Do sądu rejonowego w Gnieźnie trafił wniosek prokuratury w sprawie wypadku pociągu z października 2017 roku w Gnieźnie.
- To wina dyżurnej ruchu, która omyłkowo skierowała towarowy pociąg na niesprawny rozjazd, ale kobieta poniosła już konsekwencje służbowe. Poza uszkodzeniem torowiska nie nastąpiły w tym wypadku żadne poważniejsze szkody. Ta osoba poniosła już konsekwencje dyscyplinarne w zakładzie pracy i finansowe. Z racji tego, że było to przestępstwo nieumyślne i spowodowane błędem, prokurator skierował do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania, czyli uznanie winy sprawcy, ale wyznaczenie okresu próby bez wymierzania kary. Najważniejsze, że w tym wypadku nie doszło do wycieku siarki z cystern. Gdyby doszło do rozszczelnienia cystern, mielibyśmy do czynienia z katastrofą, bo płynna siarka jeszcze np. z opadami deszczu tworzy kwas siarkowy i byłoby spore zagrożenie dla mieszkańców - mówi prokurator Radosław Krawczyk.
Do wykolejenia pociągu doszło w ubiegłym roku w październiku w pobliżu dworca PKP w Gnieźnie obok terenów mieszkalnych. O tym, czy dyżurna poniesie karę, zadecyduje sąd.