NA ANTENIE: HAPPY/PHARRELL WILLIAMS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Powrót do węgla po wstrzymaniu dostaw gazu przez Rosję potrwa kilka lat - prognozuje ekspert

Publikacja: 24.06.2022 g.12:04  Aktualizacja: 24.06.2022 g.13:53 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, ekspert rynku energetycznego Paweł Musiałek.
węgiel - Pixabay
Fot. Pixabay

Gość porannej rozmowy mówił, że na pewno nie potrwa to kilka tygodni czy miesięcy.

To jest chwilowe, ale nie chwilowe w sensie najbliższych tygodni czy miesięcy, tylko chwilowe w perspektywie jednak iluś lat, bo ja nie spodziewam się, żeby ceny gazu spadły do takiego poziomu, w którym przestałyby być po prostu kosmiczne. Z jakiego powodu? Dlatego, że będziemy wychodzić z rosyjskiego gazu i popyt na nierosyjski gaz w Europie będzie ogromny, w związku z tym ta cena gazu nierosyjskiego będzie po prostu ogromna

- uważa dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Zdaniem gościa porannej rozmowy Polska jest w lepszej sytuacji niż kraje Europy Zachodniej, bo ma jeszcze otwarte kopalnie. Dla Polski obecny kryzys oznacza, że będziemy opóźniać wyjście z węgla. Jeśli chodzi o datę finalną zamknięcia ostatnich kopalń na dziś, jest to rok 2049 - mówił Paweł Musiałek.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś rozmawiam z Pawłem Musiałkiem - dyrektorem Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, ekspertem rynku energetycznego. Dużo dzieje się w tym tygodniu, jeśli chodzi o energetykę. Holenderski rząd między innymi zapowiedział zwiększenie produkcji energii - uwaga - z elektrowni węglowych. Także Niemcy ustami szefa resortu gospodarki, zielonego nota bene ministra Roberta Habecka, zapowiadają szybki niż wolny powrót do węgla. Ja się zastanawiam, co na to unijny komisarz Franz Timmermans?

Paweł Musiałek: Ja przypuszczam, że Franz Timmermans nie tylko tę decyzję zaakceptuje, ale uzna za konieczną, dlatego, że dziś sytuacja energetyczna w Europie jest praktycznie coraz bardziej krytyczna. W chwili obecnej ceny gazu, które są notowane na giełdzie w Europie, sięgają takich poziomów, że utrzymywanie dużej produkcji z gazu, a przypominam, że gaz jest na dużo większą skalę wykorzystywany w Europie zachodniej do produkcji energii elektrycznej, groziłoby tym, że koszt energii elektrycznej dla przeciętnego obywatela byłby gigantyczny. I tak jest bardzo wysoki, ale byłby wtedy jeszcze wyższy.

Pod warunkiem, że ten gaz w ogóle będzie, bo Niemcy podobno są przerażone, jeśli chodzi o te przemysłowe użycie gazu, że może zabraknąć tego gazu, bo nie jest zatłoczony w takich ilościach.

Tego gazu może zabraknąć może nie w najbliższych tygodniach, natomiast tutaj absolutnie krytyczna będzie zima, dlatego, że to wówczas konsumujemy tego gazu. Gaz zużywamy w dużym stopniu nie tylko w przemyśle, ale też do ogrzewania i w momencie, kiedy Rosja zaczęła zakręcać kurek z gazem nie tylko Polsce, nie tylko tym krajom, które nie zgodziły się na rozliczenia w rublach, zaczęła zakręcać kurek tym państwom, z którymi bardzo blisko współpracowała do niedawna, jak Francja, Włochy, Niemcy.

Niektórzy mówią, że to jest trochę samobójstwo Putina, bo na dłuższą metę może tylko przegrać, bo jest już kompletnie niewiarygodny nawet dla swoich stałych współpracowników w dziedzinie energetycznej, czyli właśnie Niemiec i Francji między innymi, Niemiec zwłaszcza.

