Jak podkreśla przedstawicielka związku, Magdalena Kalbarczyk, minister nauki po ich proteście obiecał środki na remont domu studenckiego.
Padają sprzeczne komunikaty, zaczyna być mowa o zburzeniu budynku, więc jesteśmy zaniepokojeni tymi doniesieniami i trochę przestajemy ufać władzy, mimo, że minister powiedział, że po 15 października możemy już ufać, to my nie ufamy i nadal kontrolujemy i trzymamy rękę na pulsie
- mówi Magdalena Kalbarczyk.
Uczestnicy protestu chcą zaproszenia "Inicjatywy Pracowniczej" do uczelnianego zespołu odpowiedzialnego za akademik.
UAM rozważa zburzenie budynku i odbudowę, ale jak mówi kanclerz uczelni Marcin Wysocki, decyzja jeszcze nie zapadła.
Natomiast trzeba pamiętać, że ustawa o finansach publicznych zobowiązuje władze uczelni do działania w sposób oszczędny, celowy, gospodarny, w związku z tym temu musimy przede wszystkim podporządkować swoje działania. Jeżeli z analiz i konkursu wyjdzie, że tego typu działanie jest najbardziej celowe, to nie wykluczamy żadnego scenariusza
- mówi Marcin Wysocki.
Kanclerz zapewnia, że jest otwarty na dialog z uczestnikami akcji, ale do zespołu ich nie zaprosi.
Jeżeli do tej pory rozmowy odbywały się w taki sposób, jak ten protest, w atmosferze mało przyjaznej, to trudno, żeby tak się odbywały spotkania między innymi z architektami
- tłumaczy Marcin Wysocki.
Remont istniejącego budynku może oznaczać zmniejszenie liczby miejsc z ponad 300 do 240. To zdaniem władz uczelni podniosłoby ceny za pokój.
Kiedy minister nauki Dariusz Wieczorek spotkał się z okupującymi akademik, zapowiedział "Jowita zostaje". Według kanclerza UAM, oznacza to pozostawienie akademika w centrum miasta, ale niekoniecznie oryginalnego budynku z lat 60.