NA ANTENIE: AMERICAN PIE (RADIO EDIT)/DON McLEAN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Z. Dolata: Nikt nie nawołuje do przemocy po stronie PiS- u

Publikacja: 28.10.2020 g.12:34  Aktualizacja: 28.10.2020 g.13:15 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
"Nikt nie nawołuje do przemocy po stronie PiS- u. Retoryka wojenna używana jest w tej chwili przez opozycję" – mówi poseł PiS Zbigniew Dolata.
zbigniew dolata poseł pis - Leon Bielewicz
Fot. Leon Bielewicz

Gnieźnieński parlamentarzysta komentował dziś w Radiu Poznań m.in. wczorajsze oświadczenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Wystąpienie pana Prezesa i te słowa, które on wypowiedział, nie miały absolutnie kontekstu stosowania przemocy fizycznej. Obrona Kościoła to jest obrona wartości, obrona cywilizacji, na której została zbudowana Polska i cała nasza kultura. Oczywiście wszyscy ci, którzy atakują kościoły, muszą się liczyć z tym, że po pierwsze popełniają przestępstwo, a po drugie, że spotkają się z oporem. Nie może być takiej sytuacji, że wierni przyglądają się bezczynnie, jak jest profanowana ich świątynia, jak są zakłócane nabożeństwa.

Poseł Zbigniew Dolata podkreślił także, że trwają w tej chwili prace nad wzmocnieniem rządowego programu „Za życiem”, obowiązującego od 2017 roku.

Jak mówił, ma to być „wydatna i znacząca” pomoc państwa, która pomoże rozwiązać przynajmniej część tych problemów, które wiążą się z wychowywaniem przez rodziców niepełnosprawnego dziecka.

Poniżej cała rozmowa w audycji "Kluczowy Temat".

Łukasz Kaźmierczak: Sejm trwa, ale tak naprawdę w całej Polsce było niespokojnie. Kolejny niespokojny wieczór za nami. Protesty, podczas których doszło do starć pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Z naszych informacji wynika, że pod jednym z poznańskich kościołów przeciwnicy wyroku zaatakowali zwolenników i prawdopodobnie ranili kogoś, kto stał w obronie kościoła. Wycieczki są także pod domy posłów. Czy pod Pański dom również ktoś zawędrował?

Zbigniew Dolata: Nie, pod moim domem nikogo nie było.

Zdaje się, że Pańskie biuro poselskie już było nawiedzone.

Tak. Już kilkukrotnie były takie akcje. Część z nich nawet inicjowała i uczestniczyła w nich Pani poseł Henning-Kloska z Platformy. To są rzeczy zupełnie nieznane w systemach parlamentarnych, żeby jeden poseł organizował manifestację przed biurem innego posła. Jeśli ma coś posłowi do przekazania, to albo dzwoni, spotyka się, albo wysyła maila, a tutaj organizuje manifestacje i nakręca spiralę nienawiści, nakręca emocje społeczne. To są rzeczy absolutnie niebywałe. Jeszcze ta forma protestów...

Pan użył określenia, że „cała ta zgraja pod moim biurem przypomina małpy w ZOO”. To też pod adresem Pani poseł Henning-Kloski?

Ten wpis był akurat wpisem pod postem lidera pierwszej manifestacji pod moim biurem. Ten post był wyjątkowo wulgarny. Pojawiły się pod nim komentarze jeszcze bardziej wulgarne, a ja to skomentowałem w sposób bardzo umiarkowany na tle tych wydarzeń.

Ale nie jest to język poselski. Umówmy się Panie pośle.

Proszę zwrócić uwagę na kontekst, który jest absolutnie dramatyczny. Patrząc na osoby, które w tych protestach biorą udział, Pan prof. Andrzej Nowak, najwybitniejszy polski historyk, określił te osoby, które protestują mianem „barbarzynek”, współczesna odmiana barbarii.

