Po tym, jak Marek C. umieścił w internecie filmy z rajdów kolegów po mieście, w których uczestniczył jako pasażer, prokurator chce, by wrócił do więzienia. Dziś sąd obejrzał kolejne nagranie.
Na filmie widać nocny rajd po mieście. Marek C. ma 10-letni zakaz prowadzenia samochodu. Teraz - o czym jest przekonana policja i prokuratura - jeździ na fotelu pasażera i nakłania kolegów do szybkiej jazdy. Rajdy nagrywa.
- Z nagraniami można dokonywać różnych rzeczy dzisiejszą techniką. Dla mnie wiążące jest stanowisko mojego klienta, który twierdzi, że go tam nie było, nie on nagrywał te filmy - przekonuje obrońca Marka C. mecenas Łukasz Marcinkowski.
W styczniu sąd zdecyduje, czy Marek C. naruszył warunki przedterminowego zwolnienia i na resztę kary ma wrócić do więzienia. Sprawę w oddzielnym postępowaniu bada prokuratura i sprawdza, czy zachowanie mężczyzny można uznać za nakłanianie innych do spowodowania katastrofy w ruchu.
- Konieczna będzie również opinia biegłego z dziedziny rekonstrukcji wypadków drogowych i ta opinia będzie decydująca. Podstawową kwestią w tej sprawie było uzyskanie nagrań, które zostały z sieci usunięte - mówi prokurator Piotr Kotlarski. Na razie śledztwo toczy się w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów.
Na styczniowej rozprawie sąd przesłucha kurator, która sprawowała nadzór na kierowcą, gdy przed terminem wyszedł z więzienia. Dziś nie mogła się stawić. Sąd zdecydował też, że przesłucha dziennikarza Gazety Wyborczej, który ujawnił sprawę i ogłosi decyzję.