NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Babiš nadchodzi

Publikacja: 20.10.2017 g.12:39  Aktualizacja: 20.10.2017 g.12:50
Poznań
Potencjalne zwycięstwo Andreja Babiša i jego partii ANO w wyborach parlamentarnych postrzegane jest przez światowe media raczej w ciemniejszych barwach.
Praga Czechy - Szymon Mazur
/ Fot. Szymon Mazur

Portal Politico ostrzega przed antyeuropejskim zwrotem w czeskiej polityce. The Washington Post przyrównuje Babiša do Trumpa, co w przypadku tej gazety nie jest komplementem.

Andrej Babiš to miliarder, dobrze wykształcony, obeznany w świecie (część życia spędził w Anglii i we Francji), drugi na liście najbogatszych Czechów, który majątek (rzędu 3,5 mld Euro) zbił w przemyśle spożywczym. Obecnie jego imperium obejmuje również inne dziedziny, w tym media. Jego medialna grupa Mafra obejmuje m.in Radio Impuls i dwie uznawane za centroprawicowe, duże gazety Mlada fronta Dnes i Lidove noviny. Do polityki wszedł pod koniec 2011 r., założony przez niego rok później ruch ANO skupiał się wtedy na temacie korupcji i liberalizmu gospodarczego.

Atakowanie elit, korupcji i niewydolności jest stałym elementem kampanii Babiša. Chce on być głosem przeciętnego Czecha, zagniewanego na cały establishment. W jego optyce świat zewnętrzny jest dla Czechów groźny, Unia Europejska niewydolna, NATO nieaktualne. Babiš próbuje ukazać się trochę jako outsider, człowiek, który ma misję zmiany czeskiej sceny politycznej i dotychczasowego systemu, człowiek sukcesu, który ma dość nieładu w państwie.

I to pomimo faktu, że sam jest tego systemu produktem. Jego wpływy w polityce zaczęły się na długo nim sam zasiadł w ławach poselskich. W rządzie jako minister finansów działał w latach 2014-2017, do maja tego roku, gdy w wyniku narastających wątpliwości dotyczących jego prywatnych interesów i niezadowolenia społecznego, musiał odejść. Choć jego partia dalej pozostała członkiem koalicji. Jest dziś oskarżony o zdefraudowanie unijnych funduszy na sumę 2 mln Euro.

Jak widać zarzuty te nie powstrzymują Czechów przed udzieleniem mu wsparcia. ANO ma 25% w sondażach, Socjaldemokraci tylko 12%. Zarzuty te jak i sama osobowość Babiša (oceniana jako autorytarna, nie znosi sprzeciwu) mogą wpływać jednak na inne partie i powstrzymywać je przed wejściem do koalicji z ANO. Dotyczy to choćby Socjaldemokratów, którzy mogą zawrzeć z ruchem Babiša porozumienie, jednak, jak sami przyznają, bez niego jako premiera.

Sam zainteresowany odrzuca możliwość, by ktoś inny niż on osobiście zajął fotel premiera, jeśli ANO zdobędzie najwięcej miejsc w parlamencie. Juri Pehe, były doradca Havla, twierdzi że pod rządami Babiša, Czechy mogą zbliżyć się do Polski i Węgier, „peryferii Europy”. Choć trzeba zauważyć, że będą to wtedy peryferia dość znaczne.

Czeski system polityczny nie należy do najstabilniejszych, od powstanie republiki w 1992 r. Czechy miały 11 premierów, w tym 8 po 2002 r. (wcześniej miały miejsce długoletnie rządy Klausa i Zemana – obecnego prezydenta). Duża niestabilność spowodowana jest rozbiciem parlamentu na wiele partii o różnym profilu. W czeskim parlamencie od początku zasiada Partia Komunistyczna, traktowana jednak przez inne z dużą rezerwą.

Koalicje rządowe są wieloelementowe, potrafiły się składać nawet z czterech partii. Jeszcze dekadę temu wydawać by się mogło, że system partyjny przybierze formę dominacji dwóch partii – Socjaldemokratów i centroprawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej, lecz ta druga dziś pozostaje mocno w tyle. Obecne wybory przyniosą z kolei poważne osłabienie również centrolewicy.

Obecne nastroje Czechów są pesymistyczne, pomimo, jak podkreślają eksperci, dobrej koniunktury gospodarczej. Unika się raczej zagrożeń, niż szuka nowych szans. Tematami wyborów była kwestia imigracji z Bliskiego Wschodu. Multikulturalizm nie jest w cenie. Nie brak głosów antymuzułmańskich.

Premier Sobotka starał się, kilka miesięcy temu, uczynić tematem wyborów sprawę przyjęcia Euro. Ogłosił on, że Czechy powinny przyjąć walutę najszybciej jak to możliwe. Jednakże nowy szef jego własnej partii – Milan Chovanec, podobnie jak Babiš, ma bardziej sceptyczne zdanie na ten temat. Pod wpływem nastrojów skręcił on partię w kierunku bardziej eurosceptycznym. Odrzuca on unijną politykę kwot imigranckich i podobnie jak reszta czeskich polityków wskazuje na masową imigrację jako poważny problem dla bezpieczeństwa Czech.

Badania opinii publicznej pokazują, że pomimo przypisywanych często Czechom prounijności, dziś tylko 18% z nich można zaliczyć do mocnych zwolenników Unii. Kiedyś liderzy w powielaniu trendów zachodnich, obecnie mówi o zwrocie Czechów na Wschód (częsty motyw u krytyków zachodzących zmian). Konkretnie Wschód oznacza zbliżenie się, tak społeczna jak i polityczne, do Polski i Węgier.

W Europie, nie tylko środkowej, ewidentnie zachodzą procesy powodujące kryzys dotychczasowego modelu liberalnej demokracji. Zarazem procesy te były przez ten kryzys uruchomione. Zwyczajnie: poszukuje się alternatywy. W mediach dziś trudno o precyzyjną terminologię. Sugeruje się, że odejście od liberalnej demokracji może wyłącznie skończyć się autorytaryzmem.

Gdyby starać się określić jakoś polityczne przekształcenia dostrzegane w Czechach, Polsce czy w Austrii najlepiej, wydaje mi się, mówić o komunitarianizacji demokracji, w której coraz większą rolę odgrywa wspólnota oraz jej tożsamość. Nie oznacza to, że komunitarianizm ten przybiera zawsze prawicową formę (co pokazuje przykład Rumunii).

W Czechach na wzrost znaczenia wspólnotowości może wskazywać tak sceptycyzm w sprawie Unii, niechęć do masowej imigracji czy pojawienie się na scenie polityczne partii takich jak Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). SPD kierowana jest przez Tomio Okamura (o czesko-japońskich korzeniach), urodzonego w Tokio, czeskiego przedsiębiorcę, który zyskał sławę promując silną wspólnotę narodową. SPD uznawana za antyimigracką, prawicowo populistyczną, która w sondażach uzyskuje prawie 10% głosów i jest postrzegana jako potencjalny koalicjant ANO.

Łazarz Grajczyński

http://radiopoznan.fm/n/F06Ixd
KOMENTARZE 0