Wielu z zaciekawieniem wchodziło do obiektu, który przed laty służył jako dworzec.
- Pamiętam to, ale jak przez mgłę, bo to był mój pierwszy rok w Poznaniu. To dobre miejsce na handel, ale brakuje klimatyzacji. Nie wyrzucamy ubrań, których już nie nosimy, tylko puszczamy je dalej w obieg - to, co nam się może nie podobać, może komuś sprawić radość. Dla mnie idea recyklingu ubraniowego jest bardzo bliska i zawsze zachęcam do tego, żeby pomyśleć, by w tym nadmiarze, w którym żyjemy, czasami pomyśleć o drugim obiegu – mówią uczestnicy targowiska.
Niewykluczone, że Babi Targ wróci jeszcze do budynku dawnego dworca PKP. Najbliższa edycja imprezy odbędzie się jednak tradycyjnie na poznańskich targach - w październiku.