Zdaniem Mikuły zdecydowana większość poznaniaków kojarzy datę 23 lutego z zakończeniem koszmaru kilkuletniej okupacji niemieckiej i krwawych walk o miasto, dlatego nazwa ulicy nie powinna podlegać dekomunizacji.
- Był czas na analizę prawną i historyczną. Był czas także, by przyjrzeć się innym samorządom. To nie jest koniec sprawy. Oddajemy sprawę niezależnemu sądowi administracyjnemu, który ostatecznie rozstrzygnie czy ten obowiązek dekomunizacji istniał czy nie - dodaje radny Mikuła.
Z kolei radny Mateusz Rozmiarek z PiS wskazywał, że cały proces dekomunizacji ulic w Poznaniu był przeprowadzony przez miasto w sposób budzący wątpliwości.
- W przypadku ulicy 23 lutego widzimy kolejne działanie, które w pewnym sensie wspiera dawne zaszłości historyczne. Warto wszystkim słuchaczom przypomnieć, że tak naprawdę ta data nie tylko wiąże się z bitwą o Poznań, ale również z wcześniejszymi czasami, kiedy było to dawne święto armii radzieckiej i floty wojennej. I do dzisiejszego dnia, tak naprawdę - w tej chwili funkcjonujące jako święto obrońców Ojczyzny - jest świętem bardzo ważnym w Rosji, dniem wolnym od pracy.
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann wydał 13 grudnia ubiegłego roku zarządzenie zastępcze zmieniające nazwę ulicy 23 lutego na Janiny Lewandowskiej – pilotki, córki gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego i jedynej kobiety zamordowanej w Katyniu. Argumentował, że poprzednia nazwa upamiętniała datę wejścia Armii Czerwonej do Poznania w 1945 roku.
Miasto może zaskarżyć decyzję wojewody do sądu administracyjnego w terminie do 13 stycznia br.