44-letni mężczyzna poszedł ze swoim psem na spacer. W pewnym momencie zwierzę wbiegło na lód na kanale Obry i nie mogło wydostać się na brzeg. Mieszkaniec Kościana zdołał uratować psa, ale sam wpadł do wody.
- Jego wołanie o pomoc usłyszał przechodzący w pobliżu 14-letni Karol - relacjonuje wiceszef kościańskich strażaków Andrzej Ziegler. - Wiedział, że sam nie jest w stanie pomóc, więc pobiegł szukać kogoś innego, silniejszego. Zatrzymał człowieka jadącego na rowerze, poprosił o pomoc i razem podali tonącemu grubą gałąź. Tonący był jeszcze na tyle silny, że zdołał się wydostać, ale szybko opadał z sił - mówi.
Na miejsce przyjechali też najpierw strażacy, a potem ratownicy pogotowia ratunkowego. Uratowany mężczyzna trafił do szpitala, który już opuścił.
- Na pochwałę zasługuje postawa Karola i Pana Mieczysława, którzy nie byli obojętni na wołanie o pomoc a później przeprowadzili akcję ratowniczą zgodnie z regułami postępowania - komentują strażacy. Przy okazji apelują by nie wchodzić na lód.
Jacek Marciniak/int