NA ANTENIE: 00:00-01:00 KLASYKA I/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. M. Ryba: Postawa opozycji u większości wyborców budzi odrazę i przerażenie

Publikacja: 11.05.2020 g.10:32  Aktualizacja: 11.05.2020 g.11:15
Poznań
Gościem Kluczowego Tematu jest historyk i politolog, profesor Mieczysław Ryba z KUL.
profesor Mieczysław Ryba z KUL - Wikipedia
Fot. Wikipedia

Piotr Tomczyk: Czy możemy powiedzieć, w jakim terminie odbędą się wybory prezydenckie?

Profesor Mieczysław Ryba: Już chyba dzisiaj jesteśmy w stanie troszkę powiedzieć. Prawdopodobnie 28 czerwca. Ze względu na taką, a nie inną decyzję PKW. Zresztą moim zdaniem bardzo roztropną. W całym tym zamieszaniu i galimatiasie, prawdopodobnie te wybory się wówczas odbędą.

Czyli pewności nie mamy?

Pewności nie mamy ze względu na postawę opozycji, która, jak wiemy, owe wybory konsekwentnie bojkotowała. Nie tylko na poziomie samorządowym, ale i ogólnopaństwowym, a także na poziomie zgłaszania kandydatów do komisji wyborczej – po prostu ich nie zgłaszali. To doprowadziło do tego, że 10 maja wybory się nie odbyły.

Wybory miały być 10 maja, nie odbyły się i jeszcze do końca nie wiadomo kiedy się odbędą. Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, mówi „obywatelom należy się odpowiedź, kto za to odpowiada”. To spróbujmy odpowiedzieć.

Mówi się powszechnie, że to rząd czy większość parlamentarna organizuje wybory. To jest kompletny absurd. Po pierwsze nie rząd, tylko Państwowa Komisja Wyborcza. Po drugie przy współpracy ze wszystkimi siłami politycznymi. Jeśli samorządowcy mówią, że będą bojkotować wybory, bo są niebezpieczne, ale jednocześnie bezpiecznie jest pójść do marketu czy nawet wysłać do przedszkoli dzieci, to jest sytuacja dosyć dziwna. A w istocie o co chodzi? Myślę, że dobrą ilustracją tego, jakie są realne przyczyny bojkotu wyborów przez samorządowców, jest to, co się dzieje w Sądzie Najwyższym. Tam mamy do czynienia z tą starą opozycją sądową i oni bojkotują wybory pierwszego prezesa Sądu Najwyższego tak skutecznie, że nawet nie doprowadzili do wyboru komisji rewizyjnej.

Z drugiej strony marszałek Senatu Tomasz Grodzki mówi o trosce o Polaków, o zabójczych kopertach – straszył, że koperta może zabić i z tego powodu nie można dopuścić do wyborów korespondencyjnych. Czyli zachowanie opozycji to efekt troski o Polaków? Jak Pan to widzi?

Marszałek Grodzki nie martwił się tym, że jego wizyta we Włoszech i powrót do kraju bez kwarantanny będzie zabójczy. Jako marszałek Senatu wypuszcza przecież mnóstwo pism ze swojej kancelarii, nie martwi się tym, że one są zabójcze. Nagle ta jedna koperta jest zabójcza. Ta jedna, bo wszystkie inne, które dostajemy w formie różnorakich pism urzędowych, nie są. I to oczywiście bzdura, bo przecież nawet Światowa Organizacja Zdrowia temu zaprzeczyła. Tu nie o to chodzi. Wiadomo, że te wybory trzeba było jakoś inaczej zorganizować, a Senat przetrzymywał projekt przez cały miesiąc. Przecież nie po to, żeby pracować merytorycznie, skoro całość odrzucili bez jakichkolwiek poprawek czy pochylenia się nad tym. To po prostu bojkot. Jak w XVIII wieku zrywanie sejmów przez niektórych polityków, którzy nie chcieli, żeby cokolwiek zostało postanowione. Tak dziś się zrywa wybory.

A co z polską demokracją? Władysław Frasyniuk, czyli były lider Unii Wolności, mówi, że 10 maja 2020 roku był jedynym konstytucyjnym terminem wyborów prezydenckich. Nie ma wyborów, nie ma demokracji. Upadła czy jeszcze jakieś jej szczątki pozostały?

Niech się Władysław Frasyniuk zastanowi. Z jednej strony jego środowisko mówi, że jeśli wybory będą 10 maja to nie będzie demokracji, bo prezydent nie zostanie wybrany prawomocnie i będzie sekowany na forum międzynarodowym i krajowym. A zaraz potem, tak jak on, inni mówią, na przykład Tomasz Lis, że 10 maja miały być wybory i to źle, że się nie odbyły. Albo albo. Proszę zwrócić uwagę, że cokolwiek by się nie działo w tej materii, to będzie podważane. Opozycja się kompromituje taką retoryką. To trochę takie warcholstwo jak w XVIII wieku, kiedy ktoś przyszedł na Sejm nie wiadomo po co, a potem krzyczał „veto” i mieliśmy przez to do czynienia z osłabianiem państwa. Mówiąc krótko, demokracja i nasz system się obroniły. Ale wyobraźmy sobie, że mielibyśmy za szefową PKW na przykład Małgorzatę Gersdorf lub sędziego Waldemara Żurka. To już mógłby być problem, bo wtedy zaczęłaby się obstrukcja i z tej strony. Na szczęście obecny szef Państwowej Komisji Wyborczej bardzo umiejętnie wybrnął z tej sytuacji, omijając całą procedurą w Sądzie Najwyższym. Po prostu wskazał, że muszą być zarządzone nowe wybory, bo te są nieskuteczne. Jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji, które ratuje państwo.

