NA ANTENIE: ONLY LOVE CAN HURT LIKE THIS (2022)/PALOMA FAITH, TEDDY SWIMS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Jaka piękna to płyta!

Publikacja: 14.06.2020 g.10:00  Aktualizacja: 14.06.2020 g.00:51 Jakub Kozłowski
Świat
Zagrana ze znawstwem, na luzie bez zacięcia, bez inklinacji do tworzenia Sztuki Wyższej. Utwory zinterpretowane (bądź skomponowane) przez muzyków znających się na swoim fachu, takich co to już nic nie muszą już udowadniać i mogą pozwolić sobie na odrobinę zabawy i „nieprzystający” do jazzu brak powagi.
kwintet barowy - Okładka albumu
Fot. Okładka albumu

No właśnie, czy aby na pewno „nieprzystający”? Jazz to muzyka do zabawy, brzmienie do którego należy przynajmniej kiwać głową i tupać nóżką. Zanim nastały czasy głębszych stylistycznych poszukiwań, hard bopu, zanim swoje przełomowe free jazzowe albumy nagrali Coleman czy Dolphy jazz miał zapewniać rozrywkę, pięknie zapełniać wolny czas. Taka też jest płyta nagrana pod nazwą Kwintet Barowy. Zespół stworzony przez Benona Hardego, wybitnego pianistę jazzowego i propagatora w Polsce brzmienia Hammondów, Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, saksofonistę tenorowego i barytonowego, kompozytora muzyki filmowej i autorskiej oraz nieodżałowanego Jerzego Miliana, wibrafonistę, ksylofonistę i malarza.

Muzyka zaprezentowana na wydanym niedawno przez Gad Records albumie „Do widzenia” jest twórczością pogodną, wesołą, pełną humoru (za każdym razem gdy w „Zmartwieniach Ksylofonisty” Jerzy Milian zaczyna swoje jęki wywołane błędami w odegraniu nut, moja dwuletnia córka zaczyna biegać po pokoju parodiując Milana, prezentując swoje, jeszcze bardziej zawzięte westchnienia). Zaskakuje przepiękna interpretacja utworu Władysława Szpilmana i Jana Gałkowskiego rozsławionego wcześniej w wykonaniu Barbary Barskiej. Wersja Kwintetu Barowego zmieniła dogłębnie charakter oryginału nadając mu zawadiackie nuty czyniąc z romantycznej, rozmarzonej kompozycji oryginalnej utwór do którego można niemal tańczyć. Inną wyróżniającą się kompozycją jest bez wątpienia oryginalna kompozycja Miliana, pełna szaleństwa i „niepowagi” „Figlarny nosorożec” zaskakująca nie tylko przepięknie psychodelicznym tytułem.  Nie można nie wspomnieć również o „Krokodylej plaży” prezentującej charakterystyczny, odrobinę szaleńczy styl „Ptaszyna”.

Album otwiera z kolei odmieniona wersja „Miliona złotych” – kolejnego utworu Wróblewskiego, znanego najlepiej z filmu „Pan Anatol szuka Miliona” i jest to otwarcie wręcz fantastyczne. Wprowadza słuchacza w pogodny, wakacyjny nastrój zdominowany przez wieczorne rauty w klubach serwujących dobre wino w niezobowiązującej atmosferze. Kojarzy się z lekkimi, jasnymi marynarkami przywdziewanymi przez dżentelmenów na tarasach restauracji z wysokości których podziwiać można w przyjemnym towarzystwie rozbijające się o brzeg fale. Takie skojarzenia i wrażenia niesie dla mnie cały album.

Płyta jest kwintesencją zabawy w dobrym stylu, takiej po której chwiejnym krokiem, ale o własnych siłach opuszczamy przybytek aby łyknąć kilku haustów chłodnego, orzeźwiającego morskiego powietrza. W oddali wybrzmiewają już ostatnie takty „Come Prima” - trzeba więc się wyspać, bo jutro kolejny dzień i kolejne możliwości, które najlepiej odkrywać przy brzmieniu Kwintetu Barowego.

http://radiopoznan.fm/n/DTBfaO
KOMENTARZE 0