Ich samolot miał wystartować o godz. 13.20. Maszyna nadal stoi na płycie lotniska. - Trzy godziny część ludzi spędziła w samolocie - opowiada Radiu Poznań pasażer Paweł Pindor.
- Teraz połowa ludzi wysiadła, stoją na lotnisku. Ochrony pełno przyjechało. Druga połowa siedzi w samolocie, bo nie chcą ich wypuścić. Sceny dantejskie się tu dzieją. Wysiedli ci, co mają małe dzieci albo leki, bo nie mogą sobie pozwolić, żeby to zostało w samolocie - mówi pasażer.
Rzecznik poznańskiej Ławicy Błażej Patryn mówi, że w samolocie doszło do awarii. Przedstawiciel lotniska wyjaśnia, że usterka nie zagraża bezpieczeństwu lotu, ale uniemożliwia zabranie bagaży.
- W chwili obecnej wszystkie decyzje co do kontynuacji tego lotu są po stronie przewoźnika, który musi rozstrzygnąć, co dalej z tym lotem będzie. Część pasażerów dostała propozycję, że mogą polecieć, ale bez bagażu - dodaje Patryn.
Błażej Patryn mówi, że część podróżnych zadeklarowała chęć skorzystania z tej opcji, część nie. Rzecznik lotniska nie potrafił nam powiedzieć ilu pasażerów dotyczą problemy. Oburzony pasażer, który do nas zadzwonił mówi, że boeing 737 którym miał lecieć był prawie pełen. Mężczyzna szacuje, że wyszło z niego około 20 osób. Na dalszy rozwój wypadków czekają one w terminalu.
Skontaktowaliśmy się z czeską centralną spółki Smartwings, do której należy samolot. Potwierdzono nam, że w maszynie są problemy z lukiem bagażowym. Bagaże pasażerów, którzy zdecydowali się zostać w samolocie mają polecieć innym samolotem - późnym wieczorem lub jutro rano. Co z osobami, które zrezygnowały z lotu bez bagaży - tego na razie nam nie powiedziano.
Chaos nikomu nie życzę takich wakacji