Ja się z tą tezą absolutnie zgadzam, bo o ile Rosja przez wiele lat wysyłała sygnał, że co prawda, jeśli chodzi o Ukrainę, Białoruś, państwa naszego regionu, to tutaj ten gaz był wykorzystywany do celów politycznych, o tyle wobec swoich partnerów w Europie Zachodniej Rosja robiła wszystko, aby ten gaz był odbierany jako normalny towar. Nigdy nie było problemu z dostawami. Rosja używała szantażu wobec krajów tak zwanej bliskiej zagranicy czy nieco dalszych, ale naszego regionu, ale tutaj mamy faktycznie do czynienia z czymś, co może się okazać dla Putina strzałem w stopę, bo tylko przyspieszy odejście od rosyjskiego gazu.

Mało racjonalny się Putin wydaje w ostatnich miesiącach, a może nawet latach w swoich działaniach.

Też trzeba powiedzieć wprost, jeśli chodzi o wycofanie się rosyjskiego gazu, będzie to bardziej trudne niż rosyjskiej ropy z tego powodu, że gaz wymaga innej infrastruktury. Handel ropą się odbywa na rynku międzynarodowym w dużym stopniu poprzez tankowce, więc jeśli my zrezygnujemy z rosyjskiej ropy, to Rosja prawdopodobnie będzie w stanie tę ropę sprzedać w inne regony świata, a w przypadku gazu to jest trudniejsze, jesteśmy od siebie dużo bardziej współzależni i Rosja zakłada, że ta zależność Europy od Rosji jest na tyle duża i na tyle trudno się z niej wyplątać, że ten nacisk będzie tu efektywny.

Na chwilę chciałbym jeszcze wrócić do węgla. To jest ważne, czy węgiel jest znowu "sexi"? Czy możliwa jest rekarbonizacja Europy, czy to jest chwilowe?

Wszyscy zakładają, że to jest chwilowe, ale nie chwilowe w sensie najbliższych tygodni czy miesięcy, tylko chwilowe w perspektywie jednak iluś lat, bo ja nie spodziewam się, żeby ceny gazu spadły do takiego poziomu, w którym przestałyby być kosmiczne. Z jakiego powodu? Dlatego, że będziemy wychodzić z rosyjskiego gazu i popyt na nierosyjski gaz w Europie będzie ogromny, w związku z tym tam cena gazu nierosyjskiego będzie ogromna.

Czyli póki będą takie ceny, póty będzie na węgiel dosyć takie embargo, jeśli chodzi o unijną politykę klimatyczną. Tak to rozumiem. Czy to jest szansa dla Polski, bo mamy nadal bardzo duże zasoby węgla przyzwoitej jakości. Mówi się o 3,6 mld ton przy produkcji rocznej rzędu 50 mln ton. Takie znalazłem wypowiedzi byłego ministra gospodarki Piotra Woźniaka.

Jeśli chodzi o węgiel, to tutaj też sytuacja nie jest taka łatwa. Oczywiście jesteśmy w lepszej sytuacji niż inne kraje Europy Zachodniej, bo tego węgla mamy relatywnie dużo, natomiast też problem polega na tym, że myśmy w ostatnich latach przygotowywali się powoli do zamykania kopalń. Ten węgiel, który leży w polskich kopalniach, on bardzo często leży bardzo głęboko, wymagane są inwestycje i to jest bardzo ryzykowne, bo jeżeli my byśmy teraz zainwestowali w otworzenie pewnej infrastruktury węglowej, to być może nie koniecznie być może to by się zamortyzowało. Dla Polski obecny kryzys oznacza to, że my będziemy opóźniać wyjście z tego węgla, nawet niekoniecznie, jeśli chodzi o datę finalną zamknięcia ostatnich kopalń. Na dziś jest ustalenie takie, że jest to rok 2049. Z tego, co pamiętam, to rząd nie zmienił tego pod wpływem wojny, natomiast teraz to, co się może zmienić do tego czasu, to będziemy korzystać z większą intensywnością niż planowaliśmy, bo nie ma alternatywy. W przypadku Polski mamy jeszcze ten komfort, że te inwestycje gazowe w naszej energetyce myśmy dopiero zaczęli i będą one pewnie finalizowane. Natomiast nie będziemy już pewnie budować nowych "gazówek" i ten gaz nie będzie już odgrywał takiej roli, jaką miał odgrywać. Ja przypomnę, że miał być takim paliwem przejściowym do czasu, kiedy nasza technologia nie będzie na tyle rozwinięta, że będziemy w stanie skorzystać z magazynów gazu po to, by magazyny umożliwiały pełne przejście na odnawialne źródła.

