NA ANTENIE: MIDNIGHT MAN/FLASH AND THE PAN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Tam, gdzie rzeki przychodzą na świat

Publikacja: 10.09.2024 g.15:41  Aktualizacja: 10.09.2024 g.15:55 Jacek Butlewski
Wielkopolska
Cieszy fakt, że książka wpadła w moje ręce właśnie teraz, w czasie kulminacji obchodów tak ważnej rocznicy, jaką jest 50-lecie Muzeum Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera w Puszczykowie.
Tam, gdzie rzeki przychodzą na świat - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Dopiero co ogród pewnej willi i sam budynek zapełniły się tymi, którzy z bardzo różnych powodów zdecydowali się oddać hołd wielkiemu podróżnikowi, patronowi tej instytucji. Ale goście chcieli też przywitać się z jego synami i wnukami, także podążającymi śladami wielkiego ojca, czy dziadka.  Bo synowie i wnukowie podróżują i swoje wędrówki opisują w książkach.

Arkady Radosław Fiedler tym razem nie zabiera nas daleko, do tropikalnych krain, ale proponuje wędrówkę po Polsce. Nie jest jednak wyprawa jakimś szlakiem, jakich wiele mamy w Polsce (pieszym, czy rowerowym). Jest to specyficzna wędrówka, niekiedy trudna i na pewno nie dla każdego, której cel najczęściej bywa ukryty. Niecodzienne były też okoliczności, w których autor zdecydował się wyruszyć... 

To nieszczęsny COVID-19 i sposodowane nim zatrzymanie  (na krótki czas) wędrowców w domach spowodował, że syn słynnego podróżnika postanowił wybrać się w Polskę, a dokładniej do źródeł wybranych rzek. Wbrew pozorom, jest co opisywać, bo to nie tylko wędrowanie do miejsca, z którego delikatnie wypływające kropelki dają początek ciekowi, którego dopiero z czasem nazwiemy rzeką. To także, o czym autor wspomina, podróż filozoficzna, w stronę myślenia o początku wszystkiego, czy zastanowienia się nad rytmem życia, wyznaczanego w tym przypadku przez rzeczne fale. Ale i jest tu element sentymentalny, bo Arkady Radosław Fiedler wspomina chociażby o Warcie jako rzece własnego dzieciństwa, o której z wielkim szacunkiem pisał też jego ojciec. 

Wschodniego źródła Warty (liczącej 808 km) szukał aż w Zawierciu, przywołuje legendę o rycerzu Kromolu, który był bardzo spragniony, zaczął się modlić. I wtedy właśnie jego rycerska kopia obsunęła się i spadła na ziemię, a w miejscu uderzenia wybiło źródło Warty. 

Arkady Radosław Fiedler zabiera nas w podróż m.in. do źródeł Pilicy, Prosny, Nysy Szalonej czy Kaczawy. Ale sięgnijmy może jeszcze jeden wielkopolski, czy bardziej poznańsko-komornicki akcent: niepozorna Wirynka (ok 19 km długości), której poświęca osobny rozdział. Niektórzy nie wiedzą, że granic Wielkopolskiego Parku Narodowego strzeże tak piękna rzeczka, której malownicze zakręty, lekkie meandry można podziwiać chociażby na wysokości miejscowości Wiry, czy w samych Komornikach. Do Warty wpada niedaleko Puszczykowa, domu rodzinnego pisarza. Stąd zapewne zainteresowanie tym - właściwie rzecz biorąc - potokiem. Źródeł Wirynki szukał bezskutecznie za pomocą GPS, by ostatecznie dotrzeć do łąk przy Zakrzewie. W samej miejscowości nawet mieszkańcy nie byli pewni, gdzie zaczyna się ich rzeczka. Ale autor, przy okazji szukania źródeł, odkrywa piękno samego  Zakrzewa, niewielkiej miejscowości w powiecie poznańskim. 

"Szukając jednego, trafiasz na coś jeszcze"

Metrowej średnicy źródło Wirynki autor odnajduje po przeprawieniu się przez gęste trawy, a wędrując do niego wspomina Amazonię... 

Wędrówki do źródeł polskich rzek to wspaniała przygoda. Liczę, że podróżnik wkrótce będzie to dzieło kontynuował. Kilka rzek-kandydatek od razu przychodzi mi na myśl. 

 

http://radiopoznan.fm/n/kI4PTy
KOMENTARZE 0