Ponad dwa miesiące temu właściciel działki, przez którą przebiega trasa, ogrodził i przekopał swój teren. W ten sposób zablokował wjazd na popularną ścieżkę, co spotkało się z dużym sprzeciwem mieszkańców i niezadowoleniem dziesiątek rowerzystów.
Od tamtego czasu cykliści i spacerowicze muszą omijać prywatny teren, korzystając z objazdu, który znacznie wydłuża trasę. Sprawą od razu zainteresował się inspektorat, jednak dopiero teraz, po analizie trzech kluczowych dokumentów w tej sprawie, zapadła decyzja.
Zgodnie z zapisami uchwały krajobrazowej, płot nie miał prawa stanąć w tym miejscu. Decyzja nie obejmuje jednak głębokich wykopów, które również uniemożliwiły przejazd – przekazał kierownik Oddziału Orzecznictwa Administracyjnego Jerzy Plejer.
To oczywiście uniemożliwiało przejazd rowerzystom, ale nie zmierzało do powstania obiektu budowlanego i nie było robotami budowlanymi dlatego nie leży w gestii nadzoru budowlanego
- zaznacza Jerzy Plejer.
Przez dwa miesiące od ustawienia płotu i wykopania dołów, z konstrukcją poradzili sobie najprawdopodobniej sami rowerzyści.
Nie odnosimy się do tego, kto spowodował obecny stan ogrodzenia, ale faktycznie ono już nie ma swojej pierwotnej formy. Nie stoi już pionowo
- podkreślają rowerzyści.
W środę dokumenty zostały wysłane do właściciela, który w ciągu 14 dni od odebrania decyzji może się od niej odwołać do wojewódzkiego inspektoratu nadzoru budowlanego. Jeżeli postanowienie nie zostanie zaskarżone, wtedy ogrodzenie będzie musiało zostać rozebrane.