Co dalej z europejskim zielonym ładem? W tym tygodniu Parlament Europejski podjął głosowania. Były skierowane do komisji trzy rzeczy, które wróciły, zostały przegłosowane. Między innymi objęcie szerszych branż gospodarki systemem opłat za emisję CO2. Chodzi mi między innymi o transport drogowy, budownictwo, to już są takie sfery, które uderzają bardzo mocno w zwykłego konsumenta i PE, generalnie Komisja Europejska idzie dalej w kierunku osiągnięcia tej neutralności klimatycznej do roku 2050 i nic się nie zmieniło przez ostatnią sytuację, a wydawało się, że wszystko się zmienia.

Ja bym powiedział więcej, że Komisja Europejska wręcz przyspieszyła ten proces, dlatego, że jeżeli zobaczymy na dokument, który pokazuje, co się zmieniło w założeniach komisji, to możemy odnaleźć podniesienie jeszcze celów w produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. Dlaczego? Dlatego, że według KE wojna udowadnia to, że trzeba jeszcze szybciej odejść od paliw kopalnych. Tutaj w tym przypadku Rosja jest dobrym pretekstem do tego, żeby ten proces przyspieszyć. Jeżeli chcemy zderusyfikować naszą energetykę, czyli chcemy odejść od węgla, ropy i gazu z Rosji, to w pewnym stopniu to się jakoś dobrze spina z pomysłem europejskiego zielonego ładu, tylko jest jeden podstawowy problem. Jeżeli my chcemy od rosyjskich surowców odejść, ale jeszcze korzystamy z tych surowców, bo nasz sposób konsumpcji jest nastawiony na konsumowanie właśnie ropy czy gazu w różnych sektorach, to będzie oznaczało, że my przynajmniej w jakim horyzoncie czasowym, bliżej nieokreślonym, będziemy zmuszeni korzystać z tych surowców kopalnych, tylko z innych krajów. I to będzie wszystko droższe. Będzie to oznaczało, że inflacja energetyczna będzie po prostu ogromna i zmniejszy nasze możliwości finansowe.

A czy to nie będzie po prostu tak, jak z tym przysłowiem o koniu, którego się oducza jeść i to wszystko świetnie idzie to momentu, gdy koń nie zdechł. Wszyscy wiemy, że jest wojna, musimy ponosić te koszty. Piotr Naimski - pełnomocnik rządu do spraw energetycznych ostatnio mówił, że jesteśmy na wojnie tak naprawdę, wojenne działania się podejmuje, ja to wszystko rozumiem, tylko, że jest taki moment trzeba jednak pomyśleć o takim bezpieczeństwie podstawowym, żeby po prostu starczyło do ostatniego danego miesiąca.

Ja bym tutaj rozróżnił dwie rzeczy, żebyśmy też nie tworzyli wrażenia, polskie zaangażowanie na Ukrainie, które jest faktycznie imponujące, bo Polska jest podstawowym krajem wspierającym - niemilitarnie, a także w innym obszarach Ukrainę, to nie jest tak, że to polskie zaangażowanie wpływa w jakikolwiek sposób na ceny energii. Ceny energii rosną przez wojnę jako taką, że ona wybuchła i spowodowała perturbacje na rynkach, natomiast to nie jest tak, że gdyby Polska się nie angażowała na Ukrainie...

