Chce tego miasto Poznań. Najpierw jednak urzędnicy chcą ustalić stan faktyczny. To odpowiedź na interpelację złożoną w mieście kilka tygodni temu przez radnego ze Starego Miasta Andrzeja Rataja. W piśmie do prezydenta przypomniał, że w okresach obniżeniu stanu wody w jeziorze, widoczne są pozostałości nagrobków żydowskich. "Przeprowadziliśmy wizję lokalną, która doprowadziła do zlokalizowania dwóch fragmentów płyt" - mówi rzecznik Urzędu Miasta Poznania, Joanna Żabierek.
Ustalenie, czy faktycznie są to elementy macew jest teraz dość trudne, poziom wody w zbiorniku ulega wahaniom. Teraz jest nieco wyższy, a także z uwagi na to, że niektóre z tych płyt mogą być odwrócone i nie widać inskrypcji, które mogłyby się na nich znajdować i trudno orzec, czy są to fragmenty nagrobków, czy jakieś inne elementy.
"W miarę naszych możliwości będziemy starali się wydobywać widoczne na brzegach fragmenty płyt" - dodaje Joanna Żabierek. Miasto chce też zbadać, ile dokładnie macew jest na dnie jeziora.
Informacje o pozostałościach nagrobków pojawiały się w ostatnich latach - wiele z nich może być zasłoniętych przez muł. Jezioro Rusałka jest sztucznym zbiornikiem, powstałym w czasie II wojny światowej. Do jego umocnienia Niemcy używali macew. Przez zbiornik przepływa rzeka Bogdanka, regularnie nanosząca osad na jeziorne dno, dlatego nagrobki mogą być kilka a nawet kilkanaście centymetrów pod dnem.
Miasto chce zlecić kwerendę, dzięki której będzie wiadomo, ile wydobycie macew będzie kosztować. Prezydent Jacek Jaśkowiak zwrócił się w tej sprawie do Aquanetu, który ma opracować technikę wydobycia macew. W sprawę zaangażowała się też Alicja Kobus z gminy żydowskiej i autor interpelacji Andrzej Rataj.