcony osobie Jarosława Ziętary. To jest 30 lat sprawy Ziętary. Kronika nieosądzonej zbrodni i wiem, że pan finiszował, jeśli o to chodzi i ten kalendarz nie ma być przedsięwzięciem komercyjnym, tylko tak naprawdę edukacyjnym.

Tak, ten kalendarz obecnie jest w druku. Jego idea to jest poszerzanie wiedzy w sprawie Ziętary, a szczególnie dotarcie z nią do ludzi, którzy są w tym kręgu bezpośrednio, czyli młodych adeptów dziennikarstwa. Ten kalendarz przede wszystkim adresowany jest do nich, on trafi do nich bezpłatnie. Dzięki zaangażowaniu tutaj wielu ludzi udało się to przedsięwzięcie zrealizować i na początku grudnia ten kalendarz już będzie. On generalnie jest kompendium wiedzy o sprawie Ziętary, zarówno przedstawia wszystkie okoliczności od strony faktograficznej, które przez bez mała 30 lat wystąpiły, jak również naświetla różne aspekty tej sprawy, przestawia szczegółowo to, co miało miejsce w śledztwie, podczas starań o podjęcie tego śledztwa, wiele różnych okoliczności, jak i także przedstawia sporo interesującej wiedzy na temat Jarosława Ziętary.

Np. dorobek dziennikarski Jarosław Ziętary, fragmenty publikacji, to może być dla adeptów dziennikarstwa niezła szkoła praktycznego dziennikarstwa, za które płaci się najwyższą cenę, co tu dużo mówić.

Tak i pokazujące zarazem ten potencjał Jarosława Ziętary, bo to naprawdę był człowiek, o którym niewiele się wie. Mówi się o nim ofiara zbrodni, natomiast to naprawdę był dziennikarz z wielkim potencjałem, który gdyby nie został wtedy zgładzony, myślę, że teraz on by był gościem audycji i wiele na jego temat, jego działalności i efektów pracy dziennikarskiej, byłoby w przestrzeni publicznej.

Ja tylko taki jeden fragment znalazłem na stronie między innymi poświęconej Jarosławowi Ziętarze, jego zapisek: w kalendarzu, który kupiłem, jest rubryka "zamierzenia na rok 1992", zapisałem sobie tam: muszę wytrwać i jak sobie to w tej chwili czytam, to muszę przyznać, że włos mi się jeży. Jest to bardzo wieloznaczne, przejmujące.

Dopisał: i trwam. Tak, że trwał, niestety skończyło się to tragicznie, ale on starał się zrobić to, co jako dziennikarz uważał, za słuszne i celowe. No niestety.

A my za słuszne i celowe uważamy pilnowanie i mówienie o tej sprawie.

http://radiopoznan.fm/n/pWL9NQ
KOMENTARZE 0