Performance ma charakter ulotny i komentuje otaczający nas świat. To działanie chwilowe, wydarza się tylko tu i teraz i często zależy od reakcji publiczności. Zdarza się, że wywołuje w nas niekomfortowe emocje i skłania do refleksji.
Dla mnie performance to jest swego rodzaju kod, który wypracowuję każdego dnia, żeby móc komunikować się z rzeczywistością, która mnie otacza. Nie zawsze jest ona dla mnie, najprościej mówiąc, łaskawa
- mówi poznańska artystka i aktywistka Monika Wińczyk.
Performance jest rodzajem lustra, w którym my się przyglądamy i najczęściej, jeżeli coś w nas jest niepoukładane, to wywołuje potem jakieś określony rodzaj napięcia, co, jeśli uruchomimy pracę myśli, przekłada się na ciekawe opisy świata, ale też dowiadujemy się czegoś o sobie
- zaznacz Robert Brzęcki z CKiS-u.
Uczestnicy zobaczyli m.in. ikonę polskiego performance’u Ewę Zarzycką, której prace często balansują na granicy absurdu i poezji, a także pioniera sztuki wideo Józefa Robakowskiego.
Mogli też np. zobaczyć i usłyszeć komentarz do trwającej kampanii wyborczej czy posłuchać refleksji o przemijaniu.