NA ANTENIE: DUMKA NA DWA SERCA/E.GORNIAK, M.SZCZESNIAK,JACEK CYGAN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Rock wcale nie umarł - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 21.07.2023 g.13:01  Aktualizacja: 21.07.2023 g.07:17 Ryszard Gloger
Poznań
Trzypłytowego albumu „Silver Jubilee- 25 Years Of Punk” ani razu nie posłuchałem za jednym zamachem, od pierwszego utworu zespołu Dead Kennedys do ostatniego grupy The Boys. Te 60 utworów zebranych w 2001 roku na wymienionym albumie, było jak słynny wyścig konny „Wielka Pardubicka” w Czechach.
The Damned „Darkadelic” - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Jak na przeszkodzie nie do sforsowania, zawsze przy którymś z utworów, musiałem zrezygnować. To była za duża dawka prostej, hałaśliwej muzyki rock and rollowej na dość niskim poziomie wykonawczym. A jednak blisko pół wieku temu to była rewolucja kulturowa, która mocno namieszała na rynku muzycznym. Po fali angielskiego punk rocka lat 1976-78, już nic nie było takie samo.

W tym pionierskim czasie, obok zespołu Sex Pistols, pojawiła się kapela The Damned. W momencie formowania się tej drugiej kapeli, w kręgach londyńskich wywrotowców kręciła się Chrisie Hynde, Amerykanka, z ambicjami dziennikarskimi i jednocześnie inklinacjami do muzycznej rozróby. The Damned był pierwszym punk rockowym zespołem, któremu w Anglii wydano singla „New Rose”. Z tego wczesnego okresu pamiętam inne niezłe kawałki grupy jak „Help” i „Disco Man”. Podczas gdy wiele zespołów tej ostrej i wysokiej fali punk rocka umarło śmiercią naturalną, The Damned istniał i nie zamierzał być jedynie obiektem zabytkowym. Muzycy potrafili wprowadzać do swojej muzyki elementy nowych kierunków. I tak z licznymi perturbacjami dinozaury punk rocka dotrwały do dzisiaj.

Kwintet nagrał ostatnio album zatytułowany „Darkadelic”, do którego – przyznaję - podchodziłem z dużą ostrożnością. Ciekawość co jest na krążku ostatecznie zwyciężyła. Założyłem, że jak będzie źle, to strawię zawartość na raty, tak jak w przeszłości wspomnianą kompilację „Silver Jubilee- 25 Years Of Punk”. Tymczasem, nie tylko muzyka na płycie mnie zaskoczyła, lecz z własnej, nieprzymuszonej woli odtworzyłem ją wielokrotnie.

The Damned naprawdę zaskakują. Jest w tych 12-stu utworach dużo solidnej roboty kompozytorskiej, pomysły aranżacyjne i porządny warsztat instrumentalny. I nie jest to wcale jakaś wolta w zupełnie innym kierunku muzycznym. W kilku nagraniach słychać rebelianckie tony starego The Damned. Trudno nie podziwiać muzyków, którzy bardzo dojrzeli artystycznie, pozostając w głębi jak dawniej buntownikami.

W nowych piosenkach The Damned jest klimat, słychać potrzebę niuansowania dynamiki i wprowadzania elementów spoza skromnego punkowego arsenału. Z jednej strony mamy brudne, szorstkie brzmienie przesterowanych gitar, z drugiej pojawiają się nagle frazy zagrane na trąbce. W utworze otwierającym „The Invisible Man” rock gotycki miesza się z punkową szarpaniną rytmiczną. Drugi kawałek „Bad Weather Girl” przypomina rock and rollowe granie prosto z angielskiego pubu. Ale dzwony w tle i klawisze zmieniają charakter piosenki, tym bardziej gdy wchodzi solo gitary na dużym pogłosie.

Podobać może się wokal Davida Vaniana oraz chórki, robione wspólnie z gitarzystą Captain Sensible. Ten ostatni zadziwia grą instrumentalną na całej płycie. Wiele piosenek wyposażono w ładne melodie, a ponieważ Vanian ma mocny głos, nie przesadza z ekspresją i kładzie duży nacisk na interpretację, nagrania zyskują różny charakter.

Taka piosenka „Western Promise” może wbić się do głowy na dłużej. Czasem silny ładunek energii płynący z płyty, kojarzy się z muzyką New Model Army, lecz to tylko osobiste odczucie. Płyta The Damned prezentuje dawny ogień, lecz nie ten dziki, niebezpieczny i nieokiełznany, lecz bogaty, pełen ekscytujących płomienni, kontrolowanych przez muzyków. Czasem jest bardzo głośno i szaleńczo jak w nagraniu „Wake The Dead”. Nie gorzej wypadają kawałki „Follow Me” i „Motorcycle Man”, z rytmiką pędzącego Pendolino i zaciekłością gry całej kapeli. Słuchając nagrania „Girl I’ll Stop At Nothing” ma się wrażenie, że gra jakaś garażowa kapela, złożona z muzyków z dyplomami szkoły muzycznej.

Już dawno nie słuchałem tak witalnej muzyki rockowej. Niby wszystko już było, a jednak można wykombinować coś takiego, że muzyka rockowa daje oddech i kopa świeżości. Punk’s Not Dead.

http://radiopoznan.fm/n/dLZepL
KOMENTARZE 0