"Stosunki Polski z Niemcami są dobre, ale mogłyby być jeszcze lepsze" - uważa profesor Andrzej Przyłębski, który placówkę w Berlinie obejmie 1 sierpnia.
"Relacje między Warszawą a Berlinem nie zawsze są partnerskie. Chcę to zmienić" - powiedział w porannej rozmowie Radia Merkury profesor Przyłębski.
W czerwcu minęło 25 lat od podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie między Polską a Niemcami. "Najwyższy czas, by niemieccy politycy zmienili sposób patrzenia na Polskę i Europę. Będę o to zabiegać" - zapowiada.
Nowy ambasador Polski w Niemczech chce także rozwiązać kwestię działalności tzw. Jugendamtów - czyli urzędów ds. dzieci i młodzieży. Polskie media - również Radio Merkury - opisywały sytuacje rodziców z Polski, którzy wychowywali swoje dzieci w Niemczech.
"Jugendamty chciały odebrać prawa rodzicielskie z powodów, które tego nie uzasadniały" - mówi profesor Andrzej Przyłębski.
Profesor Przyłębski jest kulturoznawcą i filozofem, wykładowcą Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Ambasada w Berlinie jest - w polskiej dyplomacji - uważana za jedną z trzech najważniejszych: obok Waszyngtonu i Brukseli.
Nowego ambasadora będzie miała też placówka w Paryżu. Z funkcji został odwołany Andrzej Byrt, który wcześniej przez ponad 5 lat był prezesem Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Ambasadorów mianuje i odwołuje prezydent, na wniosek ministra spraw zagranicznych.
Oby tak się okazało, choć przysłowie mówi "nie chwal dnia przed zachodem słońca, a teściowej za życia", a tu co najwyżej świtanie ambasadorostwa, a propaganda PIS-u nie tylko jest znana, ale i destrukcyjna.
Znajomość języka to podstawa i to za mało,.
Ale przecież wiemy, że Profesor (to zdjęcie, to z jakich lat?) zna bardzo dobrze kulturę naszego sąsiada i to jest nieoceniona wartość na takiej placówce.
Ma też sporo wartościowych kontaktów w społeczeństwie niemieckim, co też jest wartością dodaną.
Ale niestety jest też sporo obciążeń:
1. Pan Profesor zajmuje, piastuje szereg funkcji (jak dla mnie za wiele, wygląda to bardziej na ich kolekcjonowanie) i albo wszystko porzuci i w pełni odda się pracy na placówce, albo coś będzie kulało.
2. Pan Profesor nie ma doświadczeń jakby poza akademickich, nie ma doświadczeń z prawem, w tym gospodarczym, z praktyką przepływu informacji, szczególnie informacji wrażliwych, a przecież wiemy jaka silna jest gospodarka i polityka Niemiec, jak to jest istotne dla rozwoju naszego kraju, dla prac w UE..
3. Pan Profesor jest obciążony przez AKO , które delikatnie mówiąc przemilczało fobie czołowych polityków PIS-u o ukrytej opcji niemieckiej w Polsce, w Poznaniu, dziadka z Wermachtu , czy misji katolików polskich w re chrystianizacji społeczeństw Zachodu, o której to ostatnio dyskutowali w Poznaniu purpuraci.
Ta przynależność do AKO, nawet milcząca jednak jest i będzie obciążeniem, tym bardziej, że w wypowiedziach Pana Profesora jakby zlewają się interesy obywateli polskich w Niemczech i obywateli niemieckich polskiego pochodzenia. A to nie to samo i nie te same interesy.
4. Pana Profesora jednak obciąża sytuacja rodzinna. Ambasada to placówka, więc służba 24h/dobę.,i obowiązki małżonki (zgoda, nie zdefiniowane, nie wycenione).
Niestety małżonka jako sędzia TK też jest przygnieciona nawałem pracy (spore zaległości, konflikt prawny, naruszenia Konstytucji, interpretacje), a w zanadrzu zmiany prawne sprowadzające się do zakazu pracy poza TK .
Jak to połączyć z funkcją, obowiązkami Pani Ambasadorowej na placówce w Berlinie? Raczej się nie da.
Jak to wpłynie na służbę 24/24 Pana Ambasadora?
To jednak jest obciążające.
Czy wobec powyższego (odrzućmy pijar, matactwa i propagandę) ta persona daje gwarancję, że placówka nie będzie przynajmniej gorzej prowadzona niż dotychczas?
Pozostaje tylko, pomimo powyższego, życzyć Profesorowi sukcesów na placówce i mieć nadzieję, że nasze, nas obywateli polskich, interesy będą należycie prowadzone i chronione.