To zdjęcie – ikona, a losy tego zdjęcia, zrobienie w ukryciu i potem dostarczenie kliszy, aby Zachód mógł zobaczyć symboliczny kadr – są kontekstem, który dopełnia całą historię.
Album „Właściwy moment. Pół wieku z aparatem” łączy właśnie dwa elementy – wybrane przez autora zdjęcia i krótkie do nich komentarze. Komentarze, które uczą nas patrzeć i więcej rozumieć, właśnie przez dodanie kontekstu lub po prostu historii zrobienia danego zdjęcia, lub tego, co później się w związku z nim zdarzyło. Komentarze nie są rozbudowane i to jest ich ogromną zaletą. Tak jak Chris Niedenthal lubi – o czym sam wspomina – moment, kiedy zdjęcie pozostawia nas, z jakim niedopowiedzeniem albo zawiesza w przestrzeni pytanie, tak i komentarze są wskazówką interpretacyjną. Wskazówką, czyli tropem, refleksją, nie wykładnią.
Jest tu zdjęcie zrobione podczas strajku okupacyjnego studentów w Łodzi w 1981 roku. W szatni, gdzie na hakach na płaszcze wisiały kiełbasy. Jest zdjęcie siostrzeńca, krzyczącego z bólu chłopca, z roku dwutysięcznego. Wydaje się, że chłopiec śpiewa, ma zamknięte oczy i otwarte usta. „Nie, to nie jest śpiew”, mówi tytuł zdjęcia. Dalej – zdjęcie z 11 listopada 1989 roku, kiedy mieszkańcy Berlina Wschodniego przechodzą przez wyrwę w murze berlińskim, który dzielił miasto przez 28 lat. Jest także to słynne zdjęcie, sprzed kina Moskwa.
Oprócz Polski – Rumunia, Londyn, Kosowo. Album powstawał w pandemii, początkowo pomyślany jako zbiór ulubionych zdjęć Chrisa Niedenthala rozrósł się do 187 kadrów. To niesamowita szkoła patrzenia i rozumienia fotografii, nie instagramowych, wymuskanych zdjęć jak z lifestylowego magazynu. Książka do oglądania i kontemplowania, w każdym razie do zamyślenia. Także takiego, aby pokazać, że przy zrobieniu zdjęcia potrzebna jest myśl, która tak naprawdę naciska spust migawki. Tak rodzi się sens. Oczywiście, porcja szczęścia też jest przydatna. Świadomość i łut szczęścia składają się właśnie na ten „Właściwy moment”. Warto zapamiętać ten tytuł.