NA ANTENIE: Rock pod flagą południa
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Fundacja zaniepokojona edukacją antydyskryminacyjną w szkołach

Publikacja: 30.05.2019 g.16:26  Aktualizacja: 30.05.2019 g.16:43 Jacek Butlewski
Poznań
Fundację Głos dla Życia w imieniu części rodziców pisze do miasta list, w którym pyta m.in. o podstawę prawną takich zajęć, a także o to, jaka jest rola rodziców przy udzielaniu zgody na udział dzieci w zajęciach.
szkoła klasa uczniowie dzieci lekcja - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

- Niepokój rodziców budzi też sama broszura wydana w Poznaniu dla nauczycieli, którzy będą prowadzić zajęcia antydyskryminacyjne - mówi doktor Paweł Wosicki prezes Fundacji dla Życia.

- W tej broszurze wśród rekomendowanych organizacji, które mogą te zajęcia prowadzić, są organizacje nie kojarzone z ogólno pojętą antydyskryminacją, ale kojarzone z ideologią gender. Mówiąc w skrócie środowiska związane z LGBT. Ostatecznie szkoła ma te programy realizować. Lekcje będą finansowane z budżetu miasta. Chcemy się upewnić, że zajęcia odbywają się za zgodą rodziców - dodaje Wosicki.

Jak mówi Marta Mazurek, przewodnicząca zespołu do spraw polityki równości i różnorodności w Poznaniu, zajęcia antydyskryminacyjne odbywają się w niektórych szkołach. Zgodę na udział dzieci muszą wyrazić rodzice. -Są to zajęcia absolutnie dodatkowe - dodaje Marta Mazurek.

Przewodnicząca zespołu do spraw polityki równości i różnorodności w Poznaniu dodaje, że miasto w ciągu miesiąca odpowie na pytania Fundacji Głos dla Życia. - Nie wiem, co budzi niepokój m.in. dotyczący broszury dla nauczycieli. Ta broszura była odpowiedzią na zapotrzebowanie, zgłoszone przez nauczycielki i nauczycieli, którzy w poznańskich szkołach zdecydowali się na stworzenie takiego programu. Potrzebowali pewnego wsparcia. Ta broszura pomaga nauczycielom składającym taki wniosek o dofinansowanie zajęć - uważa Marta Mazurek.

Według niej w broszurze była mowa o organizacjach m.in. zajmujących się pomocą bezdomnym, czy związanych ze streetworkingiem. - Była też jedna, czy dwie wspierające LGBT. Te organizacje oferowały jedynie pomoc w napisaniu wniosków - mówi Mazurek. I zaznacza, że szkoły nie musiały z tej pomocy skorzystać, a same zajęcia mają prowadzić nauczyciele.

http://radiopoznan.fm/n/AAAjPd
KOMENTARZE 2
Robert Es
Robert Es 05.06.2019 godz. 01:05
Przed kilku laty projektowano, by do szkół weszli edukatorzy, ale to się nie udało (PO odsunięto od władzy), więc teraz mogą to robić "wyedukowani" nauczyciele w rodzimych szkołach finansowani m.in. przez Miasto Poznań. Sprawa dotyczy rzekomej dyskryminacji ze względu na rasę, pochodzenie, niezamożność, kalectwo, starość, ale to są "produkty" uboczne. Główny nacisk kładziony jest na seksualność.
Podobno dyskryminacja w polskiej szkole jest częsta, a w najgorszej sytuacji są uczennice i uczniowie homoseksualni oraz osoby ubogie - wynika z raportu opracowanego przez Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej. Gdyby raport został opracowany np. dla MEN-u z pewnością wynik byłby znacząco inny. Stronniczość i przeginanie "pały" jest już bardzo mocno "posunięta".
Robert Es
Robert Es 05.06.2019 godz. 00:57
Do stwierdzenie faktu, iż dyskryminacja w szkołach ma miejsce nie trzeba zatrudniać specjalistów. Każdy wie, że dzieci i młodzież muszą wprowadzić własną hierarchię w swojej grupie. Dyskryminacji bezpośredniej dopuszczają się uczniowie oraz nauczyciele. Osoby z marginesu - a za takie w Polsce uważam: sodomitów, wyznawców religii innej niż katolicka, niestety też niepełnosprawnych - zawsze wzbudzają mieszane uczucie. Młodzież nie ma wyrobionych hamulców, nie stosuje etyki w stosunkach międzyludzkich i dlatego zawsze działa bardziej kontrastowo niż dorosły. Dorośli publicznie powiedzą jedno a myślą drugie. W otoczeniu domu dorośli mogą mówić otwarcie o tym co myślą i czują a dzieci tym "nasiąkają". Tak więc podsumowując proszę sobie przypomnieć z jakich powodów w szkole bywały napiętnowane osoby o troszkę choć odmiennej charakterystyce. Wszyscy za grubi, za chudzi, za wysocy, zbyt niechlujni, brzydcy, "kiblujący", kujoni itd. itp. Dlaczego użyłem pojęcia "napiętnować" zamiast "dyskryminować"? Otóż tym właśnie są zachowania młodzieży - są napiętnowaniem cech nie mieszczących się w normie. Druga sprawa to rzetelność raportu. Dlaczego? Ponieważ nie podano ani statystycznych danych ani wyników liczbowych. Być może na 10 tysięcy placówek szkolnych zdarzyły się dwa przypadki napiętnowania młodych nie homoseksualnych osobników a już z tekstu można wywnioskować że to problem tak częsty jak napiętnowanie prawiczków. Czekam z niecierpliwością jak prawiczki zaczną domagać się respektowania swojej pozycji w środowisku szkolnym - toż to duma i zdrowa psychika! Tylko że lepiej się promuje chamskie zachowania odstających statystycznie od normy niż zdrowe wynikające z tradycji pokoleń postawy moralno-społeczne. Ostatnia rzecz to cytowana pani naukowiec. Pani Iwona Chmura-Rutkowska stwierdzeniem o polityce równościowej i jej dyskryminacyjnym rzekomo charakterze, choćby i potencjalnym - jak sama zaznaczyła - otworzyła drzwi następnym hochsztaplerom dóbr społecznych. A już samo znaczenie raportu tak zostało wypaczone, że można sobie wyobrazić jakie wytyczne mogą się od pani opiekunki przedostać do Ministerstwa Edukacji Narodowej w Polsce. Aż strach pomyśleć, że będziemy musieli zapomnieć o normalności a będziemy gloryfikować upośledzenia traktujące je jako najważniejsze jednostki społeczności. Ja byłem w szkole i doświadczyłem całego wachlarzu zachowań: od pogardy do przyjaźni. A nauczyciele byli nawet zdolni do egzekwowania kar cielesnych - i było dobrze! A druga połowa XX wieku to nie było przecież zacofanie. Zacofanie jest kiedy ktoś krzyczy że jest dyskryminowany z byle powodu. Trzeba sobie przypomnieć kilka pojęć: napiętnowanie, poniżenie, potępienie, dezaprobata itp. a nie zastępować wszystkiego jedną słuszną dyskryminacją. To tyle. Życzę wszystkim normalnym, którzy czują się dyskryminowani przez kogokolwiek odwagi by nie dać się zakrzyczeć.