NA ANTENIE: Pół na pół
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Sz. Szynkowski vel Sęk: Sprawa Białorusi powinna być ponadpartyjna

Publikacja: 24.08.2020 g.10:49  Aktualizacja: 24.08.2020 g.11:02 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Jako skrajnie szkodliwe określa Szymon Szynkowski vel Sęk sugestie jakoby Polska powinna dążyć do odzyskania terenów na zachodzie Białorusi.
szymon szynkowski vel sęk - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Takie propozycje pojawiły się ostatnio w komentarzach niektórych publicystów. W ocenie wiceszefa polskiej dyplomacji tego rodzaju nieuprawnione tezy są pożywką dla dezinformacji, która jest kolportowana za naszą wschodnią granicą m.in. przez samego prezydenta Białorusi, Alaksandra Łukaszenkę.

Chciałbym tu z całą stanowczością podkreślić, że żadne tego rodzaju sformułowania, zakusy, chęci nie mają racji bytu, nie mają miejsca. Jeżeli ktoś nawet publicystycznie próbuje je formułować, to po prostu działa w sposób bardzo szkodliwy zarówno dla Polski, jak i dla Białorusi, jak i dla tamtejszego rozwoju sytuacji. W pełni szanujemy suwerenne prawo Białorusinów do kształtowania o swoim losie, o losie przyszłości ich kraju.

Szymon Szynkowski vel Sęk apeluje także o to, żeby w sprawie sytuacji na Białorusi wszystkie siły polityczne w Polsce mówiły jednym głosem. Temu celowi ma służyć m.in. środowe spotkanie, na które premier Mateusz Morawiecki zaprosił przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych.

Poniżej cała poranna rozmowa w audycji Kluczowy Temat.

Łukasz Kaźmierczak: Zastaliśmy pana w Budapeszcie. To jeszcze zadanie zlecone przez byłego ministra Jacka Czaputowicza czy już przez nowego, Zbigniewa Raua?

Szymon Szynkowski vel Sęk: To nadrobienie pewnej zaległości, ponieważ jako pełnomocnik rządu ds. organizacji prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej planowałem wizytę w Budapeszcie jeszcze wiosną. To się odłożyło w związku z pandemią. Jest ku temu dobra okazja, ponieważ dzisiaj otwarcie Parku Cudu nad Wisłą, poświęconego Bitwie Warszawskiej w miejscowości Lengyeltóti niedaleko Budapesztu. To powiązane z rozmowami politycznymi.

Lengyel to zdaje się po węgiersku znaczy Polak.

Tak. Nasz ambasador na Węgrzech, prof. Jerzy Snopek zaakcentował tę kwestię, że brakowało w tej miejscowości polskiego akcentu. Burmistrz zobowiązał się, że to będzie nadrobione i tak się stanie.

Mieliście już okazję wymienić zdanie z nowym szefem, z ministrem Rauem?

Mamy okazję współpracować w jego roli przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu. Zaproponowałem spotkanie, kiedy objął tamto stanowisko, mieliśmy 2-godzinną rozmowę i ta współpraca układała się bardzo dobrze. Teraz już po wskazaniu przez pana premiera, bo przypomnę, że jesteśmy jeszcze przed nominacją pana prezydenta. Po tej nominacji będzie objęcie funkcji ministra, ale mieliśmy rzeczywiście okazję wymienić kilka zdań.

Jakie kierunki przyświecają najbardziej przyszłemu ministrowi? Nazwisko było mi znane, ale bez takiego specjalnego kojarzenia ze światem dyplomacji, mimo, że śledzę politykę.

Chciałbym zostawić przestrzeń, żeby pan minister mógł zarysować swoją wizję po nominacji. Wnioskując po dotychczasowych aktywnościach pana przewodniczącego, mogę na pewno powiedzieć, że bardzo dobrze zna się na kwestiach polityki europejskiej, na elementach mi bliskich. Dobrze zna się na relacjach z Niemcami, jest bardzo związany z Niemcami, gdzie w tej chwili się znajduje. Nasza prezydencja w Grupie Wyszehradzkiej na pewno nie straci na aktywności - wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że koronawirus przestanie nam przeszkadzać.

Legitymacja partyjna Zbigniewa Raua to jest przeszkoda, czy atut? Opozycja mówi, że to kolejny krok ku upartyjnieniu dyplomacji, która powinna być państwowa, a nie partyjna.

Wcześniej opozycja mówiła, że jeżeli minister spraw zagranicznych nie jest w centrum decyzyjnym partii to nie ma wpływu na bieg zdarzeń. W zależności od tego, czy ktoś jest bezpartyjny, czy partyjny - można znaleźć ze strony opozycji jakiś argument przeciwko, ja myślę, że profesor Zbigniew Rau, przez to, że był wojewodą łódzkim, więc ma doświadczenie w zarządzaniu ludźmi, po drugie był zarówno szefem Komisji Spraw Zagranicznych w Senacie, jak i w Sejmie, wreszcie to, że jest związany z partią jest atutem. Związane z partią daje bardzo bliski dostęp do osób podejmujących decyzje.

Czy minister będzie występował także w interesie polityków KO - jako obywateli Polski? Oni podnoszą te zarzuty - że minister powinien być człowiekiem spoza.

Obserwowałem pracę ministra Raua w Komisji Spraw Zagranicznych, bo tam, jako wiceminister, bardzo często byłem zapraszany, referując różne kwestie, i obserwowałem, jak pracuje przewodniczący. Pracował w sposób bardzo koncyliacyjny. Było widać, że wokół tych najważniejszych spraw jest zgoda w prezydium komisji z posłami opozycji. Proszę zwrócić uwagę, że jeżeli spojrzymy w komentarze Pawła Zalewskiego, czy Pawła Kowala - to są wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, to one są wyważone i podkreślają tę dobrą współpracę.

