NA ANTENIE: LES DERNIERS SERONT LES PREMIERS/CELINE DION
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Awantura na podstacji pogotowia. Mamy komentarz policji

Publikacja: 09.08.2024 g.09:24  Aktualizacja: 10.08.2024 g.21:11 Krzysztof Polasik
Poznań
Awantura na podstacji Pogotowia Ratunkowego na poznańskich Ratajach. Z naszych informacji wynika, że ratowniczka medyczna dyżurowała pod wpływem narkotyków. Doszło do pobicia dwóch innych ratowników.
ratownik - PAP
Fot. PAP

Policja wyjaśnia pobicie poznańskich ratowników. W tle branie narkotyków na dyżurze. Do awantury doszło na początku tygodnia w stacji pogotowia na poznańskich Ratajach. W zajściu brało udział czworo ratowników medycznych.

Według naszych nieoficjalnych informacji, wśród nich była kobieta pod wpływem środków odurzających. Jak przekazał nam nadkom. Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji, powodem zgłoszenia była szarpanina.

Okazało się, że jeden z mężczyzn, pracownik pogotowia, który tego dnia miał wolne, zaczął szarpać się z dwoma innymi mężczyznami, również ratownikami medycznymi, którzy byli w pracy. Jednego z nich kopnął w brzuch, drugiego w kostkę, składał pod ich adresem również groźby karalne

- wyjaśnia Maciej Święcichowski.

Dwaj poszkodowani złożyli oficjalne zawiadomienia o sytuacji. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, sprawca to partner biorącej udział w zajściu ratowniczki. Kobieta miała brać środki odurzające podczas dyżuru.

Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu Robert Judek nie chce szerzej komentować sprawy. Przekazał nam jedynie, że para ratowników została zawieszona i prawdopodobnie nie wróci do pracy. Jeden z poszkodowanych mężczyzn przebywa natomiast na zwolnieniu lekarskim.

http://radiopoznan.fm/n/Rz6S4Y
KOMENTARZE 1
Jarosław Poznański
Jar 10.08.2024 godz. 12:13
Ciekawe czy to ta sama ekipa co była u mnie gdy umierałem, i na wejściu do domu zaczęli mi grozić że zgłoszenie bezpodstawne i że pogotowie nie jest od tego i że mam przerąbane... naprawdę byłem przerażony ich postawą wręcz zacząłem się ich bać, ale na szczęście pokrzyczeli i wyszli z domu. Nie wiem co oni tam łykają ale nerwice mieli bankowo!