W ten sposób zareagowała na słowa marszałka wygłoszone w czasie spotkania noworocznego w Auli Uniwersyteckiej. Marek Woźniak miał mówić o zagrożeniach związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Marlena Maląg wydała krótkie oświadczenie. Napisała, że - tu cytat "Pewnych słów i gestów tolerować nie można". Dodała w oświadczeniu dla Radia Poznań, że "jeśli pan marszałek zaprasza gości na swoje spotkanie po to, aby czynić im przytyki, to sam sobie wystawia ocenę".
Na tradycyjne spotkanie noworoczne Marek Woźniak zaprosił ludzi kultury, polityki, biznesu i samorządu. Wręczył nagrodę im Ryszarda Kapuścińskiego i nagrody dziennikarskie. Życzył zebranym "powodzenia w realizacji ich planów, niezależnie od tego, jaką organizację, grupę czy opcję polityczną reprezentują. Wszystkim uczciwym życzę, aby nie stali się z przyczyn politycznych lub fałszywego donosu ofiarami zreformowanego sądownictwa, sprawnej policji i pryncypialnej prokuratury pod tym samym politycznym nadzorem." - mówił marszałek.
Rzeczniczka marszałka, Anna Parzyńska-Paschke powiedziała Radiu Poznań, że marszałek żałował, że pani wojewoda nie dosłuchała do końca.
- Szkoda bo przemówienie miało pozytywny wydźwięk. Grajmy w zielone - mówi Anna Parzyńska-Pashke.
Marek Woźniak cytował Wojciecha Młynarskiego: "Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy, jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany".
Pan Marszałek czystą polszczyzną wyraził obawy każdego uczciwego obywatela, który widzi co robi PiS, którego organem jest urząd Wojewody. Pan Marszałek doskonale rozumie to co każdy myślący obywatel, że rządy PiS pod przewodnictwem zakompleksionego człowieka, to na razie tylko namiastka, ale wstęp do autorytaryzmu, a po nim...
Zamiast pisać bzdury, spróbuj poczytać historię i ją zrozumieć.
O tyle dobrze, że ta pani jako jedna z tych, którzy pod PiS podczepili się dla urzędów i pieniędzy, zrozumiała, że to o czym mówi pan Marszałek, jest rzeczywistym zagrożeniem dla obywatela jakie stworzyła jej partia.