Saturn zrzuca z tronu swego ojca, Uranosa. Okres panowania Saturna ludzkość określa „Złotym wiekiem”. Jednak wkrótce jego syn Jowisz odbiera mu władzę i strąca ojca do Tartaru. Skuty w kajdany Saturn czeka, aż skończy się czas, który pochłania ludzkość i świat, jak on niegdyś swoje nowonarodzone dzieci. Po końcu czasu i dotychczasowego świata, wróci „Złoty wiek” i Saturn znów obejmie władzę.
Saturn oznacza więc stałość, przemijanie i odrodzenie, tęsknotę za utraconym szczęściem oraz nadzieję na nie. Jest symbolem melancholii, smutku, cierpienia. Saturnem nazwano również szóstą planetę od słońca. Agata Baumgart i Aleksandra Matlingiewicz wykorzystały figurę planety, patronującej ludziom pogrążonym w rozpaczy, skazanym na izolację, straconym dla świata w projekcie artystycznym „Dzieci Saturna”, realizowanym w poznańskiej Scenie Roboczej. Projekt składa się z dwóch części: hipertekstu, w postaci kosmicznej podróży między księżycami Saturna oraz słuchowiska ASMR. Słuchowisko za pomocą dźwiękowych i wizualnych bodźców wprowadzać ma w stan relaksu, odprężenia. Jest zamknięciem, wyciszeniem po hipertekście, przesyconym intensywnymi emocjami.
Hipertekstualną podróż kosmiczną odbyć można na dedykowanej stronie internetowej www.dziecisaturna.pl. Na poszczególnych księżycach wysłuchujemy osobistych wyznań osób, które w młodym wieku doświadczyły lub doświadczają nadal kryzysu zdrowia psychicznego. To strzępki historii dorastających ludzi, mierzących się z chorobą, poszukujących zrozumienia, pomocy i odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące ich samych. Te fragmenty opowieści układać możemy dowolnie, komponując nieskończoną ilość narracji.
W tym procesie odkrywania i tworzenia opowieści ciekawe jest pytanie: czy te historie w ogóle powinny być opowiadane? Jak wskazują autorki projektu, tygodniowo dwoje lub troje nastolatków i młodych dorosłych (od 12 do 25 lat) ginie w wyniku skutecznej próby samobójczej. Choroby psychiczne dzieci i młodzieży są jednak w Polsce tematem tabu. Nie chcemy i nie umiemy o nich mówić, nie rozumiemy ich, może się boimy. Wydaje się więc, że zadaniem sztuki powinno być uwypuklanie i poddawanie pod dyskusję tego problemy. Jednak poruszanie na szeroką skalę tematu samobójstw dzieci i młodzieży grozi wywołaniem tak zwanego efektu Wertera, czyli wzrostu ilości popełnianych prób samobójczych w wyniku publikacji materiałów o samobójczej śmierci. Miało to miejsce np. po emisji głośnego serialu „13 powodów”. Jak więc sztuka ma otwierać na rozmowę o kryzysie psychicznym dzieci i osób dorastających? Jak może nauczyć nas samych i nasze dzieci autentycznej troski o drugiego człowieka? Projekt oczywiście nie daje nam skończonego i gotowego katalogu rozwiązań. Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania jest jednak tym bardziej dramatyczne, że na dziecięcych oddziałach psychiatrycznych w naszym kraju wciąż korytarze zastawione są łóżkami, a i tak na miejsce czekać można tygodniami.
Maria Ratajczak