- Żeby pod Grunwaldem być na dwa dni przed tegoroczną bitwą, Gnieźnieńska Chorągiew w sile 12 osób musi dziennie pokonać konno około 30 km - mówi rotmistrz Tadeusz Nitka. - Pogoda nas nie oszczędza. Albo mamy upały tak jak dziś, albo tak jak w zeszłym roku - leje deszcz - dodaje.
- Jest to duże wyzwanie, ale jeśli ktoś ma pasję, przezwycięży się ten trud. Doskonalimy sztukę jeździecką i kultywujemy tradycję narodową - zapewnia Dorota Bandosz jadąca pod Grunwald w błękitnej sukni. - Przypominamy również że nasz arcybiskup Kurowski wysłał wtedy pod Grunwald sfinansowaną przez siebie chorągiew w sile 200 jezdnych - mówił starosta powiatu gnieźnieńskiego Dariusz Pilak. Przed odjazdem uczestnicy wyprawy złożyli kwiaty przy pomniku Bolesława Chrobrego.
A szkoda.
Dobrze jest bowiem, z okazji TEJ rocznicy, przypomnieć Polakom, że 529 lat po wymordowaniu pobożnych mnichów Zakonu NMP, niemieckojęzyczni katolicy wzięli odwet i pod wodzą katolika Adolfa H. i z napisami na klamrach pasów "Gott mit uns" poszli mordować polskojęzycznych katolików.
Zaiste. Dziwne i niezbadane są oblicza tej RELIGII MIŁOŚCI.
Kilkadziesiąt tysięcy rycerzy katolickich, spod znaku Orła Bialego, śpiewajacych Bogurodzicę i zjednoczonych z tysiącami "pogan", wymordowało i zarżnęło kilkadziesiąt tysięcy innych katolików.
W dodatku Ubogich i Pobożnych mnichów Zakonu Najświętszej Maryi Panny.
Ta rzeź mnichów bardzo wkurzyła owczesnego zastępcę Pana Bozi na ziemi i chciał nawet obłożyc polskich katolików anatemą, ale go Zawisza Czarny z kumplami trochę po pokojach watykańskich przegonił i mu przeszło. Choć niektóre żródła podają iż rzeczywiście Polskę przeklął i klątwy tej do tej pory nie zdjęto.
Stąd może tyle "dobra" na Polskę spływało później i spływa do tej pory.