NA ANTENIE: Język na zakręcie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

JEFF LYNNNE’S ELO – From Out Of Nowhere

Publikacja: 25.11.2019 g.09:25  Aktualizacja: 25.11.2019 g.09:31
Poznań
Recenzja Ryszarda Glogera.
elo electric light orchestra  - Okładka
Fot. Okładka

Dwa pokolenia wstecz brytyjska grupa Electric Light Orchestra dała się poznać jako nieustające źródło generujące pop rockowe piosenki w charakterystycznej, łatwo rozpoznawalnej oprawie dźwiękowej. Ten dobrze Zidentyfikowany Obiekt Muzyczny ELO, krąży nad światem od blisko pół wieku. Za sukcesem ELO stał zawsze niezwykły potencjał Jeffa Lynne’a, kompozytora, wokalisty, multi instrumentalisty i producenta.

Lynne z lubością nawiązywał w swoich piosenkach do muzyki zespołu The Beatles, wprowadzał quasi symfoniczne elementy, zestawiał elektryczne gitary z skrzypcami, wiolonczelą i syntezatorami. Przez dłuższy czas Lynne rzucił się w wir pracy producenckiej, realizując płyty George’a Harrisona, Toma Petty’ego, Roy’a Orbisona i super grupy Traveling Wilburys. W tym czasie reszta załogi ELO, korzystając z zapasów wysokooktanowego paliwa, koncertowała gdzie popadło, odcinając kupony od dawnej sławy. Jednak dopiero koncert na stadionie Wembley w Londynie w 2017 roku, unaocznił wszystkim kto jest głównym pilotem tego muzycznego wehikułu.

Nowa studyjna płyta From Out Of Nowhere jest w istocie produktem jednego muzyka. Jeff Lynne znowu stworzył wszystkie piosenki, zagrał na wszystkich instrumentach, zaśpiewał partie solowe i głosy chórków. Właściwie tą płytą Lynne udowodnił, że w studiu nagrań nikt inny nie jest mu potrzebny. Zwyczajowo sięgnął po arsenał wszystkich środków aranżacji, po znane harmonie, szerokie melodie, błyskotki brzmienia. Jego piosenki są zwarte, w typowym układzie zwrotka i refren, gdzieś zakwili trochę gitara albo na plan pierwszy wyskoczą bębniące akordy fortepianu. Nie ma miejsca na rozciąganie utworów, introdukcje, transpozycje, brawurowe partie instrumentalne. W tym sensie marka ELO pozostała niezmieniona, post-beatlesowskie piosenki, tradycyjnie ujęte, miłe dla ucha i perfekcyjnie nagrane. Muzyka pop w swoim najbardziej klasycznym wydaniu, lekko zrytmizowana, chwytliwa i przyjemna w odbiorze.

Mimo, że w oprawie piosenek jest pewna powtarzalność i wiele podobieństw, paradoksalnie każdy utwór jest inny. Ballada Losing You poprzedza zwariowanego rock and rolla One More Time. Nagranie Goin’ Out On Me z klimatem zaczerpniętym z piosenek lat 50., sąsiaduje z przebojowym utworem Time Of Our Life, który ożywi każdą antenę radiową. A tę krótką, trwającą zaledwie 32 minuty płytę, kończy ładna bluesowa ballada Songbird. W odróżnieniu od współczesnej muzyki popowej, sztucznej i wypchanej pustymi kaloriami, muzyka ELO Jeffa Lynne’a niesie emocje i kreatywność konkretnego muzyka, który potrafi wytworzyć rodzaj bezpretensjonalnej magii. I to ciągle całkiem dobrze się sprawdza.

Ryszard Gloger

http://radiopoznan.fm/n/3r8jTu
KOMENTARZE 0