Akcja wydobywania z ziemi beczek z niebezpiecznymi substancjami trwała przez dwa dni. Wczoraj późnym wieczorem konińscy strażacy zakończyli działania. - Swoje śledztwo prowadzi teraz policja - mówi zastępca rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Koninie Zbigniew Janusz. - Pobraliśmy próbki, sprawdzimy z czym mamy do czynienia. Policjanci wyjaśniają skąd się tutaj wzięły te substancje i kto jest odpowiedzialny za ich składowanie - dodaje.
Wyciągniętych z ziemi i zabezpieczonych przez strażaków beczek, pilnuje straż gminna. Jeśli właściciel żwirowni ich nie wywiezie, zostaną zutylizowane na koszt podatników. Za nielegalne składowanie niebezpiecznych substancji grozi do pięć lat pozbawienia wolności.
Żwirowiska należą do przedsiębiorcy z gminy Kazimierz Biskupi. Sprawa wyszła na jaw podczas rutynowej kontroli Okręgowego Urzędu Górniczego w Poznaniu. Inspektorzy na miejscu zastali człowieka zakopującego beczki. Powiadomili służby ochrony środowiska i policję. Mieszkańcy od kilku lat alarmowali, że na żwirowiska przywożone są odpady z całej Polski. Jednak dopiero ostatnie odkrycie, nagłośnione przez media, postawiło wszystkie służby na nogi.