NA ANTENIE: Poranne RozPOZnanie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

„METAL BLADE” – krótka opowieść o miłości

Publikacja: 09.07.2020 g.12:13  Aktualizacja: 09.07.2020 g.18:06
Świat
Nie bójcie się tej książki. To nie jest historia ciężkiego grania, w której autor rozwodzi się nad każdą solówką gitary i zmyślnymi pasażami basowymi.
metal blade okładka - Okładka
Fot. Okładka

Jest to historia prawdziwej miłości do muzyki, bez ograniczeń, bez kalkulacji, bez liczenia zysków. Jest to opowieść z czasów, których już nie ma. Kiedy o muzycznym showbiznesie decydowali ludzie, którzy słuchali muzyki i rozmawiali z muzykami. Nosili naddarte koszulki z logo ukochanego zespołu i zdzierali gardła na metalowych koncertach.

„Dla dobra metalu” to opowieść spisana przez jednego z tych pasjonatów: BRIANA SLAGELA, założyciela wytwórni płytowej „METAL BLADE”.

Zaczynał od nagrywania koncertów metalowych na kaseciaku. Potem wymieniał się kasetami z innymi fanami. Założył fanzie w którym pisał o muzyce słuchanej permanentnie w domu. Jego fascynacja metalem spowodowała, iż został sprzedawcą w sklepie płytowym gdzie z ogromna pasją doradzał wybór tej czy innej płyty. Sprowadzał albumy niedostępne w innych punktach- więc ciągnęły do niego tłumy poszukiwaczy „Metalowego Graala”. Ciągle było mu mało. Postanowił wydawać płyty-składanki. Tak powstała legendarna seria płytowa „Metal Massacre”.

Lars Ulrich (Metallica) usłyszał od niego lata temu słowa:

Jeżeli zbierzesz zespół dam ci miejsce na pierwszym albumie METAL MASSACRE, na której chcę umieścić nowe zespoły z Los Angeles.

Lars zebrał zespół i nazwał go „METALLICA” i jak przyznaje, gdyby nie impuls od Slagela, koncepcja grania w zespole mogła pozostać tylko  nastoletnią fanaberią.

Brian bez pieniędzy, ale z głową naładowaną pomysłami zakłada wytwórnię „Metal Blade”. Nie jest łatwo, ale szuka zespołów którym nikt nie chciał dać szansy. To relacje przyjacielskie a nie biznesowe choć i pieniądze pojawiają się z czasem. Ale to przyjaźń wydawcy z muzykami cementuje i rozwija wytwórnię. Brian działa w garażu przy domu matki w którym mieszka. Żyje odkryciami nowych kapel i satysfakcją z wydawania muzyki, którą kocha.

„Metal Blade” staje się w USA potegą. Tłoczy płyty „Armored Saint”, ”Fates Warning”, ”Voivod”, ”Slayer”, „Lizzy Borden”, „Cannibal Corps”.

Artyści przychodzą i odchodzą do wielkich wytwórni kuszeni workami dolarów. Jedno pozostaje niezmienne. Nikt nie powiedział złego słowa o Brianie. Nikt nie domagał się zaległych pieniędzy, nie podważał zaangażowania promocyjnego i handlowego wytwórni. „Metal Blade” to unikat, wzorzec kontaktów artysta-wydawca.

O tym jakim biznesmenem był Brian swiadczy smakowita opowieść. Kiedy na rynek handlowy wkroczyły płyty CD, wydawca był przekonany, iż stara „czarna” płyta przetrwa w zdrowiu. Rzeczywistość okazała się jednak bezwzględna. Do magazynów „Metal Blade” przychodziły paczki ze zwrotami płyt analogowych. W ciągu krótkiego czasu wróciło kilkadziesiąt tysięcy płyt, które zaległy na magazynowych półkach. Współpracownicy Slagela namawiali go do utylizacji towaru, który zajmował sporo powierzchni magazynowe. Brian uparł się jednak, iż płyty zostaną- bo są kawałkiem jego życia, jego historii. Po wielu latach, gdy wróciła moda na analogi sprzedał cały zalegający zapasy z ogromnym zyskiem!

Książkę „Dla dobra metalu” czyta się jak opowieść o innych światach, w których muzyka jest rdzeniem podtrzymującym utopijny świat, oparty na pasjach, miłości i marzeniach.

Nie ma tutaj cwaniaczków w garniturach ze złotymi zegarkami, którzy równie udanie  jak płyty sprzedawaliby  tabletki przeczyszczające dla delfinów.

Ta książka pokazuje, dlaczego przemysł płytowy musiał upaść na bruk. Jeżeli nie ma miłości do muzyki - nie ma artystów, odbiorców i wydawców. Pozostaje produkt, wykalkulowany, wystylizowany, oparty na badaniach „potrzeb” statystycznego zjadacza muzyki. A to za mało.

 

„DLA DOBRA METALU. HISTORIA METAL BLADE RECORDS” BRIAN SLAGEL, wstęp LARS URLICH.  Wydawnictwo  IN ROCK 2020

http://radiopoznan.fm/n/9mnTU4
KOMENTARZE 0