NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Do piękna poprzez brzydotę?

Publikacja: 08.12.2017 g.19:28  Aktualizacja: 08.12.2017 g.19:33
Poznań
Recenzja Macieja Mazurka.
Paweł Napierała Portret trumienny - Maciej Mazurek
/ Fot. Maciej Mazurek

Od 16 listopada do 13 grudnia w Galerii VA przy ulicy Marcinkowskiego 26, można obejrzeć wystawę obrazów pt: „Officjum” Piotra Napierały. Wystawa jest warta zobaczenia tak ze względów estetycznych jak i ideowych. Wraz ze „śmiercią Boga”, ogłoszoną w pełnym patosu orędziu przez Fryderyka Nietzschego pod koniec XIX wieku, znikło piękno jako jego emanacja, piękno które było czymś oczywistym w sztuce. Jednak prawdziwy artysta o teologicznym zacięciu, jeśli poważnie traktuje swoją misję, tak łatwo nie chce rezygnować z afirmacji świata, nawet gdy wydaje się to praktycznie niemożliwe. Zresztą malarstwo w swej istocie jest sztuką afirmacji. Paradoks, który w sztuce jest możliwy objawia się tym, że za pomocą dialektyki można tę „śmierć piękna” przezwyciężyć, ukazując je poprzez jego negację, czyli brzydotę. Ta brzydota musi tylko być naznaczona delikatną, aczkolwiek w całości przenikającą ją, aurą estetyczną. To nie się musi od razu wykluczać: estetyka i brzydota. Można zauważyć, że procesy poszukiwania piękna w braku piękna, w brzydocie, przeniknęły aż do mody. Jak bowiem wytłumaczyć fakt kupowania za duże pieniądze markowych spodni, w których fabrycznie robi się „artystyczne” dziury, co jest okaleczeniem nie tylko materiału ale metaforycznym okaleczeniem, tego który te spodnie nosi?

Paweł Napierała ze swoim malarstwem jest jakby w środku tego nowoczesnego procesu dialektycznego, czyli relacji piękno-brzydota. Ale jednocześnie jego wysiłki kierują się w podążaniu ku pięknu, jakkolwiek jest to w dzisiejszej sztuce zadanie bardzo trudne. Napierała maluje na „podłym” podłożu. Są to stare kawałki płócien, często pozszywane i posklejane. Widzimy poszarpane krawędzie, zdjęte z ramy jakby gwałtownym gestem. Widzimy spękania i zgrubienia warstwy malarskiej, co jest świadomym nawiązaniem artysty do nowoczesnego nurtu malarstwa materii, który mówi nam o rozpadzie i destrukcji formy. Fascynacja niszczeniem formy to bardzo nowoczesna cecha sztuki. Ale jest jeszcze jeden poziom znaczenia w tym malarstwie. Otóż te szwy i łaty są widoczne jako tło malowideł, które stylistycznie nawiązują do ciemnej maniery barokowego malarstwa hiszpańskiego i polskiego portretu trumiennego. Tak się składa, że niedaleko w Muzeum Narodowym wiszą obrazy Ribery i Zurbarana a także portrety trumienne. Te ostatnie są charakterystyczne tylko dla kultury polskiej. Sztuka Napierały jest zatem fascynującą rozmową z tradycją, pytaniem skierowanym do niej w rodzaju: cóż nam możesz tradycjo jeszcze ofiarować? Okazuje się, że dużo. Paweł Napiera jako konserwator starych obrazów rozbudza swoim malarstwem miłość do malarstwa. Na przykład, na jego portretach trumiennych jest tylko widoczne zniszczone podłoże. Rysów twarzy raczej nie znajdziemy. Ale to zniszczone, a jednak ciągle estetyczne podłoże, rozbudza w widzu ciekawość, co było na tym obrazach przed procesem ich destrukcji. Dla bardzo dociekliwego odbiorcy odpowiedź znajduje się po drugiej stronie ulicy w Muzeum Narodowym. Sztuka Napierały wskazuje na czas, który tym rozkładem obrazów rządzi. Są też na wystawie „barokowe” dużych rozmiarów płótna przestawiające męskie akty wydobywające się z ciemności z turbanami na głowie. Rozświetlone „mistycznym” światłem są na tych obrazach penisy tych męskich aktów. I można to chyba potraktować jako szyderstwo z dominujących obecnie głównych „intelektualnych” nurtów epoki. „Mistyka” i seks spotkały się na scenie niezwykle wyrafinowanej intelektualnie sztuki pt: „Golgota Picnic”.

Paweł Napierała: „Officjum”, wystawa malarstwa, Galeria VA, ul. Marcinkowskiego 26.

http://radiopoznan.fm/n/t15MNu
KOMENTARZE 0