To u nich 21-letnia Monika szukała pomocy, kiedy były chłopak jej groził. Prokuratura zarzuciła im niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Wszyscy nie przyznają się do winy.
W marcu 2016 roku 21-letnią Monikę G. zabił jej były partner. Później mężczyzna popełnił samobójstwo. Matka Moniki z trudem opowiadała w sądzie o tym, jak razem z córką szukały pomocy - na policji i w prokuraturze. Bez skutku.
- Byłyśmy nachodzone, byłam z córką śledzona, były także sms-y. Były w nich zawarte groźby rękoczynów - mówiła kobieta.
Były partner groził, że wywiezie Monikę do lasu i ją potnie. Innym razem zapowiadał, że ją zatłucze. "Nie ukryjesz się i tak Cię dorwę" - cytowała treść SMSów matka ofiary.
Prokurator dwoje policjantów oskarżył o niedopełnienie obowiązków. Dwóch pozostałych o przekroczenie uprawnień. Mieli sfałszować notatki urzędowe.
- Dokumentując nimi przeprowadzenie czynności, która faktycznie nie miała miejsca, poświadczając tym samym nieprawdę, co do okoliczności podjęcia próby zatrzymania - mówił prokurator Arkadiusz Dura.
Chodziło o rzekome zatrzymanie byłego partnera kobiety. Dwóch funkcjonariuszy odmówiło składania wyjaśnień, pozostała dwójka winą obarczyła prokuratora, który nadzorował prowadzone przez nich śledztwo. Oskarżeni twierdzą też, że kobieta nie złożyła formalnego wniosku o ochronę.