Morsy, których z rok na rok jest coraz więcej, już po raz 10. spotkali się na plaży. Zaczęło się od obowiązkowej rozgrzewki, później kilkuminutowe zanurzenie w wodzie i zdjęcia.
- Morsowanie wzmacnia odporność, to jest najważniejsza rzecz, którą zyskujemy. Poprawia humory, rusza ludzi od stołów. Trzeba wejść do wody, zanurzyć całe ciało i już jest OK - mówi Anna Słaby z poznańskiego Klubu Morsa. - Mąż morsuje, dwa lata temu morsował, miał przerwę i teraz wrócił do morsowania - powiedziała nam jedna z obserwatorek kąpieli.
- Od roku morsuję, gdzieś mi w głowie się narodziło. Po wyjściu z wody naprawdę jest super. Polecamy wszystkim, mnie to relaksuje. Oszczędzałyśmy się na sylwestra, żeby tu dotrzeć - mówili inni uczestnicy spotkania.
Niektórzy po wyjściu z wody jeszcze biegali nad jeziorem. Morsom kibicowały całe rodziny.