Były szef MSZ Bartłomiej Sienkiewicz już taki optymistyczny nie jest.

Ja się kieruję głosami tych osób, które pracowały ze Zbigniewem Rauem w Komisji Spraw Zagranicznych i ta opinia ich jest pozytywna.

W każdym razie, umarł król, niech żyje król. Porozmawiajmy o Białorusi, gdzie znowu w ten weekend było gorąco. Przynajmniej 100 tys. ludzi na ulicach. Piętnasty dzień protestów po wyborach prezydenckich. Panie ministrze, w pańskiej ocenie, w jakim kierunku to zmierza?

Dzisiaj jeszcze trudno powiedzieć. Te protesty nie wygaszają. Gesty białoruskiego przywódcy trudno postrzegać jako mieszczące się w zachowaniu... Wszyscy zastanawiają się, co to ma oznaczać i, na ile przywódca tego kraju jest w stanie nim rządzić i rozmawiać ze społeczeństwem i myślę, że klucz do ostatecznego rozstrzygnięcia leży na Białorusi. Społeczność międzynarodowa musi wspomagać ten proces dialogu i wywierać presję na dialog władzy ze społeczeństwem, Polska jest tutaj aktywna. Z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego zwołano posiedzenie Rady Europejskiej - tam twarde konkluzje dotyczące konieczności powtórzenia wyborów.

Czy Łukaszenka się tymi głosami przejmie?

Czas pokaże. Nie może abstrahować od kilkusettysięcznych demonstracji. Zwracam uwagę na dzisiejszą inicjatywę - pan premier Mateusz Morawiecki zaprosił przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych na środę do dyskusji na temat Białorusi. Ta sprawa powinna być ponadpartyjna.

W ubiegłym tygodniu czytałem bardzo ciekawy wywiad na Defence.24. Generał Jarosław Stróżyk, który był w zarządzie kwatery głównej NATO. Kreślono różne scenariusze tego, co się może wydarzyć na Białorusi. Jeden z nich wydaje jemu się najbardziej prawdopodobny - po niepokojach społecznych dochodzi do zmiany władzy, która jest jednak koncesjonowana przez Rosję. Ponownie wybrany kandydat, który może być przez Moskwę kontrolowany. Wszyscy są zadowoleni, bo nie ma Łukaszenki, jest to ktoś o bardziej ludzkiej twarzy, a dalej związany z Rosją. Realne?

Nie chcę być analitykiem. Myślę, że wpływy rosyjskie nie znikną ot tak na Białorusi. Na ile one będą odzwierciedlone w scenariuszu przyszłych zdarzeń. Dziś kluczowym elementem jest to, żeby nastąpiła rezygnacja z przemocy i dialog ze społeczeństwem. Środowiska opozycyjne mają prawo czuć się oszukane tymi wyborami. Niemal cały świat twierdzi, że te wybory były przeprowadzone w sposób nieprawidłowy. Znaczna część krajów domaga się powtórzenia tych wyborów - spełnienie tych oczekiwań to rzecz fundamentalna dla dalszych wydarzeń.

Panie ministrze, nie mogę nie zapytać o Tweet, który zrobił dużo zamieszania. Redaktor naczelny Najwyższego Czasu Tomasz Zomer zamieścił wpis, w którym napisał, że w przypadku rozpadu Białorusi Grodno powinno wrócić do Polski.

To słowa, które nigdy nie powinny padać. One, jeżeli padają, niestety są poważną pożywką dla późniejszej dezinformowania na wschodzie. My już musieliśmy prostować informacje z pozycji ministerstwa, jakoby prezydent RP wypowiadał się o zakusach terytorialnych Białorusi. Robiliśmy to w sposób bardzo zdecydowany. Chciałbym podkreślić, że żadne tego rodzaju sformułowania nie mają racji bytu, nawet jeśli ktoś formułuje to publicystycznie - to szkodzi Polsce. W pełni szanujemy suwerenne prawo Białorusi do kształtowania swojego losu.

Andżelika Borys mówi, że to rosyjska prowokacja.

Tak to brzmi. Mój komentarz idzie w tym samym kierunku. Dziś nikt, kto myśli odpowiedzialnie o Białorusi, nie powinien tych myśli formułować.

Tym bardziej, że Aleksandr Łukaszenko na wiecu mówił, że są tacy, którzy chcą odciąć kawałek Białorusi, zwłaszcza zachodniej. Jeszcze krótko zapytam o stan zdrowia Aleksandra Nawalnego. Będzie polskie MSZ jakieś stanowisko zajmował w tej sprawie? Wygląda, że to kolejna seria niefortunnych zdarzeń, z udziałem polityków rosyjskiej opozycji.

Bardzo uważnie się temu przyglądamy, konsultujemy tę kwestię. To wymaga wyjaśnienia. Skojarzenie jest jednoznaczne, wpisuje się w ciąg wcześniejszych zdarzeń. Nie może być lekceważone przez żaden kraj UE i na świecie. Poczekajmy na wyjaśnienie tej sytuacji przez niezależne służby.

Propozycja Macrona, który nie wyklucza, że to Putin powinien być pośrednikiem w rozmowach na Białorusi. To dobry pomysł?

Myślę, że trudno uznać za wiarygodnego pośrednika przywódcę, który w mojej opinii nie jest zainteresowany stabilizacją sytuacji w regionie. W tym sensie uważam, że ten pomysł nie ma racji bytu.

http://radiopoznan.fm/n/9ru4pL
KOMENTARZE 0