Wspomniał Pan o wypowiedzi Tomasza Lisa. Wypowiedzi niezależnych dziennikarzy są niemniej ciekawe, niż polityków. Tomasz Lis miesiąc temu mówił, że „dyktatorzy używali wojsk, aby wybory się nie odbyły. Kaczyński użyje wojska, aby się odbyły i przyniosły właściwy wynik.” A teraz, 10 maja, zapłakał z innego powodu: „moje córki miały dziś pierwszy raz głosować w wyborach prezydenckich. Niestety wujek Jaruś uznał, że jest jeszcze za wcześnie.” Skąd to zaangażowanie emocjonalne ze strony postronnych mediów?

Gdybyśmy nie wiedzieli, kto to mówi, to byśmy powiedzieli, że to jakaś choroba jest. Proszę zwrócić uwagę, pan redaktor wypowiedział dwa sprzeczne zdania wypowiadane w krótkim czasie w tej samej sprawie. Sytuacja jest dokładnie taka – anarchia. Robimy anarchię, bo inaczej PiS przejmie władzę.

Czy opozycja wróciła do taktyki „ulica i zagranica”? Mamy strajk przedsiębiorców. Co to za towarzystwo? Ta grupa strajkuje i mówi, że chce chleba. Jednocześnie jeden z banków zachodnich ocenił, że nasza tarcza antykryzysowa w większym stopniu, niż w innych krajach, wspomaga przedsiębiorców.

To jest takie środowisko związane chyba z dawnym ruchem Palikota, czyli też dawną Platformą Obywatelską. To są liberałowie, którzy krzyczą o wolności i domagają się od państwa pieniędzy. To o co chodzi? To są takie sprzeczne poglądy. Ten nurt biznesu będzie konkurencyjny w stosunku do Konfederacji. Konfederacja stoi na stanowisku negowania wszystkich obostrzeń, które się pojawiły w kontekście koronawirusa. Nie miała do tej pory konkurencji po lewej flance, tylko sama zgarniała to poparcie, pan Bosak. Pan Tanajno idzie jeszcze ostrzej, organizuje demonstracje, chce ten elektorat zagospodarować i tu będzie się toczyła znacząca walka. Ale to nie jest jeszcze ta ulica, którą kiedyś gromadził Komitet Obrony Demokracji.

Jak pan ocenia w tej debacie publicznej rolę Sądu Najwyższego? Wygląda na to, że sędziowie zupełnie niepotrzebnie udawali, że nie wiedzą, co to jest kółko, a co krzyżyk, że nie potrafią policzyć głosów i wybrać swoich przedstawicieli, bo i tak PKW ominęło swoją uchwałą Sąd Najwyższy. Co tam się dzieje?

To co mówiłem, dokonują się tam wybory kandydatów na Pierwszego Prezesa. Ale według procedury ustawowej, jeśli do tych wyborów dojdzie, to prezydent Duda będzie miał duże możliwości wyboru kandydata nie z towarzystwa, czyli nie z układu Okrągłego Stołu. A ponieważ to ten układ rządził Polską przez lata, także w sądach, to jest po prostu kompletny bojkot, próba anarchii. Jeszcze raz mówię, komisję rewizyjną w 5 minut jest w stanie wybrać samorząd uczniowski, nawet w szkole podstawowej. A w Sądzie Najwyższym nie są w stanie! To tak źle świadczy, tak obnaża, jak bardzo rozpolitykowany, upartyjniony, ideologiczny jest ten układ w najwyższych organach sądowniczych. To teraz dopiero się pokazuje w całej krasie. Nie ma już kokieterii, pudrowania tych wszystkich decyzji i uzasadniania ich jakimiś karkołomnymi argumentami, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może wszystko, że to jest „nadtrybunał” konstytucyjny, a prawo europejskie to „nadkonstytucja”. To jest w tej chwili anarchizowanie jednej z kluczowych władz. Ja bym porównał te dwie rzeczy: próba bojkotu wyborów prezydenckich i próba bojkotu wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.

Na koniec poproszę o prognozę: czy jedna tura wystarczy, aby wyłonić zwycięzcę w tych wyborach.

Trudno powiedzieć. Wiadomo, że sytuacja jest dynamiczna, z wielu względów. Frekwencja będzie pewnie rosła, także sympatie co do kandydatów mogą się różnie rozkładać, może być potrzebna druga tura. Nie wiemy, jakie będą perturbacje gospodarcze, chociaż na razie jakoś jest to jeszcze pod kontrolą. Natomiast opozycji nie wróżyłbym dużego sukcesu. Zatopili swoją najsilniejszą kandydatkę, czyli Małgorzatę Kidawę-Błońską. Ponieważ opozycja jest teraz skłócona, to też trzeba dostrzec, to tworzy swój wizerunek anarchiczno-warcholski, czyli wszystko negujemy, nic nie proponujemy. A jak coś się nie uda tym, którzy próbują robić coś w Polsce, to się bardzo cieszymy i klaszczemy i dalej narzekamy jak dzieci. Taka postawa, wydaje mi się, u większości wyborców budzi odrazę, przerażenie i dlatego nie wróżę opozycji wielkiego sukcesu.

http://radiopoznan.fm/n/SQCwKO
KOMENTARZE 0