Ciekawe słowotwórstwo nam się tworzy w tych ostatnich czasach. Bardzo szanuję prof. Nowaka, też uważam go za wybitnego historyka. Mimo wszystko zauważam, że jest ta bardzo agresywna grupka, która przewodzi tym protestom, ale jest też tak zwana „milcząca grupa”, większość, zwykłych ludzi, którzy też wyszli na ulicę. Oni może boją się tego, co uchwalił Trybunał Konstytucyjny. Nie można sprowadzać tego tylko do tych, którzy atakują kościoły. To oczywiście jest skandaliczne i godne potępienia, ale to nie są tylko ci ludzie.

Jak się wypowiada wojnę, to porzekadło mówi, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Wydaje mi się, że część tych osób nie orientuje się, że wyrok TK nie dotyczy takich sytuacji, kiedy aborcja jest dopuszczalna, czyli kiedy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, albo zagraża życiu kobiety.

Ale część tych osób mówi, że został naruszony kompromis aborcyjny. Oni się boją się, że odbiera im się prawo do tego, aby nie musieć rodzić i wychowywać upośledzonego dziecka. To obejmowała ta trzecia, eugeniczna przesłanka. Słyszałem też takie głosy. To nie jest tak, że nie zdają sobie sprawy z tego, jaki jest wynik Trybunału.

Część może sobie zdaje sprawę, ale większość jest jednak w takim amoku i w takim stanie emocji, że nie zastanawia się nad istotą rzeczy, tylko wykorzystuje ten pretekst do tego, żeby wyrazić swoje niezadowolenie z rządów Prawa i Sprawiedliwości. Proszę zwrócić uwagę, że to nie są pierwsze tego typu protesty. Te są może najbardziej radykalne i przybierają formy zupełnie niecywilizowane, ale takich wzmożeń opozycji totalnej było wiele. Chociażby kwestia wycinki drzew. To tematy zupełnie nieporównywalne, jeżeli chodzi o wagę gatunkową, ale powodowały bardzo podobne reakcje po stronie przeciwników rządów PiS. Tam też nie chodziło o to, jak ta sprawa wygląda merytorycznie, tylko było hasło i atak na rządzących. Dzisiaj mamy do czynienia z kolejnym, wyższym etapem walki z rządem. Myślę, że ta agresja jest rodzajem frustracji po kolejnych wyborach przegranych przez opozycję. Zamiast wyciągnąć wnioski z tych porażek i zastanowić się dlaczego większość Polaków wybiera Prawo i Sprawiedliwość i Prezydenta Andrzeja Dudę, to uważają, że im więcej agresji, tym lepiej.

No dobrze, ale jeżeli patrzymy na małe miejscowości, w których wyszły też grupy mieszkańców. Znamy tych ludzi, trudno ich łączyć z politykami PO, czy Lewicy. Chyba jednak coś jest na rzeczy. Co Pan powiedział tym ludziom?

Przecież w każdej miejscowości byli wyborcy Platformy, czy Lewicy...

Ale nie byli tak radykalni do tej pory.

Radykalizacja moim zdaniem wynika też z tej frustracji. To też jest frustrujące dla zwolenników na przykład PO, że przegrywa się kolejne wybory. Jeżeli teraz niektórzy dostrzegli, że można jednak zdobyć władzę na ulicy, co jest oczywiście mrzonką, ale takie mają przekonanie...

I w demokracji nie tak się powinno rozwiązywać pewne sprawy.

Było hasło ulica i zagranica. Okazało się, że zagranica nie była w stanie obalić demokratycznych rządów, które mamy w Polsce od 2015 roku. Być może jednak ulica. Takich prób było wiele. Te środowiska bardzo radykalne powodują tego typu przekonanie, u ludzi, którzy być może wcześniej tak nie myśleli.

Wczoraj prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wezwał wszystkich członków PiS i sympatyków, by wzięli udział w obronie Kościoła. Co prezes miał na myśli? Podniosła się lawina komentarzy, że prezes wzywa do starć ulicznych.

