W Gnieźnie udało się już dzięki nim rehabilitować chore dzieci i odnowić mieszkanie matki z dziećmi. - Jedna nakrętka to tylko zwykły odpad. Jednak jeśli zbierze się ich więcej, np. kilka ton to już realny pieniądz - mówi Magdalena Szot, kierownik ośrodka pomocy Dom Tęcza dla niepełnosprawnych intelektualnie. Jeden kilogram to złotówka.
- Dzięki zbiórce nakrętek nasi podopieczni mogli w zeszłym roku pojechać na wycieczkę nad morze. W tym roku też zbieramy. Mieszkańcy okolicznych osiedli sami przynoszą nakrętki do naszego ośrodka - dodaje Szot.
Nakrętki stały się czymś w rodzaju ogólnopolskiej waluty pomocy. Pudełka do zbiórki nakrętek pojawiają się w sklepach, szkołach, a nawet na policyjnym komisariacie. Wszędzie ludzie piją wodę, soki i wyrzucają niepotrzebne nakrętki. Te trafiają później do skupu. Są mielone i robi się z nich kolejne przedmioty z plastiku - także nowe nakrętki.
Rafał Muniak/szym
mam ich sporo