Przypomnijmy - na początku czerwca 37-latka zaatakowała dwóch swoich synów. 8-letni Miłosz nie przeżył ataku, pięciomiesięczny Patryk z ranami kłutymi trafił do szpitala. Kobieta poraniła także siebie i także znalazła się w szpitalu, skąd przeniesiono ją na oddział psychiatryczny poznańskiego aresztu. Jak informuje rzecznik konińskiej Prokuratury Okręgowej - Aleksandra Marańda - stan jej zdrowia pogorszył się.
Z uwagi na stan zdrowia, prokurator prowadzący postępowanie uchylił zastosowany wobec tej osoby areszt i osoba ta - w trybie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego - została umieszczona w zakładzie leczniczym. Postępowanie jest nadal w toku, kobieta ma przedstawione zarzuty, konieczne są opinie biegłych, co do obrażeń ciała, które zadała ofiarom, może wejść w grę zmiana zarzutów - to wszystko kwestia ustaleń poczynionych w toku postępowania. Sam fakt pogorszenia stanu zdrowia opóźnia wykonanie pewnych czynności, ale postępowanie jest w toku.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Poznań - młodszy chłopiec opuścił już szpital i wraz z ojcem wyjechał z Kramska w rodzinne strony, gdzie obydwaj mają pomoc i wsparcie najbliższych.