Pirat drogowy wraca do więzienia

Ma odsiedzieć resztę kary, czyli 10 miesięcy. Tak zdecydował w piątek Sąd Penitencjarny po tym, jak w internecie ukazały się filmy, na których widać, jak skazany zachęca kolegów do rajdów po mieście. Sam jest na siedzeniu pasażera i wszystko nagrywa.

Zdaniem sądu Marek C. naruszył zasady przedterminowego zwolnienia z więzienia. Sąd nie miał też wątpliwości, że to skazany jest na filmach. Widać jego twarz i sylwetkę, słychać jego głos - mówił sędzia Waldemar Bąk. "Nie budzi wątpliwości, że na tym filmie są pokazane naganne zachowania. Na jednym z filmów jest szalona jazda, ponad 100 km/h na obszarze zabudowanym - gdzie dopuszczalna jest jazda z prędkością 50 km/h. Czy nie jest to rażące przekroczenie zasad ruchu drogowe? Jest. Stwarza zagrożenie dla innych? Stwarza oczywiście" - mówił sędzia.

O uchylenie przedterminowego zwolnienia wnioskował prokurator. Decyzja na razie jest nieprawomocna. Zdaniem sądu nie można w tej sprawie mówić o podżeganiu do spowodowania wypadku w ruchu drogowym, ale miało miejsce naruszenie zasady współżycia społecznego.

Sędzia Waldemar Bąk powołał się na przepisy o ruchu drogowym i tłumaczył, że uczestnikiem ruchu jest także pasażer.

Sąd zwracając się bezpośrednio do Marka C. mówił, że nie wyciągnął wniosków z tego, co zrobił. "Sąd ma wrażenie, że jest pan wielkim fanem szybkości, a to jest bardzo niebezpieczne, bo jest pan potencjalnym sprawcą kolejnego przestępstwa" - mówił sędzia.

Skazany już podczas ogłaszania wyroku próbował dyskutować z sądem. Mówił, że nie rozumie decyzji, bo to nie on jest na tych filmach. Sąd pouczył go, że od decyzji może się odwołać. Obrońcy Marka C. nie było na ogłoszeniu postanowienia, ale już wcześniej zapowiedział, że będzie się odwoływał.