Mimo natychmiastowego wyłączenia z ruchu po drogach publicznych kilka godzin później ten sam autokar został zatrzymany na… ruchliwej krajowej jedenastce!
Pierwsza kontrola pojazdu odbyła się rano w Krzykosach, w pobliżu szkoły. Policjant zatrzymał autobus, bo mu podpadł jego wygląd – opowiada Edyta Kwietniewska z policji w Środzie.
Policjant stwierdził dziury w oponach (na dowód porobił zdjęcia), nieprawidłowe oświetlenie, popękane klosze, wycieki płynów eksploatacyjnych, nieprawidłowe rozmieszczenie gaśnic, co w przypadku przewożenia osób transportem zbiorowym jest niezwykle ważne
– relacjonuje rzeczniczka komendanta policji w Środzie Wlkp.
Policjant zatrzymał dokumenty pojazdu, wyłączając go z ruchu. Dzieci udały się do szkoły pieszo. Ale kilka godzin później historia się powtórzyła.
Na trasie katowickiej inny policjant zatrzymał ten sam autobus, bo też zwrócił uwagę na jego fatalny stan techniczny [ten funkcjonariusz nie wiedział, że pojazd już wcześniej został wykluczony z jazdy po drogach publicznych – RED]; okazało się, że tym razem kierował nim właściciel tej firmy transportowej
- opowiada E. Kwietniewska.
Właściciel firmy przewozowej, podobnie jak kierowca z porannego kursu – stanie przed sądem.
Dodajmy, że za tym drugim razem dzieci w autobusie nie było.
Wójt Krzykos Andrzej Janicki poinformował właściciela, że już zwrócił się do policji o częstsze kontrole autobusów szkolnych.
I właśnie powiedzieliśmy mu o tym, że nie życzymy sobie, żeby takie zdarzenia miały miejsce!
– mówi stanowczo wójt.