Absolutnie nie o tym myślałem, myślałem tylko i wyłącznie o całej unijnej polityce, o tym przyspieszeniu jeszcze większym.

Ja o tym mówię, bo mam wrażenie, że przynajmniej u części publicystów w przestrzeni publicznej taka teza się pojawia.

Pewnie Łukaszem Warzechą pan tu pobrzmiewa, ja nie mam takiej intencji, chodzi mi o to, na ile UE nie powinna rozłożyć w czasie swojego ambitnego planu przy planach, jakie są. Przypomnę, to gaz miał być takim paliwem przejściowym, a nie będzie w tej sytuacji.

Tak, w tej sytuacji rola gazu będzie minimalizowana, co nie znaczy, że my od gazu odejdziemy. Ta rola węgla w okresie przejściowym będzie większa i KE na pewno będzie tutaj przymykać oko nie tylko na wzrost konsumpcji, ale tez wzrost inwestycji, których trzeba dokonać w tym sektorze węglowym w wielu krajach. Dla Polski jest jedna szansa, która wynika z tego, że mimo tego, że nasz węgiel był coraz droższy, jeśli chodzi o wydobycie, to ta cena węgla też na tyle wzrosła, że ponownie wiele kopalni, które były pod kreską i które były skazane na zamknięcie, one stają się rentowne.

Tak czy owak dało to asumpt do pewnej dyskusji. Pojawiają się głosy, których ja wcześniej nie odnotowywałem na świecie, w tym tygodniu wydawca niemieckiego Die Welt mówił o odnawialnych źródłach energii tak: to jest ideologiczna dyskusja, czas wysiąść z tego szaleństwa. Wiara, że wiatraki dadzą wystarczającą ilość energii jest totalną bzdurą, to jest totalne rozjechanie się z rzeczywistością.  Mówi to Niemiec w czołowej gazecie kraju, ważny głos publicystyczny, ja takich głosów wcześniej nie notowałem.

To prawda, ja się  z tym w stu procentach zgadzam. Nie dlatego, żeby wizja systemu energetycznego opartego na energetyce odnawialnej mi się nie podobała, tylko problem polega na tym, że ta wizja jest dziś technologicznie niemożliwa do spełnienia i KE w europejskim zielonym ładzie niezależnie od wojny, niezależnie od cen energii, przyjęła bardzo optymistyczne założenia, że my będziemy w 2050 neutralni energetycznie, dlatego, że nie będziemy emitować CO2 w różnych sektorach, natomiast w energetyce to spadnie do zera, dlatego, że te odnawialne źródła będą w pełni zastępować paliwa kopalne. Problem polega na tym, że bez względu na to, że energetyka wiatrowa i słoneczna nie dostarcza nam energii wtedy, kiedy nie świeci słońce i nie wiej wiatr, to oznacza, że jesteśmy ubezwłasnowolnieni. Być może te optymistyczne scenariusze rozwoju technologii magazynowanie energii pozwolą nam w przyszłości taką konstrukcję mieć, natomiast nie jesteśmy na dziś gotowi i żaden kraj na świecie nie ma energetyki opartej w stu procentach na energetyce słonecznej i wiatrowej, ponieważ jest to technologicznie niemożliwe. Co do europejskiego zielonego ładu problem polega na tym, że mimo, że ta derusyfikacja teoretycznie się zgrywa z tym europejskim ładem, to ona drenuje nas finansowo. Powoduje, że ludzie będą jeszcze bardziej wrażliwi na jakiekolwiek zmiany cen w energetyce i wydaje mi się, że niedługo będziemy obserwować bardzo silne protesty nie tylko w Polsce wobec koncepcji europejskiego zielonego ładu, która to koncepcja zaczyna być powoli przekuwana w takich dyskusjach ideowych na konkretne działania, które będą bardzo kosztowne i będą odczuwalne przez obywateli w całej UE.

http://radiopoznan.fm/n/2IEUmk
KOMENTARZE 0