NA ANTENIE: PIERWSZA PLANETA OD SŁOŃCA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"K." - niebezpieczny spektakl

Publikacja: 22.11.2017 g.10:21  Aktualizacja: 22.11.2017 g.11:22
Poznań
Spektakl "K." Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki opowiada o polskiej scenie politycznej, w centrum wydarzeń stawiając prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Jarosław Kaczyński 20100531 - flickr.com
/ Fot. flickr.com

Nie jest to jednak spodziewana „sztuka o Kaczyńskim”, lecz próba diagnozy i propozycja sposobu przezwyciężenia słabości naszego życia publicznego.

Uwagę zwraca dobra gra aktorska – począwszy od komediowego wstępu Jakuba Papugi (Partia Clownów), poprzez Joannę Drozdę wcielającą się w Ducha Unii Wolności, skończywszy na zaskakująco barwnym Marcinie Czarniku jako Jarosławie Kaczyńskim. Interesujące tło dla sztuki tworzy scenografia, wprowadzająca widzów w postapokaliptyczny nastrój (sic!) nocy wyborczej w 2019 r. Jednak tym, co najważniejsze, jest treść K. – spektaklu, który ma na celu wyjście z impasu, jakim jest trwający wiele lat konflikt na linii PiS-PO.

W przypadku spektaklu społecznie zaangażowanego szczególnie istotne jest również to na ile przełamuje on dotychczasowe narracje towarzyszące opisowi polskiego życia politycznego.

Recenzenci podkreślają równowagę, z jaką potraktowano dwóch głównych antagonistów spektaklu. Zarówno Kaczyński jak i Donald (Donald Tusk grany przez Jacka Poniedziałka) mają swoje wady. Tego ostatniego przedstawiono jako karierowicza pozbawionego ideowego sposobu myślenia. Jest on jednak spokojnie działającym politykiem, w przeciwieństwie do impulsywnego Kaczyńskiego. Prezesa Prawa i Sprawiedliwości sportretowano zgodnie z wykładnią proponowaną od lat chociażby na łamach Gazety Wyborczej – mamy zatem żarty z zamiłowania Kaczyńskiego do kotów i kpiny z relacji z matką. Co ciekawe, sporadycznie wypowiadane przez polityka odniesienia do nacjonalizmu w trakcie trwania spektaklu wywoływały śmiech publiczności.

Polska jest w oczach twórców spektaklu miejscem jałowego ścierania się dwóch politycznych sił. Dosyć tego stanu rzeczy ma Anonymous, w którą wciela się Monika Roszko. Przedstawicielka młodego pokolenia nie rozstaje się z komputerem, całą swoją wiedzę czerpie z sieci. Jest również podatna na różne, nie zawsze mądre mody, rozprzestrzeniające się za pomocą internetowych memów. Postawa Anonymous stanowi klamrę spinającą sens całego spektaklu. Jest to również element, który może wywołać obawy…

Pomijając przedstawienie głównych bohaterów polskiego życia politycznego, niewykraczające poza satyrę znaną z serialu „Ucho prezesa”, spektakl sugeruje „trzecią drogę”. Anonymous (inspiracja znaną grupą aktywistów internetowych) żąda świętego spokoju od wojny polsko-polskiej – i wybiera… anarchię. Anonymous jest jedyną postacią na scenie, która swoją szczerością może budzić sympatię widzów. Jednak jako przedstawiciel pokolenia sportretowanego przez postać Anonymous życzyłbym sobie i swoim rodakom odpowiedzialniejszej wizji, niż postulowany chaos.

Przedstawiając mocno uproszczoną diagnozę konfliktu rozgrzewającego polską opinię publiczną, spektakl K. nie wnosi nic nowego do dotychczasowego spojrzenia na polską politykę. Chociaż twórcy podjęli próbę spojrzenia na problem z dystansu, to jednak ich diagnoza nie jest trafna – twórców ograniczyły stereotypy dotyczące polskiej polityki (Kaczyński jako frustrat zmierzający do władzy dyktatorskiej). Uproszczenia tego rodzaju nie wnoszą nic do debaty publicznej, utwierdzając spolaryzowane strony konfliktu w swoich racjach. Dodatkowo niebezpieczne wydaje się jednak wprowadzanie z zasady destrukcyjnych, rewolucyjnych recept na rozwiązanie problemu.

Marcel Skierski

http://radiopoznan.fm/n/gMCqPC
KOMENTARZE 3
roman 22.11.2017 godz. 21:42
tekst jak rozprawka z początku liceum...
@28cali 22.11.2017 godz. 10:56
Za czasów PRL władza też była nieprzychylna krytyce. No cóż pis ma bardzo dobrego doradcę z czasów prl..
Ola 22.11.2017 godz. 10:40
Nie dziwię się, że komuś jest wstyd podpisać się pod takim tekstem. Żenada.