Urzędnicy tych miast spotkali się dziś w Poznaniu by wymieniać się doświadczeniami w pomaganiu Romom. Marta Mazurek, pełnomocnik prezydenta Poznania do spraw przeciwdziałania wykluczeniom mówi, że w stolicy Wielkopolski trzeba dalej zachęcać Romów, by posyłali dzieci do szkół, na tym jednak - jak dodaje - nie koniec. - Dążymy do tego, żeby jak najwięcej osób zarejestrowało swój pobyt. To, co powinniśmy mieć w stopniu bardziej zaawansowanym - jak we Wrocławiu - mają tam pięcioro asystentów, którzy współpracują z tą społecznością. My też takich asystentów w Poznaniu potrzebujemy.
Anna Józefiak-Materna z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu mówi, że każde z trzech miast ma problem funkcjonowania na swoim terenie społeczności romskich. Często - jak zaznacza - Romowie żyją w nieodpowiednich warunkach. - To często małe prowizoryczne domki, bez wody i ogrzewania, czasem zajmują pustostany, jak w Gdańsku, a czasem zajmują domki na działkach. W rodzinach romskich jest dużo dzieci, a warunki w których żyją trudno zaakceptować - nie są odpowiednie właśnie dla dzieci.Problemem jest też to, że część tej społeczności nie ma zalegalizowanego pobytu w Polsce.
Jeszcze nie wiadomo, kiedy koalicja trzech miast, która ma pomagać Romom powstanie. Na razie trwają rozmowy. Według urzędników w Poznaniu żyje kilkudziesięciu Romów. Urząd chwali się, że 13-cioro dzieci romskich udało się wysłać do szkół, a 15 Romów zarejestrowało się w Powiatowym Urzędzie Pracy. Sami urzędnicy przyznają jednocześnie, że przedstawiciele tej społeczności są nieufni wobec m.in chcących im pomóc pracowników socjalnych.
To strzeżmy się bo coś niecnego szykują.