NA ANTENIE: 13.05 KLASYKA HUMORU 21 12 24/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Fiasko rozmów indyjsko - chińskich

Publikacja: 09.08.2017 g.10:49  Aktualizacja: 09.08.2017 g.10:56
Poznań
Jak donosi Reuters, w środę nad ranem zakończyła się próba wypracowania porozumienia pomiędzy Indiami a Chinami w sprawie sporu granicznego.
minister Indii - Press Information Bureau, Governement of India
/ Fot. (Press Information Bureau, Governement of India)

Spór ten dotyczy płaskowyża położonego na terenie Himalajów, który Chińczycy nazywają Donglang – i roszczą sobie do niego pretensje. Indie ten sam płaskowyż nazywają Doklam. Pomimo że jest to teren królestwa Bhutanu, Indie w połowie czerwca wysłały tam oddziały, które powstrzymały chińską załogę, która budowała tam infrastrukturę dla celów wojskowych. Bhutan i Indie łączy Traktat o przyjaźni czyniący Indie niejako protektorem królestwa w sferze bezpieczeństwa.

Krok Hindusów był spowodowany obawą, że Chińczycy mogą przedłużać budowaną przez siebie drogę dalej, schodząc na południe, do granicy Bhutanu i Indii, co może być wyjściem do ekspansji na teren indyjskiego regionu Sikkim, niewielkiego obszaru wysuniętego na północ, położonego pomiędzy rządzonym przez komunistów Nepalem a Bhutanem. Podobne konflikty przygraniczne wybuchały już wcześniej: w 2013 r. – w Ladach i w 2014 r. na kaszmirskim odcinku granicy obu państw. Chiny od lat dokonują drobnych ekspansji i przesunięć granic. Podobną taktykę prowadzą na terenie Morza Południowochińskiego. 

Podczas rozmów w Nowym Delhi, Indie zaproponowały obopólne wycofanie się z tego terenu – Chińczycy wedle indyjskiej propozycji mieli się wycofać na odległość 250 metrów. Pekin zgadzał się najwyżej na 100 metrów.

Oficjalnie, jak przyznają się władze Indii, w okolicach wyżyny przez cały czas kryzysu przebywa około 300 żołnierzy. Chiny oraz chińskie państwowe media oskarżają Indie o to, że te gromadzą w okolicach płaskowyżu znacznie większe siły. Pekin oświadczył także, że nigdy nie zrezygnuje z jakiegokolwiek kawałka swojego suwerennego terytorium (za jaki uważa Donglang) oraz, że gotowy jest na podjęcie stosownych kroków. 

W porównaniu z chińską, narracja indyjska jest o wiele bardziej pokojowa – minister spraw zagranicznych, Sushma Swaja, w wystąpieniu przed parlamentem miał zapewnić, że jego państwo nie dąży do wojny, która nic nie rozwiąże.

Niebezpieczeństwo wybuchu konfliktu jest jak na razie niewielkie. Tym bardziej, jak podkreślają specjaliści, przed kongresem Partii Komunistycznej, trudno będzie jej przewodniczącemu, Xi Jinpingowi, przekonać resztę chińskich władz do tego, że taki konflikt przyniósłby Chinom znaczne korzyści. 

We wrześniu będzie mieć miejsce kolejny szczyt BRICS (związku Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA), podczas którego można powrócić do wypracowania kompromisowego rozwiązania.

Na wybuchu takiego konfliktu, na pewno obecnie, nie będzie zależeć również Moskwie, która wsparła w tym roku przyjęcie Indii do Szanghajskiej Organizacji Współpracy.

Konflikt między Pekinem a Delhi mógłby łatwo przybrać o wiele większe rozmiary, z uwagi na związki Indii z Japonią i krajami zachodnimi, a także wrogie relacji z Pakistanem.

Ostatnie miesiące w relacjach indyjsko - pakistańskich to powrót tematu Kaszmiru. Do Kaszmiru, gdzie muzułmanie stanowią większość, pretensje rości Islamabad. Indie oskarżają Pakistan, że jest o odpowiedzialny za wzrost napięć w regionie. Jest to o tyle prawdopodobne, iż służby pakistańskie od lat oskarżane są o współpracę z organizacjami terrorystycznymi, m.in. w Afganistanie. Indie również nie godzą się na przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości, którą wspiera Pakistan, nie mając dość sił, aby Kaszmir podporządkować sobie bezpośrednio.

W niedzielnym wywiadzie nowy minister spraw zagranicznych Pakistanu, Khawaja Asif, wyraził gotowość do podjęcia rozmów w tej sprawie, jednocześnie atakując Delhi, że te nie są gotowe do żadnych ustępstw. Z perspektywy Indii, które postrzegają Kaszmir jako swoją integralną część, nie ma o czym dyskutować.

Sprawa Kaszmiru jest również o tyle istotna, że w planach Pekinu przez ten region mogą przechodzić połącznia kolejowe w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Indie jednak nie wsparły całego projektu. Dla Chin realizacja Nowego Jedwabnego Szlaku ma wymiar tak ekonomiczny, jak polityczny i militarny.

Odmowa Indii jest więc dla Pekinu bardzo problematyczna. Udział Indii może być jednak dla Delhi kartą przetargową w dalszych rozmowach albo też źródłem kolejnych napięć.

Łazarz Grajczyński, według Reuters, The Diplomat

http://radiopoznan.fm/n/rSwy4K
KOMENTARZE 1
blabla 09.08.2017 godz. 15:24
Jak korekta nie daje rady przebrnąć przez teksty red. Grajczyńskiego, to niech chociaż spróbuje wyłapać błędy w kilku pierwszych zdaniach. Przeciętny czytelnik i tak resztę sobie odpuści.