Oczywiście, że nie. To jest kontynuacja tego nurtu i tego myślenia, że mamy wojnę, w trakcie której obie strony będą się uciekały do przemocy fizycznej. Wystąpienie prezesa i te słowa, które powiedział, nie miały żadnego kontekstu stosowania przemocy fizycznej. Obrona Kościoła to jest obrona wartości i cywilizacji, na której została zbudowana Polska i nasza kultura i historia.

Tylko, że dzisiaj sytuacja atakowania kościołów sprawia, że może jednak jest konieczność, aby stanąć fizycznie przed kościołem?

Oczywiście wszyscy Ci, którzy atakują kościoły muszą się liczyć z tym, że popełniają przestępstwo, a także że spotkają się z oporem. Nie może być takiej sytuacji, że wierni przyglądają się bezczynnie jak jest profanowana ich świątynia, jak są zakłócane nabożeństwa. To są rzeczy w Polsce zupełnie nieznane.

W tym duchu odbiera Pan to oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego?

Chodzi o to, żeby nie być katolikiem bezobjawowym, żeby pokazać swoją postawą, że nie godzimy się na współczesną odmianę neomarksizmu, czy wręcz barbarzyństwa.

Jeden z katolickich komentatorów powiedział, że w tej chwili jedyną, sensowną rzeczą, jaką może zrobić PiS, to bardzo, bardzo uważne pochylenie się nad rozszerzeniem ustawy „Za życiem”, takim, żeby te rozwiązania były na tyle mocne i radykalne, a przede wszystkim wzmocnione finansowo, żeby te głosy uspokoić.

Właśnie o tym mówiła wczoraj w Sejmie Pani minister Maląg. Pokazała jak ten program funkcjonował w latach 2017-2020, że w tych latach około 3 miliardów złotych zostało przekazanych na realizację tego programu. Pokazał jak bardzo wzrosły środki od państwa dla osób niepełnosprawnych.

Ale jednostkowo to nadal, mimo wszystko, na pojedynczą rodzinę to nie są kwoty, które dają spokój tym ludziom.

Oczywiście, dlatego też Pani minister przedstawiła program wzmocnienia, tak żeby pomoc państwa dla osób, które mają ten problem, była wydatna i bardzo znacząca, aby przynajmniej część tych problemów, które wiążą się z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego, państwo pomagało tym rodzinom rozwiązywać.

Wróbelki sejmowe ćwierkają, że „Piątka dla zwierząt” podobno trafiła do sejmowej zamrażarki. A Pan głosował przeciwko tej ustawie.

Tak, głosowałem przeciwko, ze względu na kilka zapisów, które są bardzo niekorzystne dla polskiego rolnictwa. Jestem przekonany, że to jest dobra decyzja, która te kontrowersyjne i nieakceptowalne przez rolników, a także niekorzystne dla polskiej gospodarki, zapisy odłoży ad acta.

Czyli Pan potwierdza, że jest ta decyzja o sejmowej zamrażarce?

Nie jestem członkiem kierownictwa PiS. Wyrażam tylko swoją głęboką nadzieję.

Ale spodziewa się Pan, że PiS wycofa się z tych zapisów?

Mówię o swoim oczekiwaniu i przekonaniu...

A co się mówi o tym w klubie?

Myślę, że w klubie większość posłów uważa, że nie jest to temat, który powinien obecnie być forsowany, że powinniśmy te głosy środowisk rolniczych uwzględnić.

Jaka jest Pańska przyszłość polityczna? Był Pan zawieszony...

Jestem zawieszony w partii, ale jestem jednocześnie członkiem klubu parlamentarnego.

Z perspektywą rychłego odwieszenia?

Jestem o tym głęboko przekonany. Chociażby fakt, że poprawki, które zostały zgłoszone w Senacie, idą w tym samym kierunku, w którym ja bym chciał, aby ta ustawa była zmieniana. Proponowałem to w trakcie prac komisji rolnictwa, tak jak moje koleżanki i koledzy. Powinienem raczej otrzymać nagrodę niż karę.

http://radiopoznan.fm/n/KHDJNx
KOMENTARZE 0