Roman Wawrzyniak: Zacznę od siebie. Z czego powinien nawrócić się rozmawiający z księdzem dziennikarz, Roman Wawrzyniak i w ogóle brać dziennikarska?
Ks. Prof. Jerzy Szymik: Też jestem dziennikarzem, to jedna z moich profesji. Pozwoli Pan, że nie tyle wskażę palcem na Pana i na środowisko, ale również na siebie. Myślę, że najważniejszą kwestią, co do naszego, dziennikarskiego - ale nie tylko - nawrócenia, to jest kwestia prymatu Boga. Sądzę, że to istota, korzeń i rdzeń wszelkich nawróceń szczegółowych i konkretnych. Istota każdego grzechu polega na tym, że spychamy Boga z centralnej pozycji na pozycję drugą, czwartą, albo siedemnastą. Każde nawrócenie polega na tym, żeby przywrócić Bogu należne miejsce w naszym życiu. Dotyczy to dziennikarza takiego jak Pan, czy ja, ale także wszystkich naszych braci i wszystkie nasze siostry.
Bardzo księdzu dziękuję za postawę i stanięcie w gronie tych, którzy pięć październikowych wieczorów spędzili pod katowicką katedrą z różańcem w ręku w obronie świątyni. My w Poznaniu też mieliśmy przerwanie mszy świętej w matce kościołów, czyli katedrze właśnie. Nie dalej jak wczoraj inne wulgarne napisy na kościele. Co się z nami dzieje?
W tekście, który Pan przywołał, a który jest pretekstem naszej rozmowy, a dzięki któremu się poznaliśmy, co jest bardzo sympatyczne, bo jesteśmy po paru mailach i wiem, że możemy sobie ufać, to w tym teście podaję te przyczyny i opisuję to, co się z nami dzieje. Powierzchownie mówi się, w czym dostrzegam też rację, że temu wszystkiemu winne są internety, że się tak wyrażę. Korzystanie ze smartphone’a i tak dalej, odrywa od tego co realne i pcha w nie wiadomo jaką stronę. Sądzę oczywiście, że też, ale to jest splątane z jeszcze głębszymi przyczynami. Gigantyczny kryzys rodziny, któremu winne są wszystkie strony naszego współczesnego życia. Niesłychane pójście w stronę kariery, pieniądza, indywidualizmu. To wszystko robi nie tylko z młodymi kotami, ale też ze starszymi Panami takimi jak ja. Jeżeli szukać przyczyn, to jeszcze raz wrócę do pierwszej myśli - wszystkie te przyczyny są efektem spychania Boga z centralnego miejsca. Wtedy na pierwsze miejsce wychodzi pieniądz, kariera, przyjemność czy destrukcja rodziny, która ostatecznie polega na tym, że ważniejsze dla mnie od dobra tych, z którymi żyję, jest to, żebym zmienił trzecią żonę na czwartą.
Czy nie jest tak, że jest to też efekt naszego stosunku do życia? Może bardziej pójścia na służbę mordowaniu. Papież Franciszek naucza o tym wprost, mówiąc, że problemów życiowych nie rozwiązuje się przez wynajęcie płatnego zabójcy.
Tak, to są słowa Papieża Franciszka. Myślę, że to jest dalszy skutek tego. Radziłbym - przede wszystkim sobie - bo nie chciałbym popełnić klasycznego błędu faryzeuszy, pokazujących palcem w niewłaściwą stronę…
Dlatego zacząłem naszą rozmowę od nas.
Bardzo za to dziękuję. To jest dla mnie bardzo ważne. Chciałbym jeszcze raz namówić do głębokiego zastanowienia się nad tą moją tezą. Ona zresztą nie jest tylko moja, ale całego chrześcijaństwa. Benedykt XVI ją na niesłychaną skalę wyeksponował podczas swojego pontyfikatu. Temat Boga. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystkie nasze życiowe sprawy są na właściwym miejscu. One wtedy służą naszemu dobru, jeżeli Bóg tym zarządza z centralnego miejsca w naszym sercu, bo mówimy o wewnętrznym świecie człowieka.
Jak katolicy powinni reagować nie tylko na ataki, wulgaryzmy czy inne akty barbarzyństwa wobec tego, co dla nas święte? Ksiądz też był tego świadkiem.
Myślę, że trzeba naśladować Jezusa. Z jednej strony nie wolno poklepywać zła po ramieniu, mówiąc, że to pogubione dzieciaki, że nic się nie stało, że to nasza wina itd. Nawet jeśli to po części jest prawda, to nie rozwiązuje sprawy i nie skłania drugiej strony do wrócenia na drogę dobra. Nie wolno też reagować przemocą na przemoc, złem na zło. Myślę, że to wezwanie do nawrócenia, danie świadectwa, pewien rodzaj odwagi. To zaskakujące, że aż tyle osób po tym tekście, o którym Pan wspomina, dziękowało mi przede wszystkim za odwagę. To było dla mnie ogromne zaskoczenie, bo wydawało mi się, że to rzecz zupełnie normalna. Zestaw postaw ewangelicznych jest środkiem na zło.
Nie chcę wyjść na faryzeusza, przed którym ksiądz mnie przed chwilą ostrzegał, ale muszę zadać to pytanie, stając w prawdzie. Czy Wielkiego Postu nie powinno być także wśród hierarchów, którym zarzuca się ostatnio sporo. Zwłaszcza w sprawach grzechu zaniedbania i stanięcia w prawdzie wobec najbardziej bolesnych, obrzydliwych i wywołujących zgorszenie grzechów ludzi Kościoła.
Chrystusowy nakaz „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” dotyczy bezwzględnie wszystkich – hierarchów, dziennikarzy, księży, młodych kobiet itd. To ostrze „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” z tą samą mocą musi być skierowane także do hierarchii kościelnej, szeregowego kleru, do wiernych wszystkich stanów. Nie może być żadnego wyjątku. Niech nikt nie czuje się lepszy, czy wyłączony z tego Chrystusowego wezwania.
Czego ksiądz życzyłby katolikom, ale także ludziom niepodzielającym tej wiary, na najbliższe tygodnie?
Tym pierwszym zdecydowanego powrotu Boga na ich życiowy tron, a tym drugim poznania Ewangelii i zbliżenia się do Chrystusa.
Inspiracją do rozmowy był felieton księdza profesora „As z rękawa. Jeszcze o rewolucji październikowej” z ostatniego Gościa Niedzielnego.