Chociaż do zakończenia kalendarzowej zimy jeszcze ponad dwa tygodnie, wspinacze rezygnują z prób zdobycia K2. Powodem jest pogoda: intensywne opady śniegu, zagrożenie lawinowe i złe prognozy.
Organizatorzy wyprawy zapowiadają, że nie była to ostatnia polska próba zdobycia K2 zimą. Kolejna wyprawa ma wyruszyć za rok. Bartłomiej Wróblewski mówi, że porażka w tym sezonie nie ma związku z samowolnym atakiem na szczyt Denisa Urubki. Polsko-rosyjski himalaista zdecydował się na samotną próbę zdobycia K2 pod koniec lutego.
- Myślę, ze ta sprawa nie miała żadnego znaczenia. Przeprowadzenie wyprawy utrudniły raczej wcześniejsze wydarzenia: akcja ratunkowa na Nanga Parbat i konieczność zmiany drogi. Ze względu na spadające kamienie i wypadki Adama Bieleckiego droga musiała zostać zmieniona, co spowodowało, że czasu było już bardzo mało - mówi organizator akcji.
W trakcie wyprawy na K2 Denis Urubko i Adam Bielecki przedostali się helikopterem na Nanga Parbat, żeby uratować Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol, którzy nie mogli o własnych siłach zejść z góry. Udało się sprowadzić tylko Francuzkę.
Szansę na powodzenie wyprawy od początku nie były duże. - Przed wyprawą zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że szanse na zdobycie K2 zimą, to 10-20 procent, biorąc pod uwagę skomplikowanie tej akcji. Wyprawa była dobrze zorganizowana, dobrze wyposażona. Być może wnioskiem z tej wyprawy jest to, ze od początku trzeba próbować tzw. drogą klasyczną, a nie tzw. drogą Basków, ale wiąże się z ryzykiem, czyli lawinami kamiennym - dodaje Wróblewski.
K2 pozostaje ostatnim ośmiotysięcznikiem niezdobytym zimą. Pierwsze udane wejście latem nastąpiło już w 1954 roku.