NA ANTENIE: FAINTED LOVE (2024)/CONAN GRAY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W 15 miesięcy dookoła świata – recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 13.05.2022 g.13:01  Aktualizacja: 13.05.2022 g.12:32 Ryszard Gloger
Poznań
Nagranie i wydanie dwupłytowego albumu zajęło Maciejowi Kręcowi 15 miesięcy. To liczba, którą można dopiero zacząć opisywanie tego wydawnictwa. Maciej Krec jest obecny na krajowej scenie muzycznej 25 lat. Najściślej związany był i jest z zespołem Blues Flowers, w którym – jako basista- zapewniał zawsze podstawę w sekcji rytmicznej.
MACIEJ KRĘC – Brothers & Friends  - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Do nagrania solowego albumu zaprosił ponad 30 przyjaciół rozsianych po świecie. W rezultacie na liście zaproszonych solistów pysznią się takie nazwiska jak Magda Piskorczyk, Big Daddy Wilson, Romek Puchowski, Wojtek Cugowski czy John Clifton. Listę wokalistów 16-tu nagrań uzupełnia liczna grupa instrumentalistów tej klasy co Piotr Bieńkiewicz, Jacek Piskorz i Bartłomiej Szopiński. Wkład samego Macieja Kręca w powstanie płyty nie ogranicza się tylko do kompetentnej gry na gitarze basowej i kontrabasie. Kręc jest również współautorem wszystkich utworów. Muzykę i teksty stworzył wspólnie z wypróbowanym w bojach estradowych przyjacielem Maciejem Sobczakiem. Sobczak zresztą także śpiewa w kilku utworach i nagrał większość gitar akustycznych i elektrycznych, które dodają bogatego kolorytu brzmieniowego albumowi.

Od strony zawartości dźwiękowej otrzymaliśmy muzykę o bluesowym rodowodzie, lecz podanej w zróżnicowanych rytmach, aranżacjach i nastrojach. Nie znajdziemy jednak w kompozycjach oznak wdzięczenia się do słuchacza prostą melodią lub łatwym do zapamiętania refrenem. Jeszcze utwór Come Love, utrzymany w jednostajnym tempie i transowym klimacie, tego w pełni nie sygnalizuje. Potem James Brierley śpiewa piosenkę Color Of His Skin z akompaniamentem wielu gitar, które powoli i niepokojąco oplatają jego głos. Zdecydowane przyspieszenie rytmu następuje w utworze Cheerful, gdy do lekkiego, niemal radosnego śpiewu Debi Ruud, wyrywa się także do solówki na fortepianie Bartłomiej Szopiński. Można by zająć się po kolei każdym utworem na dwóch płytach, bo akcja ciągle się zmienia a w muzyce pojawiają się nowe elementy. Po akustycznej piosence Bad Moon zaśpiewanej przez Romka Puchowskiego, wkrada się więcej zaczepnych, elektrycznych dźwięków i mocne granie sekcji rytmicznej. Przez ponad 5 minut trochę bluesowego „brudu” wprowadza Maciej Sobczak w utworze Smuggler’s Blues. Pierwszą płytę zamyka zrelaksowana, kameralna, jazzująca kompozycja We Lost Our Way.

Początek drugiej płyty z nagraniem Fire, to jakby nowe otwarcie muzyczne. Do elektrycznego składu kapeli bluesowej, dochodzą sekcja dęta i podsycające temperaturę muzyki organy Hammonda. W środku utworu, jak wyciągnięte z najlepszego przepisu, słychać brawurowe technicznie i emocjonalnie solo gitary elektrycznej. Podobnie gorąco jest w piosence Rebel On The Run zaśpiewanej przez Wojtka Cugowskiego. To chyba najbardziej „dziki” i dynamiczny utwór całego albumu. Trudno uwierzyć, że autorami utworu są ciągle Krec i Sobczak. Big Daddy Wilson nie tylko barwą głosu i sposobem frazowania, wprowadza klasyczny klimat bluesa w nagraniu Love Don’t Always Win. Jest tam żeński chórek i rozlewna partia gitary elektrycznej. A potem zawsze pełen energii John Clifton dorzuca w motorycznym utworze Hundred Dollars swoje brawurowe wykonanie. W kawałku Woogie Boogie powraca big bandowe brzmienie z śpiewającym Ericem „Slim” Zahlem i również przez niego zagraną efektowną solówką gitary. Tę ponad godzinną wycieczkę śladem bluesowego grania kończą spokojna bluesowa kompozycja White Flame z wokalistką Helene Misund i ozdobną partią trąbki Ignacego Wendta oraz instrumentalna impresja jazzowa From Adam To Maciek.

Już po pierwszym odsłuchaniu albumu trzeba stwierdzić, że nie ma przesady w nadtytule płyty „Blues Super Session”. To muzyka dla bardziej wymagających odbiorców, dowód dużej kreatywności wielu artystów, którzy umożliwili Maciejowi Kręcowi, na ukazanie jego dużego potencjału twórczego, który wybiega znacznie poza rolę skromnego basisty. Nagrania powstawały w długim procesie, w sześciu różnych studiach oraz podczas wędrówki plików dźwiękowych do domowych studiów rozsianych na świecie. Tym bardziej warte podkreślenia jest dość spójne brzmienie obu płyt. Materiał zmiksował doświadczony realizator Przemysław Ślużyński. Na samym końcu zadziałał również kompetentnie zrobiony mastering przez Joachima Krukowskiego. Zapewne gdyby inaczej wymieszać nagrania, ucieszyliby się amatorzy słuchania „samochodowego”. Jednak podział na część akustyczną i „orkiestrową”, pozwala jeszcze bardziej docenić końcowy efekt. A ostateczne wrażenie zachęca wprost do wyrażenia podziwu.

http://radiopoznan.fm/n/TJk7lY
KOMENTARZE 0